Zawiniły między innymi samorządy. Przesuwanie terminów albo całkowita rezygnacja z wielu inwestycji – Najwyższa Izba Kontroli twierdzi, że właśnie to było przyczyną tak dużej skali tegorocznej powodzi. – Ustaliliśmy, że niektóre samorządy nie kierowały się decyzjami Wód Polskich – stwierdził w rozmowie z Onetem prezes NIK Marian Banaś. Od czasu „powodzi tysiąclecia” w 1997 roku działania Naczelnej Izby Kontroli doprowadziły między innymi do tego, że zmieniono niektóre akty prawne dotyczące zarządzania kryzysowego oraz zbudowano też system monitoringu i osłony hydrologiczno-meteorologicznej.Kontrole sprawiły też, że wstrzymano budowę domów albo bloków na części terenów zalewowych, za to ruszyły inwestycje – choćby w dorzeczach Odry i Wisły. Jedną z nich był zbiornik w Raciborzu. Inwestycja, jak się okazało, nie przebiegała tak sprawnie, jak planowano. – Budowa początkowo miała kosztować 505 milionów euro, a później ostatecznie kosztowała 887 milionów euro, czyli 3,5 miliarda złotych – przyznał prezes NIK w rozmowie z portalem.Marian Banaś stwierdził jednak, że większym problemem są te projekty przeciwpowodziowe, które mocno się opóźniają. – Właściwie od ośmiu lat każdego roku prowadzimy kontrole, badamy sprawozdania finansowe z tych inwestycji – stwierdził prezes izby.Wyjątkowo kosztowne opóźnieniaNiektóre z nich miały zostać oddane do użytku pod koniec ubiegłego roku. Okazało się jednak, że nie powstaną wcześniej niż w przyszłym roku. Tymczasem właśnie te projekty mogły zmniejszyć skalę wrześniowych zniszczeń. NIK wskazuje na inwestycje w Kotlinie Kłodzkiej, w dorzeczu Nysy Kłodzkiej, w dolinie rzeki Białej oraz Bystrzycy Dusznickiej.– Brak tych inwestycji spowodował, że mamy do czynienia z tak wielką tragedią. Poza tym odstąpiono między innymi od zabezpieczenia rzek Ścinawki oraz Bystrzycy Dusznickiej. I choć wybudowano cztery zbiorniki wodne w miejscowościach takich jak Roztoki Bystrzyckie, Szalejów, Boboszów i Krosnowice, to nikt już w 2019 roku nie zwracał uwagi, że może to być niewystarczające dla zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpowodziowego dla tego rejonu. No i niestety po prostu te inwestycje tam nie zostały zakończone – stwierdził Banaś. Winne samorządy?Głównym powodem problemów miał być brak planów zagospodarowania przestrzennego. Prezes NIK mówi wprost: – W pozwoleniach na budowę, które wydają włodarze dla inwestorów, bardzo często nie uwzględniają decyzji Wód Polskich w kwestiach dotyczących zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Ustaliliśmy, że niektóre samorządy nie kierowały się decyzjami Wód Polskich. I te samorządy po prostu ponoszą odpowiedzialność za te decyzje, za to, że budowano na terenach, na których budować się nie powinno.Najwyższa Izba Kontroli liczy, że tegoroczna powódź okaże się dla wielu osób wystarczającą nauczką i nieprawidłowości będzie w przyszłości zdecydowanie mniej. Izba zapowiada jednak kontrole sprawozdań finansowych inwestycji i planów zagospodarowania przestrzennego, zwłaszcza w tych gminach, które są najbardziej zagrożone zalaniem.CZYTAJ TEŻ: Pierwsze szacunki strat po powodzi. To miliardy złotych