Co prokuratura zarzuca gen. Szymczykowi? Były komendant główny policji generał Jarosław Szymczyk stawił się w poniedziałek (30.09) przed południem w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie i usłyszał zarzuty w sprawie eksplozji granatnika w siedzibie komendy w grudniu 2022 roku. Temat wraca, bo pierwotnie były szef polskiej policji miał w tej sprawie status pokrzywdzonego. Wizyta generała w prokuraturze trwała niespełna godzinę. Szymczyk opuścił gmach bocznym wyjściem, nie rozmawiając z dziennikarzami i nie wydając żadnego oświadczenia.Po przeprowadzonych czynnościach prokuratura postawiła Jarosławowi Szymczykowi zarzuty m.in. niedopełnienia obowiązków oraz posiadania broni – granatnika – wbrew obowiązującym przepisom.– Sprawa dotyczy posiadania broni przenośnej, przeciwpancernej, która została przewieziona przez granicę bez zezwolenia. Ten czyn jest zagrożony karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Drugi zarzut dotyczy nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla osób obecnych w Komendzie Głównej. To czyn zagrożony karą więzienia do lat pięciu – wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Piotr Antoni Skiba.Z informacji prokuratora Skiby wynika, że generał Szymczyk stwierdził, iż nie rozumie zarzutów i nie ustosunkował się do nich. Uznał też, że aby zeznawać potrzebuje do tego zgody ministra MSWiA.Granatnik w Komendzie Głównej PolicjiZdarzenie miało miejsce w grudniu 2022 roku. W biurze ówczesnego komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka doszło do eksplozji. Przyczyną okazał się granatnik, który miał być atrapą, otrzymany jako prezent od ukraińskich służb.Zobacz także: Przełom w sprawie byłego szefa policji. Gen. Szymczyk usłyszy zarzutyZa czasów rządów Zjednoczonej Prawicy generał Jarosław Szymczyk w sprawie wybuchu miał status poszkodowanego. Po zmianie władzy kierowane wówczas przez Marcina Kierwińskiego MSWiA przeprowadziło zimą tego roku kontrolę. Wynikało z niej, że w sprawie granatnika i jego wybuchu doszło do 27 różnych uchybień i nieprawidłowości.