Wybór kraju nie jest przypadkowy. W ciągu kilku ostatnich lat personel rosyjskiej ambasady w Meksyku znacząco się zwiększył. Amerykański wywiad uważa, że ma to związek z planami szpiegowskimi, które Kreml stosował już podczas zimnej wojny – podaje NBC News. Amerykanie uważają, że stosunki handlowe pomiędzy Meksykiem i Rosją są zbyt ograniczone, by tłumaczyć zatrudnienie kilkudziesięciu nowych pracowników rosyjskiej misji dyplomatycznej. Według nich istnieje zatem ryzyko, że rosyjskie służby wywiadowcze zwiększają swoją obecność w kraju w celu prowadzenia operacji szpiegowskich wymierzonych w USA.Dyrektor CIA William Burns zwraca także uwagę na to, że Kreml może wysyłać swoich agentów do Meksyku, bo spora liczba pracowników rosyjskich ambasad – oskarżonych o działania szpiegowskie – została wydalona z Europy po inwazji Rosji na Ukrainę i teraz trzeba ich gdzieś ulokować.Dogodne środowiskoWybór Meksyku nie jest jednak przypadkowy dla rosyjskiego wywiadu. Częścią jego zadań jest bowiem przygotowanie możliwych operacji sabotażowych na wypadek wojny ze Stanami Zjednoczonymi, a ich bezpośredni sąsiad stanowi idealną bazą dla takich działań.Według emerytowanego oficera CIA Douglasa Londona Meksyk oferuje rosyjskim szpiegom „bardziej dogodne warunki” niż USA, gdzie ich wywiad znajduje się pod ciągłą i intensywną kontrolą FBI. Amerykański agent pracujący dla rosyjskiego wywiadu mógłby podróżować tam i z powrotem przez granicę USA-Meksyk i spotykać się z rosyjskimi opiekunami w celu odprawy, szkolenia czy otrzymywania wynagrodzenia.Bliskość Meksyku można też z łatwością wykorzystać do atakowania politycznych wrogów Putina w USA – podkreślają rozmówcy NBC News. Jednym ze sposobów na realizację tego celu jest manipulowanie krajobrazem informacyjnym w Meksyku, m.in. za pośrednictwem założonej w 2009 r. stacji RT en Español – czyli nadawanej w języku hiszpańskim telewizji Russia Today.Powrót do taktyki z czasów zimnej wojnyTo powrót do taktyki stosowanej w czasach zimnej wojny – komentuje Paul Kolbe, który przez 25 lat pracował jako oficer operacyjny CIA m.in. w Rosji i na Bałkanach. Podkreśla, że obecne działania Rosji odzwierciedlają bardziej agresywną postawę jej służb wywiadowczych, które są dziś w stanie podjąć znacznie większe ryzyko niż w okresie tuż po zakończeniu zimnej wojny.Rosyjscy szpiedzy faktycznie mają w Meksyku długą historię, a przykładem ich działania może być chociażby historia zamordowania Leona Trockiego. Po konflikcie z Józefem Stalinem i opuszczeniu Związku Radzieckiego polityk żył w ukryciu, przenosząc się z kraju do kraju, aż w końcu osiedlił się w Meksyku. I to właśnie tam dotarli do niego komunistyczni szpiedzy.Nieco świeższym przykładem jest natomiast historia Harolda „Jima” Nicholsona, wysokiego rangą oficera CIA, skazanego w 1997 r. za szpiegostwo na rzecz Moskwy. Mężczyzna odbierał swoją „pensję” właśnie w Meksyku, za pośrednictwem syna.Zobacz także: Myśleli, że jadą do pracy na roli w Rosji, reżim Putina wysłał ich na front– Przez dziesięciolecia, jeśli Amerykanie zgłaszali się na ochotnika do szpiegowania dla Moskwy, mówiono im, aby udali się do Meksyku – przyznaje były agent CIA John Sipher.