Na miejscu pojawiła się policja. Pasażerowie lecący 19 września z Warszawy do Podgoricy samolotem linii lotniczych LOT przeżyli chwile grozy. Ich maszyna została uziemiona na czarnogórskim lotnisku po tym, jak pojawiło się podejrzenie umieszczenia w niej ładunku wybuchowego. W trakcie lotu z Warszawy do Podgoricy kapitan rejsu LO585 został poinformowany przez obsługę warszawskiego lotniska o zagrożeniu bombowym na pokładzie – informuje portal vijesti.me. Maszyna znajdowała się wówczas w węgierskiej przestrzeni powietrznej. O sytuacji powiadomione zostały także służby w Podgoricy.Po lądowaniu w stolicy Czarnogóry samolot został skierowany na stanowisko najbardziej oddalone od terminalu pasażerskiego. Na miejscu pojawiła się policja oraz specjalne służby, które przeprowadziły przeszukanie maszyny.Policja w Podgoricy poinformowała, że podczas przeszukania nie znaleziono żadnego ładunku wybuchowego, a wszyscy pasażerowie bezpiecznie opuścili pokład samolotu. Dodano także, że zdarzenie nie miało wpływu na pracę lotniska.Zobacz także: Chwile grozy na lotnisku w Grecji. W samolocie wybuchły... powerbank i e-papierosWedług portalu vijesti.me po przeszukaniu maszyna wykonała lot powrotny do Warszawy, choć odbył się on z trzygodzinnym opóźnieniem. Z kolei exyuaviation.com twierdzi, że za fałszywy alarm odpowiada obywatelka Polski, która poinformowała władze, że jej mąż podróżujący do Podgoricy ma przy sobie bombę. Informacja miała być aktem zemsty na małżonku.Portal tvp.info poprosił Polskie Linie Lotnicze o komentarz. Oczekujemy na odpowiedź.