„Samuraj z Gdańska" robi furorę w sieci. Najpierw rzucił się na policjantów, potem ratował się skokiem do Motławy. Nagrania z „samurajem z Gdańska" robią furorę w mediach społecznościowych. Agresywny mężczyzna został wyłowiony, a po wysuszeniu się może odpowiedzieć za znieważenie funkcjonariuszy. Nie wiadomo, dlaczego Ukrainiec tak bardzo chciał uciec przed stróżami prawa, ale świadkami jego walki „o wolność" było wielu gdańszczan i turystów. Wszystko wydarzyło się bowiem w jednym z restauracyjnych ogródków niedaleko cypla Wyspy Spichrzów. Kiedy mężczyzna zobaczył pieszy patrol policji, który próbował go zatrzymać, 40-latek zaczął wymachiwać ostro zakończonymi kijami. „Samuraj" był – jak relacjonują policjanci – mocno pobudzony i nie reagował na polecenia. Funkcjonariusze próbowali uspokoić krewkiego mężczyznę przy pomocy gazu, jednak to tylko pogorszyło sytuację. Agresor ostatecznie pobiegł w stronę barierki oddzielającej taras nabrzeża od wody, po czym wykonał efektowny skok do Motławy. Mężczyznę wyłowił z rzeki patrol policji wodnej. Teraz „samuraj z Gdańska" może usłyszeć zarzuty znieważenia oraz naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. CZYTAJ TEŻ: „100 zgonów na jednej uczelni”? To stara manipulacja