Europoseł się broni. A jak cię złapią za rękę, to mów, że to nie twoja ręka – Ryszard Czarnecki musiał w młodości oglądać kultowe „Młode Wilki”. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości broni się przed atakami prokuratury, która oskarża go o oszustwa na tzw. kilometrówkach. Jak twierdzi: żadnych danych nie wpisywał i żadnych wniosków nie wypełniał. Wskazuje też na polityczny kontekst sprawy. Ryszard Czarnecki został oskarżony o nadużycia w sprawie tzw. kilometrówek, w związku z rozliczaniem kosztów podróży w Parlamencie Europejskim. Oskarżenia dotyczyły tego, że miał pobierać zwrot kosztów za podróże, które nie odbyły się w pełnym wymiarze lub w sposób zgodny z przedstawionymi rozliczeniami.Główne zarzuty wiązały się z tym, że Czarnecki miał rozliczać podróże samochodowe na bardzo długie dystanse, za które przysługiwały mu wysokie zwroty kosztów. Media sugerowały, że w niektórych przypadkach rzeczywista odległość i czas podróży mogły nie pokrywać się z deklaracjami. Chodziło o to, że eurodeputowany mógł korzystać z innych środków transportu (np. samolotu), ale rozliczać to jako podróże samochodowe, co wiązało się z wyższymi stawkami zwrotu.Śledczy twierdzą, że Czarnecki podawał też nieprawdziwe miejsce zamieszkania. O niesłuszne zwroty kosztów podróży upominał się... 243 razy, a Parlament Europejski miał stracić 854 642,30 złotych. Prokuratura informuje, że Czarnecki zwrócił już ponad połowę tej kwoty – 439 663,98 złotych.„Udowodnię swoją niewinność”Sam polityk nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i zapewnia, że „w toku postępowania sądowego udowodni swoją niewinność”.– Po raz kolejny, tak jak czyniłem to w ostatnich latach, podkreślam, że to nie ja wypełniałem wnioski o rozliczenie podróży, o których mówi prokuratura, a za nią media. I to nie ja wpisywałem dane, o których mowa. Podkreślam to wielokrotnie – czytamy w krótkim oświadczeniu opublikowanym przez Czarneckiego na portalu X. – Próba grania aktami, do których moi prawnicy mają dostęp dopiero od piątku, a dziennikarz „Gazety Wyborczej” miał je znacznie wcześniej, pokazuje polityczny kontekst całej sprawy – dodał, odnosząc się do poniedziałkowej publikacji, z której wynika, że Czarnecki uwielbiał podróżować na trasie Warszawa-Jasło, choć z Jasłem… nie ma nic wspólnego.Pięć razy objechał ZiemięRyszard Czarnecki wybrał Jasło – mimo że nigdy tam nie mieszkał i nie wykazywał również mieszkania w Jaśle w swoim oświadczeniu podatkowym – jedno z najdalej położonych miast na południu Polski, aby móc rozliczać dłuższe trasy i uzyskać większe zwroty kosztów podróży – zauważa „Gazeta Wyborcza”. Do rozliczeń używał aż 18 różnych pojazdów, w tym zezłomowanego Fiata Punto Cabrio. Według byłego europosła w sezonie jesienno-zimowym pokonywał te trasy także chińskim motorowerem oraz ścigaczem. Śledztwo ujawniło, że niektóre z tych pojazdów nigdy nie istniały.Śledczy zwrócili również uwagę na ciągnik. „Pojazdem tym Ryszard Czarnecki miał podróżować służbowo w okresie od 29 sierpnia do 2 września 2011 r., na trasie z Berlina do Łaz i z Łaz do Szczecina” - cytuje „Gazeta Wyborcza".Początkowo polityk zrzucał winę na swoich asystentów, jednak zeznania świadków, w tym jego kierowcy, wskazują na jego osobistą odpowiedzialność. Pomimo że Ryszard Czarnecki zwrócił już 104 tysiące euro, nadal grozi mu do 15 lat więzienia za fałszowanie dokumentów i wyłudzenia.Ustalono, że polityk łącznie rozliczył przejazdy na dystansie 222 966 kilometrów, co odpowiada 5-krotnemu okrążeniu Ziemi.