Żołnierze czy złodzieje? Ponad 120 mieszkańców obwodu kurskiego, położonego niedaleko granicy z Ukrainą, zwróciło się z apelem do Władimira Putina i organów ścigania o pomoc w odzyskaniu zrabowanego mienia. Oskarżają nie Ukraińców, którzy ich zdaniem nigdy do tego rejonu nie dotarli, lecz... rosyjskich żołnierzy. Apel, opublikowany 20 września na anonimowym kanale telegramowym „Dossier szpiona”, został podpisany przez mieszkańców wsi Korieniewo i innych miejscowości w tym powiecie. Sygnatariusze oskarżają rosyjskich wojskowych stacjonujących w regionie o systematyczne plądrowanie ich domów i biznesów. Sklepy, apteki i stacje benzynowe zostały splądrowane, mimo że ukraińskie wojska nigdy nie wkroczyły na te tereny.Według mieszkańców grabieże miały miejsce, nawet gdy byli oni obecni na swoich posesjach. Opowiadają o przypadkach, w których byli wyganiani z domów pod lufami karabinów, a żołnierze kontynuowali rabunek. Ludzie w mundurach mieli strzelać do psów pilnujących majątków, a zagrabione dobra wywozili ciężarówkami. Sygnatariusze załączyli zdjęcia i filmy dokumentujące zniszczenia i zrabowany majątek.Czytaj też: Rosjanie wrócili na... Ziemię. Nikt tak długo nie przebywał w kosmosieAutorzy apelu podkreślają, że nie mają zamiaru dyskredytować Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, jednak jeśli potwierdzi się, że za grabieże odpowiadają rosyjscy żołnierze, będzie to „bolesny i hańbiący fakt”. Obawiają się oni, że ich list może zostać uznany za próbę szerzenia „fejków” na temat armii, co w Rosji grozi karą więzienia.Mieszkańcy skarżą się również na brak obecności żandarmerii wojskowej, która mogłaby zaprowadzić porządek. Podkreślają, że mimo wprowadzenia reżimu Operacji Antyterrorystycznej, który umożliwia m.in. konfiskowanie pojazdów, wojsko zabierało ich mienie bez żadnych pokwitowań, co uniemożliwia późniejsze ubieganie się o odszkodowanie.