Z udziałem szefowej KE. Z inicjatywy Donalda Tuska we Wrocławiu w czwartek odbędzie się szczyt powodziowy z udziałem przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, premierów Czech, Słowacji i kanclerza Austrii – przypomina czwartkowa „Rzeczpospolita” i wskazuje, że odbudowa po powodzi pochłonie w tym roku 0,5 proc. PKB. Według „Rzeczpospolitej” wybór stolicy Dolnego Śląska nie jest przypadkowy – to stąd polski rząd zarządza kryzysem. Gazeta zwraca uwagę, że Polska chce zgody KE na przesunięcia w funduszach unijnych (z polityki spójności oraz Krajowego Planu Odbudowy), które miałyby uwzględnić możliwość finansowania pilniejszych teraz inwestycji związanych z odbudową po powodziach czy infrastrukturą przeciwpowodziową. Jej zdaniem szefowa KE powinna dać na to polityczne pozwolenie, inicjatywę popiera też Komisja Europejska.Szczyt powodziowy we WrocławiuBruksela przypomina, że państwa dotknięte katastrofą mogą wnioskować o finansowanie odbudowy, działań ratunkowych czy pomocy dla ludności z unijnego Funduszu Solidarności – wskazuje „Rzeczpospolita”. Zaliczka z tego tytułu może sięgać nawet 100 mln euro. Premier Donald Tusk zapewnia, że koszty pomocy i odbudowy spustoszonych powodzią terenów rząd weźmie na siebie. Dziennik zastanawia się ile to będzie kosztowało? Przedstawia, więc wyliczenia ekonomistów; w przeliczeniu na dzisiejsze realia powódź w 1997 r. kosztowała kraj 78–90 mld zł. W 2010 r. wartość zniszczeń sięgnęła 34–36 mld zł.Wielka woda w 1997 r. wywołała straty na poziomie około 2,4 proc. PKB. Ta z 2010 r. – 0,9 proc. PKB. – Możemy wstępnie postawić tezę, że skala potencjalnych skutków będzie mniejsza w stosunku do PKB niż w 1997 r. – mówi cytowana przez gazetę Agata Filipowicz-Rybicka, główny ekonomista Alior Banku.W przeciwieństwie do 1997 r. w tym roku większa część bezpośredniej pomocy poszkodowanym ma być udzielana w formie bezzwrotnego wsparcia, z drugiej strony gros kosztów odbudowy pójdzie ze środków UE. – Moim zdaniem wydatki budżetowe na powódź sięgną w tym roku nie więcej niż 0,5 proc. PKB – ocenia Rafał Benecki, ekonomista Santander Bank Polska, którego m.in. opinię przywołuje dziennik. Dodaje, że boleśniejsza może okazać się utrata dochodów budżetowych. Na razie ubytki nie wydają się znaczące: deficyt może wzrosnąć z 5,4 proc. PKB przed wielką falą do 5,6–5,7 proc.Dziennik wskazuje, że na działania pozwalające przeciwdziałać i usuwać skutki klęsk żywiołowych przeznaczono dotąd 2 mld złotych. W odwodzie są jeszcze wspomniane środki z UE. Przeczytaj także: Premier w TVP Info: Dramat w niektórych miejscach jest większy niż w 1997 roku