Polska może liczyć na pomoc służb z innych krajów. Jeden z użytkowników X przypomina, jak Polscy strażacy pomagali kolegom z zachodnich krajów w zmaganiach z klęskami żywiołowymi. „Czy któreś z tych państw zaoferowało Polsce jakąkolwiek pomoc w walce z powodzią? Czy pomagamy wszystkim za frajer?” - pyta. To przykład niezrozumienia, jak działają podobne akcje solidarnościowej pomocy. W mediach społecznościowych pojawiła się osobliwa narracja o polskich służbach. Autorzy postów rozsyłanych w serwisie X przypominają, jak polscy strażacy angażowali się w walkę z klęskami żywiołowymi za granicą. Jednocześnie przekonują, że teraz w czasie powodzi w południowo-zachodniej Polsce nie możemy liczyć na pomoc z innych krajów. Internauta: Pomagamy Zachodowi, ale czy Zachód pomaga nam?„W ciągu ostatnich 10 lat [polscy] strażacy pomagali w gaszeniu pożarów lub usuwaniu skutków powodzi w Grecji, Niemczech, Turcji, Szwecji, Hiszpanii, Włoszech oraz Francji. Czy któreś z tych państw zaoferowało Polsce jakąkolwiek pomoc w walce z powodzią? Czy pomagamy wszystkim za frajer?” – to treść wpisów opublikowanego 15 września w serwisie X (pisownia postów oryginalna). Ma już blisko pół miliona wyświetleń i około 11 tys. polubień.„Czy pomagamy wszystkim za frajer?” - pytał użytkownik X (X.com)„Jak zwykle jesteśmy frajerami w Europie”, „‘Za wolność naszą i waszą’ działa tylko w jedną stronę. Polacy dalej się nie nauczyli” – czytamy w sekcji komentarzy. Czytaj więcej: Krytyczna sytuacja blisko polskiej granicy. Tama w Ostrawie nie wytrzymałaNa X pojawiły się również inne podobne posty, których autorzy dopytywali „gdzie są strażacy z zachodnich państw”. Ale nie zyskały już podobnej popularności. W rozmowie z portalem tvp.info rzecznik Państwowej Straży Pożarnej tłumaczy, dlaczego ta narracja wprowadza w błąd. Rzecznik straży pożarnej: „Nie ma potrzeby zewnętrznego wsparcia”– Nie można uprawiać turystyki ratowniczej, a na ten moment nasze środki są wystarczające – mówi st. bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. – Polska nie zgłosiła się o pomoc do innych krajów – dodaje. Kierzkowski tłumaczy, że pomoc zagranicznych służb udzielana jest w oparciu o znane mechanizmy: państwo musi zwrócić się do Unii Europejskiej lub ONZ i poprosić o konkretną pomoc: ratowników, sprzęt, ekspertów. – Kiedy Polacy odpowiadali na prośby o pomoc z innych krajów, czy to w przypadku pożarów, czy powodzi, była to odpowiedź na zapotrzebowanie konkretnego państwa. Gdy paliły się lasy w Grecji, Grecy poprosili o pomoc – mówi rzecznik PSP. „Wukraińscy bracia” Popularność na X zdobył również inny post opublikowany 15 sierpnia. „Wukraińscy bracia w drodze, by pomóc Polakom” – napisał ironicznie jego autor i opublikował zdjęcie pustego autokaru. Wpis ma ponad 110 tys. wyświetleń i ok. 3 tys. polubień. Post o „Wukraińskich braciach” (X.com)Ten post również był chętnie komentowany na X. „To tak samo jak niemcy, grecy, turcy, szwedzi i norwegowie” – ironizował jeden z internautów (pisownia oryginalna). Czytaj więcej: Pierwsza ofiara śmiertelna powodzi w Czechach [WIDEO]Wielu komentujących zwracało uwagę, że narracja internauty jest fałszywa. Premier Donald Tusk poinformował bowiem o propozycji wsparcia, jaką otrzymał z Ukrainy. „Przed chwilą premier Ukrainy Denys Szmyhal przesłał na moje ręce wyrazy solidarności z Polską i gotowość natychmiastowego wysłania stu ratowników wyposażonych w specjalistyczny sprzęt do walki z powodzią. Poruszające” – napisał Tusk 15 września. Post premiera pojawił się jednak kilka godzin później po zaczepnym wpisie internauty. Donald Tusk o propozycji premiera Ukrainy (X.com)Tusk o ofertach pomocy z Ukrainy i z Wielkiej Brytanii 16 września na konferencji prasowej Donald Tusk zapowiedział, że jeszcze tego samego dnia będzie rozmawiał z szefami rządów Słowacji, Czech, Austrii i być może Rumunii, by razem skłaniać UE do finansowania szkód powstałych wskutek powodzi. – Wyciągniemy, co się da z UE, jeśli chodzi o środki finansowe – powiedział Tusk. – Chcę, żebyśmy wszyscy byli w bliskim kontakcie, bo będziemy razem też wykorzystywali czy skłaniali UE do finansowania szkód, jakie powstały wskutek powodzi. I z grupą państw będzie nam łatwiej dochodzić (tych środków – przyp. red) – powiedział Tusk. Jak mówił, są specjalne narzędzia finansowe do walki ze skutkami powodzi. Wskazał, że sporo pieniędzy można wygospodarować np. z funduszy europejskich oraz w ramach pomocy celowej związanej z klęskami żywiołowymi. – Więc przepraszam za to sformułowanie, ale wyciągniemy, co się da z UE, jeśli chodzi o środki finansowe – dodał Tusk. Podziękował też wszystkim państwom, które zaoferowały pomoc, m.in. Ukrainie. – Podziękowałem, ale myślę, że miejsce ratowników ukraińskich jest w Ukrainie, tam mają, co robić – powiedział Tusk. Dodał, że również np. Brytyjczycy zaoferowali pomoc. – Będzie jakaś potrzeba, ktoś będzie mógł pomóc np. dodatkowe śmigłowce, jakiś specjalistyczny sprzęt, to będziemy to zgłaszać i otrzymamy taką pomoc międzynarodową – powiedział Tusk. – Na razie nie brakuje nam ani sprzętu, ani profesjonalistów – dodał. Niezależnie, 16 września minister ds. obrony cywilnej Szwecji Carl-Oskar Bohlin zaoferował Polsce pomoc w walce z powodzią. Rząd w Sztokholmie może przekazać m.in. zapory, worki z piaskiem oraz pompy.Czytaj więcej: „Chcemy się odwdzięczyć”. Szwecja pomoże Polsce w walce z powodzią Przeciw Zachodowi, przeciw Ukrainie. Uwaga na dezinformacjęWarto zauważyć, że autorzy obu omawianych postów – świadomie lub nie – odwołują się do narracji regularnie powtarzanych przez konta rosyjskiej machiny dezinformacyjnej. Przekazy podważające zaufanie do krajów Zachodu i do Ukrainy to leitmotiv rosyjskiej propagandy. Eksperci zajmujący się rosyjską dezinformacją zachęcają, by trzymać rękę na pulsie. – Jest jeszcze jeden aspekt, na który warto zwrócić uwagę, a mianowicie dezinformację i wszelkie działania zmierzające do zwiększenia polaryzacji w naszym kraju wykorzystujące powódź i jej skutki – przestrzegała 15 września na X Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Przynajmniej na dany moment, aktywność wspierających Moskwę oraz rosyjskich polskojęzycznych aktorów w danym procesie nie wydaje się odgrywać kluczowej roli – sytuacja może jednak ulec zmianie – oceniał, również 15 września, dr Michał Marek z Centum Badań Nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa.