„Nauczyciele liczyli na to, że pensje stale będą rosły”. Obecnie szkoły poszukują 3971 pedagogów. Tylko w poniedziałek opublikowano 248 ofert pracy; oznacza to, że do objęcia w szkołach jest ponad 62 tys. godzin, w tym ponad 30 tys. dydaktycznych – czytamy w „Rzeczpospolitej”, powołującej się na dane Dealerów Wiedzy. Z kolei związki nauczycielskie oczekują przede wszystkim podwyżek i podkreślają, że obecne wynagrodzenia oscylują w granicach płacy minimalnej, co jest przyczyną kryzysów kadrowych. CZYTAJ TAKŻE: „Zarabiają za mało”. Znów brakuje nauczycieli– Najwięcej brakuje pedagogów i psychologów, w dalszej kolejności nauczycieli wychowania przedszkolnego – wskazała „Rz”. Dodano, że z dydaktyków najbardziej poszukiwani są nauczyciele języka polskiego i angielskiego oraz matematyki.Gazeta przypomniała, że szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka na początku sierpnia mówiła o trwających „oknach transferowych”, kiedy to nauczyciele zmieniają pracę. Pensja nauczycieli w górę, ale nie tyle, ile oczekiwali„Dziś już widzimy, że to nie tylko transfery, ale też trwający niedobór kadr – choć dynamika odpływu kadry ze szkół jest mniejsza” – czytamy. Jak wskazała „Rzeczpospolita” resort edukacji tłumaczy, że to skutek podwyżek w oświacie. „Problem jednak w tym, że nauczyciele liczyli na to, że pensje stale będą rosły” – zauważono.Jak przypomniano, w budżecie na 2025 r. zaplanowano podwyżki dla oświaty na poziomie 5 proc., choć nauczyciele oczekiwali 15 proc., a ministra Nowacka mówiła o 10. 5-procentowa podwyżka „to tyle, ile ma w przyszłym roku wynieść inflacja i znacznie mniej od oczekiwań nauczycielskich związków zawodowych” – stwierdziła gazeta.Związki żądają podwyżekPolska Agencja Prasowa rozmawiała z przedstawicielami związków nauczycielskich. W nowym roku szkolnym oczekują oni przede wszystkim podniesienia wynagrodzeń. Tegoroczna podwyżka nie rozwiązuje, ich zdaniem, problemów oświaty. Bolączek, jak przekonują, jest wiele m.in. wprowadzanie przepisów z krótkim vacatio legis, co powoduje zamieszanie.Zdaniem prezesa ZNP Sławomira Broniarza, najważniejsze kwestie dotyczą warunków pracy i płacy. – Kluczowe jest dla nas pytanie o to, w jakich warunkach i za ile nauczyciele będą pracowali od 1 września 2024 r., bo w żadnej mierze nie akceptujemy tego, co zaprezentował nam rząd i minister finansów – powiedział.Przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Waldemar Jakubowski ocenił, że tegoroczna podwyżka dla nauczycieli nie rozwiązuje problemów oświaty. Według niego polska szkoła wymaga systemowych, a nie doraźnych zmian, bo w przeciwnym razie poziom kształcenia będzie się obniżał.– Wzrost płac w tym roku w znacznej części został wymuszony przez podwyżkę płacy minimalnej. To w najlepszy sposób obrazuje kondycję, w jakiej znajduje się polska oświata. Już dzisiaj obserwujemy brak zainteresowania pracą w szkolnictwie. Bez systemowych działań problem ten będzie tylko narastał – powiedział Jakubowski.Również przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Forum-Oświata” Sławomir Wittkowicz, mówiąc o bolączkach, na pierwszym miejscu wymienił „niewystarczające wynagrodzenia nauczycieli, bo one cały czas oscylują w granicach płacy minimalnej”. Dodał, że powoduje to kryzysy kadrowe.