Kontrakt za 3 mld dolarów budzi kontrowersje. Wobec wojny, jaka toczy się za naszą wschodnią granicą, nikt nie neguje konieczności dozbrojenia polskiej armii. Na ten cel poszły już setki miliardów złotych i są widoczne efekty. Jednym z nich jest 12 samolotów szkolno-bojowych FA-50GF. Do końca 2028 roku do Polski ma trafić jeszcze 36 sztuk FA-50 w ulepszonej wersji – PL. Jak powiedział wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk 12 września w Sejmie, kontrakt na tę partię jest „w dużej mierze zagrożony”. Dlaczego? Najkrócej rzecz ujmując – bo wszystko dzieje się za szybko. To prawda, że FA-50GF trafił z do Polski w ekspresowym tempie. Pierwszy egzemplarz został przywieziony z Korei Południowej Boeingiem 747 w lipcu 2023 roku, a ostatnie z 12 sztuk dotarły nad Wisłę w grudniu. Wszystko odbyło się tak szybko, że polskie siły zbrojne nie miały nawet jeszcze wyszkolonych pilotów, którzy mogliby na nich latać. Dlatego, według medialnych doniesień, podczas ubiegłorocznej defilady z okazji sierpniowego święta Wojska Polskiego samoloty FA-50GF z biało-czerwoną szachownicą pilotowali Koreańczycy (wojsko nie potwierdziło, ale też nie zaprzeczyło tym doniesieniom).„Jak dotąd w Republice Korei wyszkolono ośmiu polskich pilotów FA-50GF. Obecnie lotnicy ćwiczą w Mińsku Mazowieckim pod okiem dwóch instruktorów z Korei. Dwóch pilotów Sił Powietrznych stanie się instruktorami na tych maszynach. Umowa z KAI przewiduje przeprowadzenie szkolenia w Korei dla 24 kolejnych pilotów (łącznie 32). Także personel naziemny otrzymał szkolenie w Korei” – informuje portal defence24.pl.Samoloty za 3 mld dolarówSymulatory – lotu i misji – są jeszcze w produkcji i mają trafić do Polski w pierwszej połowie przyszłego roku. Budowa takiego urządzenia trwa około 2-3 lat, dlatego można uznać, że zostaną dla nas przygotowane także wyjątkowo szybko.Ówczesny minister obrony Mariusz Błaszczak podpisał kontrakt z Koreańczykami we wrześniu 2022 roku (opiewa na 3 mld dolarów netto – 700 mln za 12 sztuk FA-50GF i 2,3 mld za 36 samolotów FA-50PL). Trzeba powiedzieć, że tego typu sprzęt nigdy nie leży na półkach w magazynie – samoloty są przygotowywane pod konkretne zamówienie klienta. W przypadku zakupu od Amerykanów samolotów F-16, od momentu podpisania umowy, do czasu dostarczenia pierwszej maszyny minęło 3 lata (2003-2006). Teraz było to... 10 miesięcy. Jak to możliwe? Ta partia samolotów FA-50 pierwotnie szykowana była na zamówienie koreańskiej armii, ale Koreańczycy zgodzili się odstąpić nam swoje miejsce „w kolejce”. Nie bez znaczenia była tu presja tamtejszego rządu na wojsko, bo Polska chciała podpisać umowy zbrojeniowe na kwotę (w sumie) blisko 85 miliardów złotych (22 mld dolarów wg. agencji Reutera), co stanowi ogromny zastrzyk finansowy dla całej gospodarki Korei.Wypożyczenie rakiet sposobem na dozbrojenieBłyskawiczny tryb pozyskania przez Polskę pierwszej partii FA-50 sprawił, że „nie nadążono” też z uzbrojeniem.– W związku z tym mamy samolot szkolno-bojowy, który jest szkolny, ale nie jest bojowy – mówił w Sejmie Cezary Tomczyk.Wiceminister MON wyjaśnił, że umowy wykonawcze podpisane przez Mariusza Błaszczaka nie przewidywały zakupu uzbrojenia do tych samolotów. Przedstawiciele Agencji Uzbrojenia przekonują jednak, że tego typu kontrakty realizować można na różne sposoby.– Samolot FA-50 w wersji GF jest samolotem w pełni bojowym. Wywodzi się z samolotów rodziny T-50, czyli szkolno-treningowych i mimo zbieżnego wyglądu do samolotów szkolnych, jest pełnoprawnym lekkim samolotem wielozadaniowym. Samolot posiada radar o naprawdę dużych możliwościach (zasięg, ilość wykrywanych na raz obiektów, zarówno w powietrzu jak i na ziemi), dysponuje uzbrojeniem do niszczenia celów powietrznych, naziemnych i nawodnych, a także wyposażony jest w system RWR, czyli system ostrzegania o opromieniowaniu. Posiada zatem wszystkie atrybuty, by pełnić te same zadania, które do tej pory pełniły MiGi-29 w naszej bazie – mówi portalowi TVP.info podpułkownik Marcin Boruta, zastępca dowódcy Grupy Obsługi Technicznej i Dowódca Eskadry Wsparcia z 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim, gdzie stacjonują samoloty FA-50GF.Zobacz także: Postsowieckie rakiety niszczą nowoczesne rosyjskie samolotyRodzaj uzbrojenia tych maszyn wynika też z tego, co zażyczyła sobie koreańska armia, która pierwotnie zamawiała FA-50GF. Wprowadzenie teraz „czegoś ekstra” mogłoby mocno przesunąć w czasie pozyskanie tych samolotów, bowiem zwykle od zapytania klienta do testów nowego pocisku i pełnej integracji mija nawet 3 lata.Minister Tomczyk wysunął także zarzut, że „ciężko dzisiaj kupić uzbrojenie do tego samolotu, skoro nie jest produkowane”. Sprawa dotyczy pocisków rakietowych AIM-9 L. Uzbrojenie to nie jest wytwarzane (są już nowsze generacje tego pocisku), ale to nie znaczy, że nie można go pozyskać na potrzeby FA-50GF.– W tej chwili prowadzimy negocjacje w kwestii pozyskania kierowanych pocisków rakietowych powietrze-powietrze, krótkiego zasięgu AIM-9 Sidewinder. Prowadzimy również równoległe rozmowy, aby do czasu realizacji dostaw docelowych lotniczych środków bojowych, uzbroić statki powietrzne w AIM-9 Sidewinder w ramach wypożyczenia do czasu zakupu – mówi tvp.info podpułkownik Grzegorz Polak z Agencji Uzbrojenia.Cztery oferty na produkcję amunicjiAgencja czyni też starania, by pozyskać amunicję kaliber 20 mm do działka, które ma FA-50. Na razie nie uzyskano jednak spodziewanych efektów. W ubiegłym roku ogłoszono przetarg, który został unieważniony 26 września (2023) – z mediów można się było dowiedzieć, że powodem był brak ofert. Taka sytuacja mogła dziwić, bo oznaczałoby to, że do przetargu nie stanęła fabryka Mesko S.A. ze Skarżyska-Kamiennej, jedyny producent tego typu amunicji w kraju. Jak się okazuje, nie było to do końca prawdą.„W 2023 roku MESKO S.A. przystąpiło do przetargu i złożyło stosowne dokumenty przetargowe oraz zostało zakwalifikowane do kolejnej tury przetargu przez Zamawiającego, czego dowodem było zaproszenie do złożenia oferty. Po dokonaniu szczegółowej analizy określonych przez Zamawiającego w szczegółowych warunkach zamówienia oraz kierując się dbałością o interes spółki, MESKO S.A. odstąpiło od złożenia ostatecznej oferty w przedmiotowym postępowaniu” – można przeczytać w oświadczeniu przesłanym tvp.info przez firmę ze Skarżyska-Kamiennej. W kwietniu Agencja Uzbrojenia uruchomiła drugie postępowanie w sprawie amunicji kalibru 20 mm. Zainteresowani mieli czas do 5 czerwca na składanie wniosków o dopuszczenie do udziału w nim.– Komisja wystosowała w dniu 1 sierpnia 2024 r. zaproszenie do składania ofert w postępowaniu do 4 oferentów. Termin składania ofert upływa w dniu 7 października – mówi podpułkownik Grzegorz Polak.Biurokracja nie pomaga w przypadku pola walkiPierwszy nieudany przetarg na amunicję do FA-50GF jest przykładem, jak trudne potrafią być negocjacje na rynku zbrojeniowym. Najłatwiej i najszybciej jest dopracować szczegóły techniczne. Schody zaczynają się, kiedy przechodzi do rozmowy o kwotach, terminach dostaw, certyfikatach itp.– Jak usiądzie ze sobą dwóch żołnierzy czy też inżynierów, to oni się dogadają szybko. Inaczej wygląda sprawa w przypadku przepisów, których znacząca część znajduje swoje „korzenie” w czasach o całkiem innych uwarunkowaniach, czynnikach i zagrożeniach. Każdy uczestnik rynku „zbrojeniowego”, czy to zamawiający, czy też wykonawca, porusza się w ramach i w zgodzie z obowiązującymi przepisami i normami prawnymi. To ma znaczący wpływ na czas realizacji. Jedno to kupić, a drugie to wdrożyć i użytkować. Poziom biurokracji ma olbrzymi wpływ na czas realizacji – mówi podpułkownik Polak.Zobacz także: Trwa rosyjska ofensywa. Ukraina odniosła taktyczny sukces [RAPORT]Ustalenia są takie, że za kilka lat samoloty FA-50GF zostaną przerobione do wyższego poziomu – FA-50PL (w takiej specyfikacji mają być dostarczone pozostałe – 36 – maszyny z Korei). Zyskają m.in. większy zasięg, lepszy radar, uzbrojenie i awionikę – stając się ze szkolno-bojowych, samolotami bojowymi. Zniknie wówczas temat leasingu pocisków rakietowych, bo FA-50PL będą miały już AIM-9X Sidewindery – takie same, jakie są na wyposażeniu naszych F-16.Koreańczycy spisują się bez zarzutuCezary Tomczyk, odnosząc się do kontraktu na FA-50, z jednej strony mówił, że jest on „w dużej mierze zagrożony”, a z drugiej strony, że samolot ten „jest samolotem potrzebnym”. Wiceszef MON stwierdził również, że w przypadku dostaw FA-50PL „nastąpią opóźnienia dostaw nawet do 9 miesięcy”. Polityk nie powiedział jednak, z czego miałyby one wynikać.– Strona koreańska robi wszystko, aby spełniać zapisy umowy i respektuje jej zapisy, dlatego nie mamy podstaw do tego, aby na obecną chwilę umowę na dostawę samolotów w wersji FA-50PL zrywać. Trzeba sobie zdawać sprawę, że zawierane kontrakty przechodzą przez mocne sito. Są opracowane przy udziale ekspertów i radców prawnych obu stron umowy, a w konsekwencji przechodzą przez Prokuratorię Generalną. Podpisywane przez Agencję Uzbrojenia umowy, mają mnóstwo „bezpieczników” będących gwarantem zabezpieczającym interesy Skarbu Państwa i pozwalających na ich realizację bez zakłóceń – mówi podpułkownik Polak. W przypadku FA-50 powszechnie spotykanym sądem jest opinia, że jest to zakup nietrafiony, bo lepiej byłoby przeznaczyć te środki na dokupienie samolotów F-16, a nawet F-35. Te dwa ostatnie rodzaje maszyn, to produkty z najwyższej półki, ale też najdroższe w eksploatacji. W armii jest mnóstwo zadań, z którymi świetnie poradzi sobie FA-50PL, generując przy tym o wiele niższe koszty.Zobacz także: Wpłynęli do japońskiej strefy przyległej. Pierwszy taki przypadek w historiiCałą sytuację porównać można obrazowo do funkcjonowania firmy transportowej. Największe zaufanie będą zawsze w niej wzbudzać TIR-y dysponujące dużą mocą, powierzchnią załadunku i stabilnością, ale kiedy trzeba przewieźć szybko średni ładunek na drugi koniec miasta, to lepiej sprawdzi się ciężarówka – będzie sprawniej i taniej.Coraz więcej chętnych na FA-50W przypadku uzbrojenia dla FA-50PL trwają negocjacje (potrzebna jest zgoda Amerykanów)co do możliwości zintegrowania tego samolotu z pociskami powietrze-powietrze średniego zasięgu AIM-120 AMRAAM. Jeśli rozmowy skończyłyby się pozytywnie, to zdecydowanie zwiększy się potencjał FA-50PL – będą one mogły atakować samoloty i śmigłowce nieprzyjaciela z dużej odległości.Oblot prototypu FA-50PL jest planowany na czwarty kwartał przyszłego roku, a ostatnie samoloty z tego zamówienia mają trafić do Polski do końca 2028 roku.Dwanaście samolotów FA-50GF będących obecnie na wyposażeniu polskich Sił Powietrznych, to lekkie dwuosobowe statki powietrzne wyposażone w zaawansowane systemy zobrazowania i sterowania, a także nowoczesną awionikę oraz radar kierowania ogniem. Uzbrojenie stanowi 20 mm działko oraz szeroki zakres podwieszanego uzbrojenia lotniczego, obejmujący pociski rakietowe powietrze-powietrze AIM-9 Sidewinder, pociski rakietowe powietrze-ziemia AGM-65 Maverick, a także kilka typów bomb lotniczych różnego typu. Jego prędkość maksymalna wynosi 1,5 macha (1837,5 km/h), zasięg operacyjny to 1800 km, a pułap maksymalny – 14,6 km. Masa własna samolotu wynosi 6,47 tony. Może on przenosić uzbrojenie o masie do 4,5 tony.Zobacz także: Spór o FA-50. Samoloty bez uzbrojenia czy zakup przemyślany?Samolotem tym dysponują obecnie także: Malezja – 18 maszyn FA-50M (i zamierza kupić kolejne 18 sztuk), Filipiny – 12 FA-50PH oraz Korea – 60 FA-50. Dwóch chętnych na te samoloty zostało odprawionych z kwitkiem – Argentyna (blokada zakupu przez Wielką Brytanię przez zaszłości historyczne) i Chorwacja (nie spełniała wymagań). W kręgu potencjalnych kupców wymienia się też Botswanę i Kolumbię. Przedstawiciele producenta FA-50 – Korean Aerospace Industries (KAI) – ujawnili ostatnio również, że ich samolotem zainteresowane są trzy kolejne kraje europejskie.