Wiesław Leśniakiewicz nakreśla stan przygotowań. Informacje ze sztabu kryzysowego. Wiesław Leśniakiewicz, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, a także były komendant główny Państwowej Straży Pożarnej i szef Obrony Cywilnej Kraju komentował na antenie TVP Info sytuację powodziową na południowym zachodzie Polski.Odniósł się do przecieków w zbiorniku w Raciborzu, który ma chronić Wrocław.– Nie dotyczyło to bezpośrednio tego największego suchego poldera, tylko jednego ze zbiorników, który jest napełniony. Tam nastąpiły elementy przeciekowe, zostały zażegnane. Element niebezpieczeństwa uszkodzenia zbiornika minął – mówił Wiesław Leśniakiewicz.Przesiąki w Raciborzu– Sytuacja jest dynamiczna, mimo że mamy ustabilizowaną pogodę, nie przewidujemy intensywnych opadów, to długotrwałość przepływającej przez wały wody powoduje, że są nasiąknięte, mogą być sytuacje, że zostaną przerwane – zastrzegł wiceminister.Zaprzeczył stanowczo, że wał w Nysie uszkodzono specjalnie, by chronić inne obszary. – Nie jest to prawda, to naturalne sytuacje, z którymi musimy się mierzyć. Nie ma miejscowości, której byśmy nie bronili. Nie ma decyzji o chronieniu innych miast kosztem tych, które są wcześniej – zapewnił.– Woda ma to do siebie, że jak rozmyje fragment wału, to rozmywa go coraz dalej w kolejnych etapach, zostały podjęte działania podjęte z użyciem śmigłowców, by wał ustabilizować, ale przesiąki będą występowały, nie uszczelnimy go idealnie, zmniejszymy ilość wypływającej wody – tłumaczył Wiesław Leśniakiewicz, wskazując, że sytuacja w Nysie się poprawia. Zrzut wody pod Wrocławiem. Ratusz: dwa osiedla zagrożoneZrzut wody ze zbiornika TauronuWiceminister został też zapytany o sytuację Wrocławia, który przygotowuje się na falę z południa, tymczasem ostrzeżenia wydano dla obszarów na północy, w Marszkowicach, w wyniku spustu wody ze zbiornika zarządzanego przez Tauron. – Chodziło o to, by zsynchronizować pracę dwóch zbiorników. Nie jest dopuszczalne, że jeden z podmiotów podejmuje może nieracjonalną decyzję, ale kierowaną ku temu, by nie spowodować zagrożenia dla zbiornika, który mógł ulec całkowitej awarii, dokonano nadmiernego spustu wody – mówił Wiesław Leśniakiewicz.Zrzut wody przez Tauron pod Wrocławiem. Premier: To szokujące [WIDEO]– Problem polegał na tym, że komunikacja nie była adekwatna, ci, którzy powinni przyjąć tę wodę, powinni podjąć wcześniej działania, by zbilansować jej poziom – tłumaczył. Zastrzegł, że sytuacja ta nie spowodowała bezpośredniego zagrożenia. Komentując sytuację Wrocławia ocenił, że według obecnych prognoz nie występuje zagrożenie zalania miasta, a falę, zgodnie z założeniem, udało się rozciągnąć i spłaszczyć.Wyjaśnił, że mierzymy się z siłami natury, a budowle mogą zawieść, dlatego rozważane są wszystkie scenariusze, także katastrofalne, by móc się do nich przygotować.– Robi się analizę ryzyka, z której może wyjść, że dla bezpieczeństwa danego zbiornika należy zwiększyć przepływ, mając świadomość, że część obiektów zostanie zalanych, część miasta zostanie zalania, ale po to, by nie spowodować awarii technicznej o katastrofalnym znaczeniu dla całego kraju – powiedział wiceminister.Skomentował też rozszerzenie stanu klęski żywiołowej, tłumacząc, że nie wynika to z rosnącego zagrożenia, a rodzaju prac, który trzeba wykonać w walce z powodzią i jej skutkami. Wprowadzenie zakazu chodzenia po wałach, poddawanych naciskowi wody, dalszego ich rozmiękczania, podyktowane jest rekomendacjami służb bezpieczeństwa.Odniósł się też do przepisów pozwalających zarządzić przymusową ewakuację. Skomentował, że ludzie czasem podejmują nieracjonalne decyzje, i on im się nie dziwi, że nie chcą porzucać dobytku, ale władze potrzebują tych instrumentów, bo mowa o walce z żywiołem i każda sytuacja może szybko stać się nadzwyczajna.