Rozmawialiśmy z pięściarką nie tylko o kwestii medalu. Wytrzymała presję w półfinale. Nie zwracała uwagi na kontrowersje związane z jej finałową rywalką. Ostatecznie Julia Szeremeta cieszyła się ze srebra igrzysk olimpijskich w boksie w kategorii do 57 kilogramów. Być może w przyszłości będzie mogła pochwalić się... złotym krążkiem. Wszystko zależy od przedstawicieli MKOl. – Pozostaje śledzić wyniki testów, które zostały przeprowadzone w trakcie kontroli antydopingowej. Za około trzy miesiące powinny być rezultaty badań – mówi Szeremeta w rozmowie z portalem tvp.info. W czwartkowy wieczór w Warszawie odbyło się przedstawienie teatralne „Gong!”, które nawiązywało do olimpijskich zmagań. Na zaproszenie Moniki Pyrek pojawiła się na nim między innymi nasza wicemistrzyni z Paryża.Julia Szeremeta była największą medalową niespodzianką w gronie Biało-Czerwonych. Przed rozpoczęciem rywalizacji w pięściarskim turnieju niewielu stawiało na korzystny ostateczny wynik 21-latki. Koniec końców, wywalczyła srebro. Po powrocie do kraju zainteresowanie Polką przerosło jej najśmielsze oczekiwania.Szeremeta: Nie wyspałam się jeszcze po igrzyskach– Gorący okres trwa. Jest wokół mnie bardzo intensywnie. Ma za sobą masę spotkań i wywiadów. Cały czas jeżdżę autem z punktu A do punktu B. Po powrocie z igrzysk nie było jeszcze czasu, by wyspać się w stu procentach. Miałam trzy luźniejsze dni, ale przy tym natłoku obowiązków to i tak dużo. Nie mam kiedy się nudzić. Odczuwam już na własnej skórze, że wydarzyło się coś ważnego – mówiła dla tvp.info.Pięściarka podkreśla, iż na bieżąco śledzi sytuację wokół i widzi, że coraz więcej osób „łapie bakcyla” do sportu. – Rzesze fanów podbijają, by zrobić sobie ze mną zdjęcie. Wiem, że dużo osób zainspirowałam, by zapisać się na treningi. Nie chodzi tylko o boks. To mnie bardzo cieszy. W tym kierunku powinniśmy dążyć. Coraz więcej mówi się i pisze o pięściarstwie. Dużo ludzi proponuje wspólne ćwiczenia. Na maksa jeszcze nie wracam, ale za mną trzy jednostki treningowe. Nie chcę i nie mogę się zastać. Wprowadzam w życie różne rodzaje aktywności. Pojawiam się na siłowni, wykonuję ćwiczenia akrobatyczne. Uderzam w tarcze. Na większy wysiłek przyjdzie czas – dodała.Złoto zamiast srebra?Kibice żartobliwie mówią, że życie Szeremety zmieniło się w amerykański reality show. Ona wie, że czekają ją trudne wyzwania, ale nigdy w siebie nie wątpi. – Dużo pracy przede mną. Nie byłam znana, ale jeszcze przed wyjazdem do Paryża pisałam, że to ja zaskoczę świat. Głośno powtarzałam, iż wrócę do kraju z medalem. Udało się. Zawsze byłam pewna siebie. Wiem, ile w życiu poświęciłam, by się dobrze przygotować. Przez ostatnie półtora roku odpuszczałam spotkania ze znajomymi i inne rozrywki. Myślałam tylko o igrzyskach. Osiągnęłam cel – podsumowała.Polka w finale przegrała z Tajwanką Lin Yu-Ting. Ta wzbudziła wiele kontrowersji. Czy nasza reprezentantka może liczyć na zmianę werdyktu sędziów i koloru krążka? Wszystko w rękach Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. – Nie myślę o tym. Czas pokaże. Pozostaje śledzić wyniki testów, które zostały przeprowadzone w trakcie kontroli antydopingowej. Za około trzy miesiące powinny być rezultaty badań. Do tego momentu nie ma co się tym stresować. Poza tym ja wierzę, że boks zostanie w programie igrzysk. Jest główną dyscypliną olimpijską. Daję 100 procent na to, że w Los Angeles też będzie można walczyć. Czekają mnie kolejne starty – zakończyła.Podczas spotkania na Ursynowie pojawił się też minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. W trakcie spektaklu wrócił wspomnieniami do rywalizacji w Paryżu, ale w ostatnich dniach jego myśli skupione są przede wszystkim na obecnej sytuacji związanej z polskim sportem.Zamieszanie wokół PKOlJuż kilkukrotnie podkreślał, że rozpoczęły się kontrole w PKOl. – Jest już kontrola NIK. Przede wszystkim w zakresie pieniędzy przekazywanych ze spółek. Jest kontrola prezydenta Warszawy, który jako starosta warszawski jest organem nadzoru prawnego nad prawidłowym funkcjonowaniem PKOl. Funkcjonariusze KAS przeprowadzają bezpośrednią kontrolę w PKOl Minister nie ma złudzeń, że doszło do wielu nieprawidłowości. – Nie zostawimy tej sprawy w takim stanie – oznajmił. Dodał też, iż szczegółowo przeanalizowane zostaną przepływy finansowe ze spółek i to, co się z nimi następnie działo.Informację o rozpoczęciu kontroli w komitecie potwierdziła też tvp.info rzeczniczka PKOl Katarzyna Kochaniak-Roman. „Otrzymaliśmy informację o rozpoczęciu kontroli w zakresie prawidłowości naliczenia podatku dochodowego od osób prawnych oraz podatku od towarów i usług” – podsumowała.Nitras chciałby wymienić PiesiewiczaW wypowiedziach Nitrasa nie brakowało też tematu związanego z prezesem PKOl – Radosławem Piesiewiczem. Niby minister nie ma kompetencji, by wymusić zmianę osoby na tym stanowisku, ale będzie chciał do tego dążyć. – Zasadą PKOl-u było to, że na igrzyska jadą przedstawiciele związków, które mają tam zawodników. Pan prezes, rozumiem, dbając o swój elektorat, złamał tę zasadę. W sposób hurtowy nabrał różnych działaczy, gości i odbyło to się kosztem zawodników, bo pieniądze powinny być zaangażowane w obsługę i komfort dla nich. Drugim problemem prezesa Piesiewicza jest nietransparentność, jeśli chodzi o wydatkowanie pieniędzy publicznych – mówił w programie „Bez Uników” Polskiego Radia 24. Z najnowszych informacji wynika, iż na konto Piesiewicza i 3-4 innych osób w PKOl trafiło w ciągu 8 miesięcy (maj-grudzień 2023) 1,5 mln złotych.Czytaj też: Fortuna na wynagrodzenia bonzów z PKOl? Pęka zmowa milczenia