Biegli nie znaleźli uchybień. Katowicka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy. Kobieta zmarła na początku 2022 roku, kilka tygodni po stracie bliźniaczej ciąży, a o sprawie zrobiło się głośno. Biegli nie znaleźli jednak uchybień w postępowaniu personelu medycznego. Postanowienie o umorzeniu jest prawomocne. Śledczy, opierając się na opinii biegłych, uznali, że postępowanie personelu medycznego opiekującego się Agnieszką było prawidłowe. Bliscy kobiety nie zaskarżyli postanowienia.Śmierć Agnieszki z Częstochowy, podobnie jak sprawa 30-letniej Izabeli z Pszczyny, była przywoływana w debacie na temat obowiązujących przepisów o aborcji. 37-latka zmarła w szpitalu 25 stycznia 2022 roku. Kobieta trafiła do szpitala po tym, jak straciła bliźniaczą ciążę. Płody zmarły w 12. tygodniu.Mieszkanka Częstochowy była leczona w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Częstochowie, Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym imienia Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie i w szpitalu w podczęstochowskiej Blachowni. Śledczy badali proces leczenia kobiety we wszystkich tych placówkach. Sprawą zajął się też konsultant krajowy do spraw położnictwa i ginekologii, a także rzecznik praw pacjenta.„Odpowiednia opieka i diagnostyka”„Podstawą umorzenia śledztwa było stwierdzenie, że zachowania personelu medycznego kolejnych placówek medycznych nie zawierają znamion czynów zabronionych polegających na narażeniu ciężarnej oraz bliźniaczych płodów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieumyślnego spowodowania śmierci” – tłumaczył rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Michał Binkiewicz. Jak dodał, podstawę ustaleń stanowiły zeznania świadków, dokumentacja medyczna i opinia zespołu biegłych.„Biegli uznali, że postępowanie medyczne było prawidłowe, wystarczające i adekwatne do sytuacji klinicznej pacjentki. Prawidłowo odstąpiono od czynności operacyjnych i prawidłowo oceniono wyczerpanie możliwości terapeutycznych” – przyznał rzecznik.„Błagał, by ratowali mu żonę”Rodzina 37-latki relacjonowała, że kobieta trafiła do szpitala 21 grudnia 2021 roku, w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej. Ciąża zakończyła się 31 grudnia. Agnieszka zmarła 25 stycznia. Częstochowianka była w ostatnich tygodniach życia leczona w trzech szpitalach, a jedna z placówek potwierdziła u pacjentki zakażenie koronawirusem.Tuż po tragedii oświadczenie wydała w imieniu rodziny siostra częstochowianki. „Moja siostra zmarła w szpitalu po ponad miesięcznym pobycie tam. Była w ciąży bliźniaczej. Kiedy w grudniu jeden płód obumarł, mąż Agnieszki, a mój szwagier, błagał lekarzy, by ratowali mu żonę, nawet kosztem ciąży. Agnieszka nosiła tydzień martwy płód. Aż obumarł drugi. Oba wydobyto po dwóch dniach od ich zgonu” – opisywała kobieta.Siostra dodała, że 37-latka cały czas bardzo źle się czuła i miała podwyższone CRP czyli wskaźnik stanu zapalnego w organizmie. Rodzina zapowiadała, że będzie szukać sprawiedliwości. Szpital twierdzi, że robił, co mógłOświadczenie w tej sprawie wydał też Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny, do którego trafiła Agnieszka. „Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka, przyjęte zostało stanowisko wyczekujące z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia” – napisała dyrekcja placówki.Szpital stwierdził: „Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki”.CZYTAJ TEŻ: „Rząd dopuścił aborcję do dziewiątego miesiąca ciąży”? Nie, wyjaśniamy