Kolejny Polak zagra dla Dumy Katalonii. Wojciech Szczęsny wrócił z piłkarskiej emerytury i podpisał kontrakt z Barceloną obowiązujący do końca sezonu 2024/2025. Polski bramkarz zastąpi Marca-Andre Ter Stegena, który doznał poważnej kontuzji. Będzie występował w jednej drużynie z Robertem Lewandowskim. Polak znalazł się na ustach piłkarskiego środowiska chwilę po tym, gdy poważnego urazu doznał Marc-Andre ter Stegen. Włodarze Barcelony mieli duży ból głowy, ale z ratunkiem przybyli Biało-Czerwoni. Dobrze zorientowani w temacie dziennikarze przekonują, iż dużą rolę w jako mediator pełnił Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji jest prywatnie bardzo dobrym znajomym „Szczeny”. Między innymi dzięki temu udało się namówić bramkarza na wznowienie kariery.Szczęsny jak JordanKibice widzieli już podobne historie w poprzednich latach. Do głowy od razu przychodzi przykład Jordana, który na emeryturę przechodził aż trzykrotnie. Legendarny koszykarz 6 października 1993 po 9 sezonach ogłosił odejście z tej dyscypliny. Chciał spełnić marzenie ojca i spróbował sił w baseballu. Nie wytrzymał długo. Wrócił do Byków pod koniec sezonu 1994/1995. Łącznie wywalczył z tą ekipą sześć mistrzowskich pierścieni i ponownie uciekł ze sportu. Do gry wrócił w sezonie 2002/2003 w barwach Washington Wizards. „Pas”, ale tak na poważnie powiedział po zakończeniu rozgrywek w 2003 roku.Rozbratu ze sportem długo nie wytrzymał też najlepszy pływak w historii – Phelps. Żaden jego rywal nie może się pochwalić tyloma medalami olimpijskimi, co mistrz pochodzący z Baltimore. Nie miał sobie równych podczas igrzysk olimpijskich w Atenach (2004), Pekinie (2008) i Londynie (2012). Zdobył łącznie tam aż 22 medale (w tym 18 złotych!). Na początku czerwca 2012 roku ogłosił, że kończy z zawodowym pływaniem – miał wtedy 27 lat. Nie wytrzymał. Wrócił po dwóch latach. Dominację potwierdził raz jeszcze na igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 roku. Zdobył kolejnych 5 złotych medali oraz dorzucił 2 srebrne krążki.Na fotelu nie potrafił wysiedzieć także Johan Cruyff. Mimo że po pięciu latach gry dla Barcelony – w 1978 roku – postanowił zejść ze sceny i tak zmienił zdanie. Nie do końca wiadomo, czy wrócił tylko i wyłącznie ze względu na miłość do sportu. W jego przypadku dużą rolę odegrały złe inwestycje. Zainwestował bowiem majątek w... hodowlę świń, ale okazał się to bardzo zły wybór. Holender stracił bardzo dużo gotówki, dlatego musiał kombinować. Po kilku miesiącach przerwy przyjął ofertę od amerykańskiego Los Angeles Aztecs. To nie był koniec. Potem występował jeszcze w barwach takich zespołów, jak: Washington Diplomats, Levante i Ajax Amsterdam. Ze sportem, na stałe, pożegnał się, mając 37 lat.Jak wracać to z przytupemFanom sportów zimowych bliski sercu był Ahonen. Skoczek o kamiennym wyrazie twarzy nie potrafił odejść z ukochanej dyscypliny. Po raz pierwszy rozbrat z dyscypliną ogłosił w 2008 roku. Do zmagań powrócił półtora roku później. Kolejny raz „pas” mówił w 2011 roku. Również nie dał rady usiedzieć w miejscu. Wznowił rywalizację przed sezonem olimpijskim 2013/2014. Ostatecznie karierę zakończył w 2018 roku. Nie zmienia to jednak faktu, iż mający 47 lat Fin nadal – od czasu do czasu – próbuje sił na zimowych obiektach.Po latach stwierdzić można, iż jeden z najlepszych powrotów zaliczył wybitny angielski piłkarz – Paul Scholes. Kibicom „do widzenia” rzekł w 2011 roku po przegranym 1:3 finał Ligi Mistrzów z Barceloną. Plaga kontuzji w drużynie Manchesteru United w styczniu 2012 roku sprawiła, że wrócił za namową Sir Alexa Fergusona. Ostatnie trafienie dla Czerwonych Diabłów zaliczył 15 września 2012 roku w rywalizacji z Wigan. Odszedł po sezonie wraz ze swoim 11. tytułem mistrza Anglii. Zrobił to z przytupem!Świetnego powrotu pozostaje życzyć także Szczęsnemu, przed którym kolejne wielkie sportowe wyzwania. Rywalizacja o mistrzostwo kraju z Realem Madryt oraz Atletico Madryt czy walka o końcowy triumf w Lidze Mistrzów.Buena suerte, Wojciech!Czytaj też: Maradona jednak będzie mieć swoje mauzoleum