Czy Izrael wyciągnął z tego lekcję? Izrael rozpoczął „ograniczoną operację” wojskową w Libanie. Prawie 20 lat temu, latem 2006 r., mimo przytłaczającej przewagi w liczebności i technologii, nie dał rady kilkutysięcznej organizacji paramilitarnej. Przez ten czas obie strony wiele się nauczyły. Izrael w tym tygodniu rozpoczął operację „Północna Strzała”, czyli – jak przekazuje tamtejsze wojsko – „ograniczoną operację lądową na terytorium Libanu”. Kontynuuje też ostrzał pozycji Hezbollahu. Paramilitarna organizacja zaprzecza oficjalnie, by doszło do przekroczenia granic.Operacja „Zmiana kierunku” to nazwa działań izraelskiej armii w 2006 r. II wojna libańska (nazwa izraelska) czy też wojna lipcowa (nazwa libańska) wybuchła w 12 lipca 2006 r., trwała do 14 sierpnia tego samego roku.Atak Iranu na IzraelPoprzedziło ją ostrzelanie przez Hezbollah przygranicznych miast oraz dwóch wojskowych pojazdów patrolujących granicę po stronie Izraela. Było w nich siedmiu żołnierzy – trzech zginęło, dwóch odniosło rany, kolejnych dwóch porwano. Nieudana wojna, Komisja WinogradaIzrael rozpoczął znaczącą ofensywę, wchodząc do Libanu, a bojownicy Hezbollahu na swoim terenie wciągali w zasadzki kolumnę za kolumną. Szacuje się, że zginęło wówczas 126 żołnierzy Izraela, a zniszczeniu uległo 20 czołgów. Najpotężniejsza armia Bliskiego Wschodu rozbiła się o kilkutysięczną paramilitarną partyzantkę, która wykorzystywała znajomość terenu.Ale to nie żołnierze obu stron zapłacili najwyższą cenę za ten konflikt, a cywile. Operacji towarzyszył silny ostrzał artyleryjski z obu kierunków. Hezbollah dokonał ogromnych zniszczeń. To po tym konflikcie Izrael, porażony własną podatnością, rozpoczął pracę nad osławioną Żelazną Kopułą, przeznaczając na nią w ciągu lat miliardy dolarów.Izrael nie pozostał wówczas dłużny za te ataki i ostrzeliwał Liban, w tym cele cywilne, jak międzynarodowe lotnisko w Bejrucie. W wyniku tych ostrzałów zginęło tysiące cywili, więcej po stronie libańskiej. Po wojnie w Izraelu powołano Komisję Winograda, która miała zbadać, co poszło nie tak. Jej raport końcowy nie był pochlebny dla tego kraju, ale też jego publikacja wywarła na opinii międzynarodowej duże wrażenie, nie wyłączając wrogów Izraela. Powszechnie chwalono zdolność do autorefleksji.Eskalacja na Bliskim Wschodzie. „Skala jest istotna” [WIDEO]W raporcie stwierdzono, że Izrael rozpoczął długą wojnę, którą zakończył bez wyraźnego zwycięstwa. „Paramilitarna organizacja złożona z kilku tysięcy ludzi stawiała opór, przez kilka tygodni, najsilniejszej armii na Bliskim Wschodzie, która cieszyła się pełnym panowaniem w powietrzu oraz przewagą liczebną i technologiczną” – stwierdzono w raporcie. Ówczesnym decydentom zarzucono brak przygotowania i strategii. Co zmieniło się tym razem?Izrael wydaje się przygotowany, prowadzi działania stopniowo. Poczynając od działań wywiadowczych, na militarnych kończąc. Izrael precyzyjnie ostrzelał siedzibę wieloletniego przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha w Bejrucie, eliminując swój cel.Jakie oddziały weszły do Libanu?Przekroczenie granicy przez wojska lądowe również prowadzone jest ostrożnie. 7. Brygadzie Pancernej towarzyszy 98. Dywizja Powietrzno-Desantowa, elita tamtejszej armii, zaprawieni w bojach weterani. Dotychczasowe kroki izraelskich sił mogą sugerować, że „ograniczona operacja wojskowa” jest preludium do dłuższego, szerzej zakrojonego ataku. Nie ma tu więc elementu pośpiechu, który cechował poprzedni konflikt. Izrael tym razem wydaje się doceniać przeciwnika. Dysponuje też o wiele lepszym uzbrojeniem, a obrona przeciwrakietowa jest w stanie strącić większość wystrzelonych pocisków. Izrael zapowiada odwet na Iranie. „Mamy odpowiednie plany”Hezbollah również nie próżnował. Szeregi organizacji paramilitarnej urosły z 5 tys. partyzantów w 2006 r. do kilkudziesięciu tysięcy członków obecnie. Hezbollah zdobył doświadczenie militarne w Syrii, wspierając reżim al-Assada. Wreszcie, również dysponuje technologią, jest w stanie śledzić ruchy wojsk izraelskich dronami. Ustępuje Izraelowi siłą ognia i liczebnością, ale wciąż ma przewagę terenu. Izraelski premier Benjamin Netanjahu zapowiadał, że zażegna całkowicie zagrożenie ze strony Hezbollahu, a owo zagrożenie i działania wojenne są najsilniejszą legitymizacją jego rządów, nie może bowiem narzekać na brak przeciwników politycznych. Nabeel Khoury, były amerykański dyplomata i starszy badacz w Arab Center w rozmowie z Al-Jazeerą powiedział, że podejście Izraela się zmieniło. „Z militarnego punktu widzenia mogą wybierać określone cele i zabijać określone osoby. Ale ich cele są znacznie szersze. Wkraczają do Strefy Gazy, na Zachodni Brzeg, a teraz najwyraźniej także do Libanu” – powiedział Khoury. „Nie spodziewam się więc, że będzie to krótka przeprawa przez Liban, a dla Izraelczyków z pewnością nie będzie to bułka z masłem. A opór stawiany im w Libanie prawdopodobnie sprawi, że pozostaną tam, czy tego chcą, czy nie” – dodał.