Bakterioza. Do skażenia bezcennego materiału genetycznego miało dojść w Państwowym Instytucie Badawczym w Boninie, a tym samym zagrożony miał być los kilku odmian polskich ziemniaków. Informacje o zagrożeniu dementował w Boninie wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Zapewnia, że bank genów jest bezpieczny. Władze instytutu i badacze potwierdzili, że doszło do skażenia materiału genetycznego, ale ich zdaniem o zagrożeniu wyginięciem polskich ziemniaków nie ma mowy – informuje TVP3 Szczecin.– Bank genów nic nie stracił. My po prostu straciliśmy materiał, który był rozmnażany, żeby wspomóc nasze polskie hodowle. Tylko to – podkreśliła dr hab. Maja Boczkowska, koordynatorka krajowa roślinnych zasobów genowych.– Dla bezpieczeństwa nie wypuszczamy z tych materiałów nic. Wszystko zostało zutylizowane – zapewnił Michał Rokicki, dyrektor Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Boninie.BakteriozaBakteriozę wykryto w listopadzie ubiegłego roku w materiale genetycznym sześciu odmian ziemniaka. – Rządziło wtedy Prawo i Sprawiedliwość, a ministrem był minister Telus. Nie podjął on żadnych kroków, nie zgłosił tego żadnym organom, ani nie podjął żadnej kontroli – przekonywał wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.Po raz kolejny bakteriozę stwierdzono w materiale genetycznym jednej z odmian w marcu tego roku. – W krótkim czasie od razu do mnie do ministerstwa został wezwany pan Rokicki, ustaliliśmy plan działania, została podjęta kontrola przez PIORIN. Rozpoczęliśmy całą procedurę sprawdzania co, jak, gdzie mogło się stać – dodał Kołodziejczak.TVP3 Szczecin informuje, że sprawdzanie trwa do dziś, a jego finałem ma być obszerny raport. Na ten moment nie wiadomo, w jaki sposób bakteria przedostała się do pomieszczeń instytutu.Czytaj więcej: Człowiek chce oszukać ekosystem. Ten robot wygląda i czuje się jak ryba w wodzie [WIDEO]