Północnokoreański przywódca liczy na Putina. Najukochańszy przywódca Korei Północnej otworzył worek z nowymi groźbami pod adresem Stanów Zjednoczonych. Ich kaliber może być największy odkąd Kim Dzong Un objął władzę, może bowiem liczyć na wsparcie innego satrapy – Władimira Putina, któremu wysyła bomby spadające na ukraińskie miasta. Koreański despota zapowiedział podwojenie wysiłków, aby jego jądrowy arsenał był w pełni gotowy do walki ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami. Do nuklearnej walki. Nikt nie wie, na jakim etapie jest reżim w Korei Północnej jeżeli chodzi o broń jądrową. Możemy co najwyżej przypuszczać. Analizować poszlaki, odczytywać sygnały, dzielić komunikaty oficjalnej propagandy na czworo. Kolejne testy głowic czy pocisków balistycznych pojawiają się bez zapowiedzi.Teraz Pjongjang ogłosił powstanie nowej platformy, która prawdopodobnie będzie mogła wystrzelić większe, międzykontynentalne rakiety balistyczne, mające razić cele w kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych. Pytanie: na ile zagrożenie jest realne?SzamboWydaje się, że Kim powinien wiedzieć, że nawet po wystrzeleniu rakiet Amerykanie będą mieli dość czasu na strącenie lecącego w kierunku USA obiektu. Znacznie szybciej mógłby spodziewać się odpowiedzi w postaci użycia amerykańskiej broni jądrowej trzymanej w Korei Południowej, tym „szambie zła” – jak lubi nazywać sąsiada z południa komunistyczny reżim.Podczas przemówienia z okazji 76. rocznicy ustanowienia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej – co jest świętem niemal religijnym w tym nieszczęsnym kraju – Kim Dzong Un zapowiedział podwojenie wysiłków, aby jego siły nuklearne były w pełni gotowe do walki ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami.Dyktator już nie raz składał podobne obietnice, ale ta pojawiła się w dość szczególnym momencie nasilenia kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA, możliwe są więc prowokacje. Już je zresztą obserwujemy, na szczęście na mniejszą skalę. Korea Północna wróciła do nieczystych zagrywek – wysyłania balonów ze śmieciami w kierunku Korei Południowej.Kim Dzong Un ostrzegł, że jego kraj stoi w obliczu „śmiertelnego zagrożenia” z powodu – jak to określił – „lekkomyślnej ekspansji” bloku wojskowego pod przywództwem USA, który obecnie przekształca się w blok nuklearny. Ta ekspansja – perorował podczas spotkania z najważniejszymi urzędnikami – zmusza Koreę Północną do „podwojenia swoich środków i wysiłków, aby wszystkie siły zbrojne państwa, w tym siły nuklearne, były w pełni gotowe do walki”– Potrzeba wzmocnienia arsenału jądrowego wynika z faktu, że Korea Północna stoi w obliczu poważnego zagrożenia ze strony Stanów Zjednoczonych i ich popleczników z powodu lekkomyślnej ekspansji regionalnego sojuszu wojskowego – mówił, cytowany przez oficjalną agencję KCNA.Straszył, że jego kraj „będzie stale wzmacniać swoje siły nuklearne, zdolne do stawienia czoła wszelkim zagrożeniom ze strony uzbrojonych w broń nuklearną rywali. Podkreślił, że arsenał jądrowy będzie się rozwijać w sposób „przyspieszony i ciągły”, zaś wzrost będzie „wykładniczy”.LekkomyślnośćJeżeli chodzi „lekkomyślną ekspansję”, wydaje się, że Kim miał na myśli podpisanie przez Waszyngton i Seul nowych wytycznych obronnych, które mają na celu integrację amerykańskiej broni nuklearnej i południowokoreańskiej broni konwencjonalnej. Jest to reakcja na rosnące zagrożenie ze strony Korei Północnej. Oczywiście Pjongjang twierdził, że ujawniono w ten sposób nikczemny plan inwazji na „miłujący pokój kraj”, ale władze w Korei Południowej i USA wielokrotnie zapewniały, że nie zamierzają przeprowadzać żadnej ofensywy. Efekt jest taki, że stosunki między koreańskimi sąsiadami – oficjalnie wciąż pozostającymi w stanie wojny – są obecnie oceniane jako najgorsze od dziesięcioleci.Program nuklearny jest rozwijany przez Koreę Północną od kilkudziesięciu lat, ale napotyka na wiele barier – od technologicznych po gospodarcze. Testowanie broni jądrowej i balistycznej przez komunistyczny reżim znacznie przyspieszyło od 2022 roku. Wbrew rezolucjom Rady Bezpieczeństwa ONZ i mimo kolejnych sankcji.W niedzielę agencja KCNA opublikowała zdjęcie przedstawiające Kima Dzong Una dokonującego inspekcji w fabryce broni nowej, 12-osiowej wyrzutni typu TEL (Transporter-Erector-Launcher). Pozwalała ona na transport, ustawienie w pozycji startowej i odpalenie rakiety. Do zdjęć dyktator pozował uśmiechnięty, obok stali czujni jak ważki bonzowie z notatnikami, gotowi na każdą genialną myśl wodza.Hwasong-17Pytanie co dokładnie przedstawiają zdjęcia, pozostają bez odpowiedzi. Raczej nie jest to makieta. Pojawiają się spekulacje, że być może Północ opracowuje nowy międzykontynentalny pocisk balistyczny (ICBM), większy niż obecny międzykontynentalny pocisk balistyczny Hwasong-17, który jest obsługiwany przez pojazd 11-osiowy.Południowokoreańska agencja Yonhap oceniła, że Korea Północna może użyć tego pojazdu do wystrzelenia nowego pocisku typu ICBM. Rakiet, które mogą pokonać 10 tysięcy kilometrów, dyktator najpewniej jeszcze nie posiada, ale te mogące razić cele w Korei Południowej czy Japonii (do tysiąca kilometrów) – przypuszczalnie już tak.– Służby wywiadowcze Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych uważnie monitorują działania Korei Północnej w zakresie rozwoju broni. To pierwszy raz, kiedy ujawniono (TEL – przyp. red.). Będziemy musieli dokładniej się jemu przyjrzeć, aby ustalić, czy jest to tylko pokaz siły, czy rzeczywiste ulepszenie systemu – powiedział południowokoreański urzędnik wojskowy.O zdjęcia platformy TEL został także przepytany rzecznik Pentagonu, generał Pat Ryder. Amerykański wojskowy naturalnie odmówił przedstawienia szczegółowej oceny zdolności rakietowych Korei Północnej. Powtórzył, że Waszyngton ściśle współpracuje z Seulem, Tokio i innymi partnerami, aby zachować bezpieczeństwo w regionie i odstraszyć potencjalne ataki.Gen. Ryder przekonywał, że „nie jest niezwykłym”, że Korea Północna wykorzystuje rozmaite zdjęcia, aby wysłać sygnał światu. Sygnał idzie i to wyraźny, ale również z innego kierunku. Z Kremla. W dniu święta 76-lecia ustanowienia KRL-D rosyjski dyktator Władimir Putin przesłał gratulacje do Pjongjangu.Partnerstwo„Jestem pewien, że wszechstronne partnerstwo strategiczne między Rosją a Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną zostanie wzmocnione w sposób zaplanowany, dzięki naszym wspólnym wysiłkom” – wyraził przekonanie. Ocenił przy tym, że stosunki między Rosją a Koreą Północną osiągnęły „wyższy poziom”, o czym świadczą „konstruktywne” rozmowy na szczycie między nim a Kimem, które odbyły się w czerwcu w Pjongjangu. Czytaj więcej: Przyjaźń dyktatorów. Putin w Korei PółnocnejWydaje się jednak, że ten poziom osiągnięto wcześniej – gdy trzydniowa „specjalna operacja wojskowa” w Ukrainie zmieniła się w miesiące i lata, a Putin zaczął potrzebować broni. Kim chętnie pozbył się ton zalegającego postsowieckiego arsenału, licząc na korzystną wymianę z Moskwą.I choć rosyjscy wojskowi wybitnie nie lubią starej, nieobliczalnej broni z Korei Północnej, to Putinowi jest wszystko jedno, czym ostrzeliwuje ukraińskie miasta. Kim Dzong Un dostał natomiast znaczącego patrona ze wspólnym wrogiem, w dodatku posiadającego broń jądrową i być może skorego do podzielenia się technologiami.Trwająca od maja kampania wysyłania przez Północ balonów ze śmieciami w kierunku południowych sąsiadów to inny wątek. Z jednej strony to dobrze, gdy dyktator tylko tak bombarduje wroga. Trzeba bowiem pamiętać, że kraje od 70 lat pozostają w stanie wojny, odkąd konflikt zbrojny z lat 1950-1953 zakończono podpisaniem jedynie rozejmu, a nie traktatu pokojowego.Ostatni śmieciowy nalot trwał kilka dni. Reżim twierdził, że to obywatele Korei Południowej przewożą przez granicę ulotki propagandowe własnymi balonami. W efekcie władze w Seulu wznowili nadawanie przez głośniki propagandy obnażającej zakłamanie i zbrodnie reżimu Kima. Audycje są odtwarzane wzdłuż granicy.RaportTen zabieg wyjątkowo denerwuje dyktatora, niezwykle wrażliwego na to, by jego rodacy mieli tylko jedno źródło prawdy ostatecznej – jego aparat władzy. O tym, jak wygląda życie w północnokoreańskiej dyktaturze świadczy niedawny raport o łamaniu praw człowieka przygotowany przez Ministerstwo Zjednoczenia Korei.Dokument został opracowany na podstawie 649 świadectw szczęśliwców, którym udało się zbiec z Korei Północnej. Widać po nich, że totalitarny reżim wyraźnie zaostrza politykę kulturalną, przywodzącą na myśl ludobójstwo, jakiego dopuszczał się w Chinach Mao Tse Tung.W 2020 roku reżim wprowadziły nowe prawo zakazujące „ideologii i kultury reakcyjnej”, czyli każdej nieprawomyślnej. Szczególnie intensywnie zwalczany jest wszelki dostęp do treści kulturowych z Korei Południowej i generalnie Zachodu.Dostęp do nich jest zakazany, choć pokątnie rozwijał się od lat dzięki przemycanym filmom DVD z południowokoreańskimi filmami czy płytami z muzyką. Biorąc pod uwagę ogromny wzrost popularności muzyki K-Pop na świecie, można się domyślać co oznacza ona w Korei Północnej. Reżim to wie, dlatego tak reaguje.W raporcie jest więc wstrząsająca historia 22-latka z prowincji Hwanghae Południowe, który w 2022 roku został publicznie stracony. Jego zbrodnią było obejrzenie trzech południokoreańskich filmów, wysłuchanie 70 piosenek z gatunku K-Pop oraz ich dalsza dystrybucja.EgzekucjeLudożercze przepisy i represje nasiliły się po objęciu władzy przez Kim Dzong Una i wydaje się, że wszelkie kryzysy będą wywoływać dalsze zbrodnicze reakcje. Dowód mieliśmy po ostatnich powodziach, na które zacofany kraj nie jest przygotowany. Reżim, który znajdzie pieniądze na zbrojenia a na lekarstwa czy systemy przeciwpowodziowe już nie przeprowadził egzekucję około 30 urzędników, którzy mieli być winnymi zaniedbań.System postrzega zagraniczne wpływy kulturowe jako zagrożenie dla ideologii Dżucze, będącej systemem parareligijnym opierającym się kulcie rodziny Kimów, a więc uderzające w samo jądro reżimu. Walka z tymi wpływami obejmuje nie tylko muzykę czy filmy, ale też choćby modę czy styl życia.W raporcie wskazano, że władze prowadzą kampanię przeciwko noszeniu obcisłych dżinsów, koszulek z zagranicznymi napisami czy farbowaniu włosów. Tępione jest też choćby noszenie okularów przeciwsłonecznych, choć sam Drogi Szanowny Przywódca chętnie z nich korzysta.Obraz absurdu (czy też grozy) dopełnia zakaz spożywania alkoholu z kieliszków do wina, co jest uznawane za „południowokoreański” zwyczaj. Nieprawomyślne, a więc wiążące się z poważnymi konsekwencjami, jest też choćby noszenie przez panie młode białych sukien ślubnych czy tradycyjny gest podnoszenia panny młodej przez pana młodego.Według doniesień urzędnicy sprawdzają telefony obywateli (o ile je mają), między innymi pod kątem słownictwa w wysyłanych wiadomościach, czy przypadkiem nie ma w nich południowokoreańskiej slangu. Kraj jest ogarnięty totalną szpiegomanią. Każdy obywatel znajduje się pod czujnym okiem inminbanjanga, przedstawiciela partii w każdym bloku, który ma raportować wyższym instancjom o tym, co robią mieszkańcy. Dobry inminbanjang wie nawet, ile pałeczek do ryżu znajduje się w każdym mieszkaniu.Schizofrenia Trudno stwierdzić, w jakim stopniu paranoja czy też schizofrenia reżimu to efekt walki o ideologiczną czystość a, na ile stała potrzeba stałego zapełniania obozów koncetracyjnych Kwalliso, by w gułagu móc dalej prowadzić gospodarkę opartą o niewolniczą pracę. Tym niemniej mimo grożących surowych kar, wydaje się, że wpływy kultury południowokoreańskiej w coraz większym stopniu przenikają na Północ.Jedna z uciekinierek przyznała podczas konferencji prasowej w Seulu, że młodzi ludzie są zapatrzeni we wzorce kulturowe z południa. – Młodzi ludzie naśladują i kopiują kulturę południowokoreańską, naprawdę lubią wszystko, co południowokoreańskie – przekonywała. Zwróciła uwagę, że kontakt z zagraniczną kulturą ma wpływ na świadomość mieszkańców Korei Północnej, która najwyraźniej tylko oficjalnie jest krajem zamkniętym. – Po obejrzeniu zagranicznych filmów zastanawiamy się, dlaczego musimy tak żyć? Oczywiście nie możemy publicznie krytykować Kim Dzong Una, ale w rozmowach z bliskimi to robimy – dodała.To jest to, czego szczególnie boi się komunistyczny reżim. Konstatacja, myślenie krytyczne, nawet jeżeli nie prowadzą do oporu, choćby biernego. Totalitaryzm musi mieć totalną władzę nad umysłami i w maniakalny sposób stale umacniać wyobrażenie o własnej wielkości. „Będziemy mieli broń jądrową, choćby ludzie umierali z głodu”. I umierają.