Demokraci mieli interweniować w ambasadzie. „Spotkanie Andrzeja Dudy z kandydatem republikanów Donaldem Trumpem w Pensylwanii podczas kampanii wyborczej byłoby błędem i pokazałoby wątpliwą ocenę sytuacji przez prezydenta” – stwierdził senator demokratów Tim Kaine. PAP dowiedział się, że demokraci zgłaszali w ostatnich dniach swoje wątpliwości polskiej ambasadzie. „"To może nie byłaby ingerencja w nasze wybory, ale z pewnością pokazałaby wątpliwą ocenę sytuacji prezydenta” – przyznał Kaine, były kandydat na wiceprezydenta USA z 2016 roku. Senator zareagował w ten sposób na ostatecznie odwołane spotkanie prezydenta RP z kandydatem Republikanów w kluczowej dla wyników wyborów Pensylwanii. Kaine, który w Senacie zasiada w komisji do spraw sił zbrojnych, podkreślił, że sojusz z Polską jest dla USA ważny i istotne jest, żeby miał ponadpartyjne poparcie.„Oczywiście nie mogę kontrolować niczyjego kalendarza” – dodał jednocześnie Kaine.Senator z Wirginii nie był jedynym politykiem partii rządzącej, który w ostatnich dniach krytycznie odniósł się do planów. Jeszcze przed odwołaniem obecności Trumpa w sanktuarium maryjnym swoje obawy w listach do polskiej ambasady w Waszyngtonie przekazało wielu kongresmenów z kluczowych dla losów wyborów stanów, między innymi z Michigan. W listach politycy sugerowali, że wspólny występ Dudy i Trumpa w ważnym dla Polonii miejscu w jednym z najważniejszym ze stanów na niecałe półtora miesiąca przed wyborami zostałby odebrany jako wyraz poparcia dla Trumpa.Rzeczniczka ambasady Katarzyna Rybka-Iwańska powiedziała PAP, że nic nie wie o przekazywanych listach. Agencja uzyskała jednak potwierdzenie od jednego z biur kongresmenów, że uwagi takie zostały przekazane w liście.Inny polityk Demokratów przyznał, że chociaż nie wiedział o działaniach swoich kolegów, to nie dziwi się takiej reakcji. „Nie jestem zaskoczony, że ludzie byliby oburzeni w związku z takim spotkaniem i publicznym występem. To absolutnie sugerowałoby poparcie dla Trumpa i przez wielu byłoby widziane w Waszyngtonie jako problem” – powiedział polityk, który zastrzegł sobie anonimowość.Prezydent Duda powiedział w piątek, że wizyta w sanktuarium w Doylestown na odsłonięciu pomnika Solidarności była planowana od dawna i sugerował, że jej celem nie było spotkanie z Trumpem. „Wiem, że organizatorzy chcieli zaprosić też pana prezydenta Trumpa, ale to tyle, co wiem na ten temat” – tłumaczył.Przedstawiciele sztabu Trumpa jeszcze w środę potwierdzali, że kandydat republikanów i prezydent RP „wezmą udział w tym samym wydarzeniu”. Dzień później okazało się, że te plany są nieaktualne.CZYTAJ TEŻ: Zemsta na małżonku? Samolot LOT-u uziemiony w Podgoricy