Został zabity podczas próby przekroczenia Muru Berlińskiego w 1974 r. Przed berlińskim sądem toczy się proces byłego funkcjonariusza NRD-owskiej bezpieki Stasi Manfreda N., oskarżonego o zamordowanie w 1974 roku w Berlinie Wschodnim Polaka, Czesława Kukuczki. Czy oskarżony o zabójstwo były funkcjonariusz Stasi zostanie skazany? Prokuratura postawiła Manfredowi N. zarzut zastrzelenia Czesława Kukuczki na stacji Friedrichstrasse w Berlinie Wschodnim 29 marca 1974 roku. 38-letni Polak, ojciec trójki dzieci otrzymał z bliskiej odległości strzał w plecy, który okazał się śmiertelny; zmarł w szpitalu.Proces ten ma „wyjątkowe znaczenie historyczne dla Republiki Federalnej Niemiec” – wskazuje Jörg Thomann w niemieckim dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ). „Tymi słowami sąd okręgowy uzasadnił, dlaczego po raz pierwszy jeden z prowadzonych tam procesów jest dokumentowany za pomocą nagrań audio” – przypomina dziennikarz. I dodaje, że Czesław Kukuczka był jednym z trzech obcokrajowców, którzy zginęli na dawnej granicy niemiecko-niemieckiej, a „przez wszystkie lata od zjednoczenia Niemiec żaden były oficer Stasi nie został skazany za morderstwo”.Omyłkowo wezwany świadek„Obserwatorowi nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ten ważny historycznie proces nie został przygotowany z największym możliwym zaangażowaniem” – pisze Thormann. Dodaje, że sam sędzia Bernd Miczajka ubolewał nad niekompletnym rozpoznaniem. Dopiero po rozpoczęciu procesu zamówiono ważne ekspertyzy w Archiwum Federalnym, i dopiero po jakimś czasie pojawił się pomysł poszukiwania ewentualnych kolejnych świadków, pisze autor.Relacjonuje, że pewnego dnia nagle przed sądem pojawił się jako świadek Rolf U., były pracownik wydziału kontroli paszportowych w Stasi. Ale, jak się okazało, był on najwyraźniej odpowiedzialny za sprawy techniczne. „Widocznie wezwano nie tego U.” – zauważa.Harald U. nie pomógł w wyjaśnieniu śmierci Właściwy świadek, 83-letni Harald U., pojawił się przed sądem dopiero teraz. Według dokumentów Stasi był starszym porucznikiem w Głównym Departamencie VI i w 1974 r. został mianowany szefem grupy roboczej ds. bezpieczeństwa i zwalczania terroryzmu. Zeznał jednak, że zajmował się jedynie sugestiami z przejść granicznych, na przykład „aby zainstalować nowe szlabany”. Twierdził również, że nic nie wiedział o zabójstwie na przejściu granicznym Friedrichstrasse w Berlinie i nie zna Manfreda N. „I tak oto kolejny świadek nie mógł pomóc w wyjaśnieniu śmierci Czesława Kukuczki. Albo nie chciał” – komentuje dziennikarz „FAZ”.Manfred N. milczySam Manfred N. milczy na temat zarzutów. „Jako ten, który oddał strzał, znajdował się na samym końcu łańcucha dowodzenia i mógł działać w przekonaniu, że likwiduje terrorystę. Czy mimo to działał ze złej woli, ponieważ uderzył z ukrycia? Czy jego ofiara była bezsilna? Od tego zależy, czy przestępstwo należy zaklasyfikować jako morderstwo” – pisze Jörg Thomann.Sfałszowany dokument?Dziennikarz przypomina, że Manfred N. był jednym z dwunastu funkcjonariuszy, którzy 30 maja 1974 roku zostali odznaczeni z rozkazu szefa Stasi Ericha Mielke za „udaną obronę przed atakiem terrorystycznym”. Według autora wątpliwości budzi jednak wniosek o wysokie odznaczenie dla N. z 2 kwietnia 1974 r.: N. otrzymał „osobisty rozkaz” odparcia „ataku terrorystycznego na granicy państwowej NRD” i „był w stanie unieszkodliwić terrorystę za pomocą broni palnej”.„Fragment, w którym uzasadnia się uhonorowanie N., został wklejony na inny tekst. W oryginalnej wersji w ogóle nie wspomina się o broni palnej, a jedynie o »szczególnej misji bojowej«, którą N. »wypełnił w sposób wzorowy«. Na wnioskach o odznaczenie pozostałych jedenastu mężczyzn niczego nie naklejono. Czy ktoś, być może po zjednoczeniu, chciał zszargać imię Manfreda N.?” – pisze dziennikarz „FAZ”.Manfred N. strzelałHistoryczka Daniela Münkel z Archiwum Akt Stasi wyklucza jednak, by dokument został zmieniony po 1990 roku. Wyjaśnia, że w aktach Stasi zdarzają się tego rodzaju zaklejone fragmenty tekstów. Według niej pierwsza wersja wniosku była „zbyt banalna i niejasna”, aby uzasadnić wysokie odznaczenie dla zwykłego podporucznika. Została więc doprecyzowana.„Dopiero wtedy zostało zapisane dla potomnych: Manfred N. strzelał. Jeśli w końcu faktycznie zostanie skazany za przestępstwo, którego dopuścił się 50 lat temu, to będzie to zawdzięczać obsesji na punkcie szczegółów i wierze w hierarchię aparatu, której poświęcił niemal całe swoje zawodowe życie” – komentuje niemiecki dziennikarz.