Pierwsza taka sprawa w historii Międzynarodowego Trybunału Karnego. Alaksandr Łukaszenka na celowniku Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Rząd Litwy przekazał do prokuratury trybunału materiały o zbrodniach popełnionych przez białoruskiego dyktatora. To pierwsza taka sytuacja w historii, bo Białoruś nie jest stroną Statutu Rzymskiego. Dlaczego więc złożenie wniosku było możliwe? – Chcemy sprawiedliwości – mówi portalowi tvp.info Paweł Łatuszka, jeden z liderów białoruskiej opozycji i były ambasador tego kraju w Polsce. Litwa zwróciła się do Prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze na podstawie dokumentów Narodowego Zarządu Antykryzysowego. NZA to jedna ze struktur białoruskiej opozycji, która blisko współpracuje ze Swiatłaną Cichanouską.Okazuje się, że Narodowy Zarząd Antykryzysowy już półtora roku temu zaczął zbierać dokumenty i dowody w sprawie zbrodni przeciwko białoruskiej ludności.– Pracowaliśmy nad rozwiązaniem prawnym, w jaki sposób można wykorzystać jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego w sprawie zbrodni popełnianych przez reżim Łukaszenki – przyznał w rozmowie z portalem tvp.info Paweł Łatuszka. – Dokładnie rok temu odbyłem pierwszą rozmowę z litewską wiceminister sprawiedliwości Gabiją Grigaite Daugirde. Po tej rozmowie strona litewska przyjęła do rozpatrzenia materiały przygotowane przez NZA wspólnie z inicjatywą Justice Hub z Litwy – tłumaczył ambasador.Bangladesz–Birma a zbrodnie na BiałorusiPrzez wiele miesięcy prawnicy analizowali wszystkie możliwości działania, a efektem tych prac jest właśnie skierowanie do Prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze wniosku w sprawie Łukaszenki. Opozycjoniści postanowili wykorzystać podobieństwa do sprawy Bangladesz–Birma, która też trafiła do Hagi.– Udowodniliśmy, że przestępstwa przeciwko ludzkości, które trwają na Białorusi, a rozpoczęły się 1 maja 2020 roku, są popełniane w atmosferze strachu, terroru, zabójstw, zatrzymań, politycznie motywowanych aresztowań i wyroków. To stwarza sytuację, w której Białorusini są zmuszeni opuszczać terytorium swojego kraju i wyjeżdżać do krajów przygranicznych. Według prawa międzynarodowego to wszystko powinno być traktowane jako zbrodnie deportacji, zbrodnie przeciwko ludzkości – wyjaśnił Łatuszka. Co najmniej 300 tysięcy ofiar reżimuWedług danych organizacji międzynarodowych, na które powołuje się białoruska opozycja, od maja 2020 roku do opuszczenia kraju zostało zmuszonych około 300 tysięcy Białorusinów. Stanowi to około 3,5 procent ludności kraju. Najwięcej Białorusinów trafiło do Polski i właśnie na Litwę.– Drugi rodzaj przestępstwa, jakiego dopuścił się reżim Alaksandra Łukaszenki to prześladowania obywateli kraju za granicą. Tego typu przestępstwa obejmują: zagrożenie dla życia i zdrowia, nawet groźby śmierci, prześladowanie krewnych na Białorusi, pozbawienie wolności, zaoczne i politycznie motywowane wyroki z naruszeniem standardów takich procesów, pozbawienie dostępu do podstawowych usług publicznych, na przykład brak możliwości otrzymania paszportu lub innych dokumentów, atakowanie określonych grup z powodu dyskryminacji, używanie mowy nienawiści. Po prostu władze określiły grupę, którą atakują i teraz tworzą nienawistną narrację – dodał Łatuszka.Co istotne w tej sprawie, deportacje mają charakter „przestępstw transgranicznych”. Jak to możliwe? Strach przed prześladowaniem nawet wśród tych osób, które wyjechały za granicę, oznacza, że takie przestępstwa są popełniane również na terenie krajów, do których przeniosły się ofiary reżimu. Były ambasador wyjaśnia, że właśnie dzięki temu można było wykorzystać pomoc Litwy: „Według ekspertów międzynarodowych to daje podstawę, żeby MTK skorzystał ze swojej jurysdykcji i rozpoczął sprawę przeciwko Łukaszence”.Paweł Łatuszka: Setki tysięcy ofiar reżimu– Jeżeli analizujemy wszystko z punktu widzenia prawa, to aby udowodnić atmosferę terroru, bazujemy na wydarzeniach od maja 2020 roku. Oczywiście wcześniej Białorusini też wyjeżdżali, ale opieramy się na zasadzie „gravity”. To oznacza, że te przestępstwa są popełniane na szeroką skalę, przez aparat państwowy stworzony przez Łukaszenkę, że bierze w nich udział najwyższe kierownictwo kraju. Mieliśmy mieszkania, rodziny, znajomych, przyjaciół, mieszkaliśmy w swoim kraju. Ponieważ zagłosowaliśmy tak, jak chcieliśmy, a potem wyszliśmy na ulice, Łukaszenka postanowił nas ukarać. Setki tysięcy ludzi padło ofiarą represji. I to jest zbrodnia przeciwko ludzkości. Świat nie powinien być obojętny, bo to się dzieje w Europie, w sercu Europy – apelował Łatuszka.Działacz przyznał, że opozycja liczy na pomoc międzynarodową. – Apelujemy do wszystkich państw partnerskich, członków trybunału w Hadze, o wsparcie. Bardzo zależy nam na tym, aby ten wniosek wsparła też strona polska, bo większość deportowanych Białorusinów znajduje się właśnie na terytorium Polski.Zdaniem Łatuszki sytuację można porównać do podróży pociągiem, którym Alaksandr Łukaszenka wbrew swej woli odjeżdża z Mińska do Hagi, gdzie mieści się Międzynarodowy Trybunał Karny. – Jak szybko ten pociąg dojedzie do stacji Haga, zależy od Polski, Łotwy i innych krajów Unii Europejskiej – dodaje.Opozycja konsultuje się już z ambasadorami kilku krajów. Narodowy Zarząd Antykryzysowy liczy także na samych Białorusinów, którzy mogą zgłaszać własne dowody prześladowań.Zobacz także: Polski naukowiec gwiazdą białoruskiej propagandy. Mówi, że jest „zdrowym Polakiem”Cel na teraz: nakaz aresztowania Łukaszenki?– Dla naszego zespołu to było półtora roku walki. Walki z czasem, bez wolnego, za to w atmosferze zagrożenia. Żyliśmy z groźbą zabójstw, szantażu, zatrzymań najbliższych, do tego służby specjalne Łukaszenki proponowały nam sprzedaż zgromadzonych w tej sprawie materiałów. To była ciężka walka, ale mam dzisiaj satysfakcję, bo nareszcie mamy perspektywę dla setek tysięcy Białorusinów dotkniętych zbrodniami reżimu Łukaszenki. Jest szansa, że ich sprawy będą rozpatrzone i nadejdzie odpowiedzialność – dodał Łatuszka.Opozycja liczy, że wniosek doprowadzi do wydania nakazu aresztowania Łukaszenki.– Jeżeli otrzymamy szerokie wsparcie wielu krajów, to wierzę, że ta perspektywa jest bardzo bliska. To nie oznacza, że sami nie dojdziemy do sukcesu – po prostu ta droga byłaby wtedy trudniejsza i dłuższa. Oczywiście na biurku Prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego znajdują się dokumenty wielu spraw na świecie, które mają charakter zbrodni. Nie chcemy stwarzać nikomu konkurencji, ale pracujemy nad tym, żeby demokratyczny świat zwrócił uwagę na sytuację na Białorusi. Każdego dnia kolejne osoby są zatrzymywane, aresztowane, skazywane, każdego dnia dochodzi do tortur, mamy tysiące więźniów politycznych, ofiary śmiertelne. Białoruski naród przeżywa tragedię na oczach całego świata. Demokracja nie zapanuje na Białorusi, dopóki reżim nie odpowie za swoje zbrodnie – przekonuje ambasador.Czytaj więcej: Łukaszenka mówi Białorusinom, że nie będzie prezydentem. „Nie jestem wieczny”