Dookoła Polski w 40 dni. Mateusz Waligóra próbuje okrążyć Polskę na rowerze elektrycznym. To ponad 3500 km, które podróżnik powinien pokonać w ciągu 40 dni. Po trzech tygodniach połowa trasy już za nim. – Ludzie, z którymi spotkałem się na Podlasiu i Mazurach często zwracali uwagę na postępującą suszę i betonozę – mówi Waligóra. Podróżnik Mateusz Waligóra wyruszył 1 września w drogę, rozpoczynając nowy rozdział opowieści o charakterze edukacyjno-ekologicznym: #RE:CYCLING!. – Chcę zwrócić uwagę Polaków na problem związany elektroodpadami – zadeklarował przed wyjazdem. Jego celem jest przejazd na rowerze elektrycznym Koga E-World Traveller ponad 3500 kilometrów dookoła Polski w ciągu ok. 40 dni, o czym pisaliśmy TUTAJ. W trybie TOUR+ realny dzienny zasięg wynosi 110-130 kilometrów. Zamiana roweru na elektryczny „daje coś w zamian” Oczywiście jest to uzależnione od rodzaju nawierzchni, sumy podjazdów i obciążenia roweru. – Taki zasięg pozwala mi spokojnie przejechać dzienny dystans bez konieczności ładowania. Ale ja lubię ładować, bo to zbliża do ludzi. Jakiś czas temu pisałem, że wybór roweru elektrycznego pozbawił mnie wolności, którą daje rower bez wspomagania. Dziś już wiem, że daje jednak coś w zamian. To spotkania z ludźmi, do których w innych przypadkach mogłoby nie dojść, szczególnie biorąc pod uwagę moją nieśmiałość – mówi Waligóra. I dodaje: – Konieczność ładowania sprawia, że muszę się otworzyć na innych. Muszę pytać, czy pomogą mi w ładowaniu, a to tylko pretekst, żeby się dowiedzieć, co w okolicy piszczy. I to jest super! W godzinę jestem w stanie załadować 20 proc. baterii. Całość? 5h. To wystarczająco dużo czasu na opowieści. Susza i powódź to zabójcze połączenie Swoją podróż Waligóra rozpoczął w Kluczach na Pustyni Błędowskiej w trakcie wydarzenia Małopolska Tour. Następnie ruszył w stronę trójstyku granic Polski, Czech i Słowacji do miejsca, w którym w 2020 r. rozpoczynał marsz wzdłuż Wisły. Potem droga poprowadziła go przez Podhale, Tatry, Pieniny i Beskidy, Bieszczady i Pogórze Przemyskie. I dalej – Podlasie, Suwalszczyznę, Mazury. Podróżnik wjechał właśnie na Pomorze. Przed nim droga wzdłuż Bałtyku. – Wiele rozmów toczyło się wokół ekstremalnych zjawisk pogodowych, które obserwujemy w Polsce. W ciągu ostatniego tygodnia przeżyliśmy namiastkę tego co czeka nas w przyszłości. W poniedziałek rekordowo niski stan wody w Wiśle i susza hydrologiczna, w piątek rekordowo wysokie stany wód w rzekach na południu Polski. Jeden tydzień. Jeden kraj. Susza i powódź to zabójcze połączenie. Ludzie to zauważają, mówią, że ziemia jest twarda i nie da się jej orać, a woda szybko odpływa z powodu wszechobecnej betonozy. Nie trzeba być naukowcem, żeby łączyć kropki – mówi podróżnik. Absurdy na trasie Na trasie nie brakuje absurdów. - Ścieżkę od szosy oddzielał pas zieleni. Mimo to naliczyłem w jednym miejscu kilkadziesiąt czerwono-białych słupków. Jakie miały zadanie? Zastanawiam się, kto projektuje takie miejsca i czy ktoś to potem sprawdza – pyta podróżnik. ***Mateusz Waligóra – specjalista od wyczynowych wypraw w najbardziej odludne miejsca planety. Podróżuje intensywnie przez Polskę od 2020 r. W tym czasie przebył pieszo ponad 3200 km wzdłuż Wisły, Odry i Bałtyku, a także wszystkimi szlakami Tatr. Nie zaprzestał też ekspedycji w miejsca trudno dostępne – zdobył biegun południowy oraz dotarł na szczyt Mount Everestu z poziomu morza. Jako pierwszy człowiek w historii przeszedł samotnie największą pustynie Azji – mongolską Gobi, a Grenlandię pokonał na nartach. Jest członkiem The Explorers Club. TVP Info jest patronem medialnym wyprawy.