„Zrobił z miasta arenę wyścigu”. W świetle tragicznego zdarzenia na Trasie Łazienkowskiej, gdzie Łukasz Ż. doprowadził do śmiertelnego wypadku, prawnicy rozważają różne opcje kwalifikacji jego czynu. Dr hab. Mikołaj Małecki, ekspert prawa karnego, w rozmowie z Onetem nie wykluczył możliwości, że to, co wydarzyło się w Warszawie, można uznać za zabójstwo. Fatalna noc w stolicy przyniosła śmierć 37-latka i ciężkie obrażenia jego rodziny. Pasażerka volkswagena, którym kierował Łukasz Ż., również doznała poważnych obrażeń, a sprawca wypadku, mając na koncie pięć sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, uciekł z miejsca zdarzenia. Jego zatrzymanie w Niemczech i nowe ustalenia śledczych mogą zmienić dotychczasową kwalifikację czynu. Dr Małecki w rozmowie z Onetem przedstawił trzy możliwe scenariusze: od nieumyślnego wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, przez sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, aż po najbardziej radykalną opcję – zabójstwo z tak zwanym zamiarem ewentualnym. Eksperci podkreślają, że kluczowe będzie ustalenie, czy sprawca godził się na spowodowanie śmierci. – Sprawca się godził na to, że w ramach wyścigu może kogoś potrącić. I tak się niestety stało. Skutek śmiertelny nastąpił. Można więc powiedzieć, że Łukasz Ż. zrobił z miasta arenę nielegalnego wyścigu, z ludzi tor przeszkód, a z auta pocisk. To zabójstwo – powiedział Onetowi dr Małecki, wskazując na surowość potencjalnych zarzutów. Ucieczka z miejsca zdarzenia Portal zapytał się eksperta, czy można w takim razie potraktować w ten sam sposób to, że Łukasz Ż. godził się na śmierć kobiety, która z nim podróżowała. Mężczyzna nie udzielił jej pomocy, uciekając z miejsca zdarzenia, a jego koledzy, zapewne w porozumieniu z nim, wręcz odganiali innych od udzielania jej pomocy – jak przekazywała prokuratura. – To rzeczywiście można zupełnie osobno oceniać pod kątem innego przestępstwa. Mamy sytuację, że człowiek się oddala z miejsca zdarzenia, nie udziela pomocy tej rannej dziewczynie, która zostaje w stanie ciężkim, zagrażającym życiu. Tymczasem zgodnie z prawem o ruchu drogowym kierujący pojazdem, który uczestniczy w wypadku, a szczególnie jego sprawca, ma obowiązek prawny, żeby wezwać karetkę, policję, pozostać na miejscu zdarzenia, udzielić pomocy rannym. Kodeks karny mówi, że na takiej osobie ciąży szczególny obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa rannym – zaznaczył dr Małecki.Zobacz także: Sprawca tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej aresztowany [WIDEO]