Wzajemne oskarżenia. Projekt ustawy o Polskiej Akademii Nauk stał się zarzewiem ostrego konfliktu pomiędzy PAN a resortem szkolnictwa wyższego. PAN zarzuca ministerstwu „orbanizację” polskiej nauki, a ministerstwo odpowiada, że projekt nie został jeszcze uchwalony, trwają konsultacje, a zarzuty PAN są „niepoważne”. „Nasze główne zarzuty wobec ministerialnego projektu ustawy dotyczą centralizacji władzy, ograniczenia autonomii Akademii i likwidacji demokratycznych procesów w jej strukturach. Projekt zawiera długą listę zapisów godzących bezpośrednio w status i funkcjonowanie PAN” – czytamy w oświadczeniu PAN przesłanym naszemu portalowi. „Planowane zmiany to odpowiedź na problem, jakim jest wadliwość procesów zarządczych, w tym brak ich transparentności na poziomie PAN i instytutów naukowych” – informuje nas z kolei Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, podkreślając, że „uwagę na ten problem zwracała NIK”. Przedstawiciele resortu podkreślają: „chcemy większej demokratyzacji Polskiej Akademii Nauk, jej zdynamizowania i usunięcia systemowych konfliktów w tej instytucji”. Celami proponowanej ustawy ma być w założeniu Ministerstwa „ugruntowanie pozycji PAN jako silnej, autonomicznej instytucji naukowej, kierującej się konstytucyjną zasadą wolności badań naukowych oraz przeciwdziałanie aktualnym problemom w obszarze organizacji i zarządzania”. „Węgierski scenariusz”PAN wskazuje, że „nie sposób nie dostrzec analogii do scenariusza węgierskiego”. „Propozycje polskiego ministerstwa, które zakładają m.in. podporządkowanie PAN pod Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, przypominają rozwiązania wprowadzone na Węgrzech, gdzie MTA, po podporządkowaniu jej bezpośrednio węgierskiemu ministerstwu nauki, utraciła swoją autonomię. Projektowane zmiany likwidują również kluczową dotychczas rolę ustrojową PAN jako zaplecza naukowego dla całego rządu” – podkreślono. Instytucja twierdzi, że „przeniesienie kompetencji organu nadzorującego PAN z Prezesa Rady Ministrów na ministra właściwego ds. nauki jest zaprzeczeniem koncepcji funkcjonowania narodowych akademii nauk, które ze swej natury są eksperckim zapleczem dla najwyższych władz państwowych, a nie jedną z wielu agend resortowych”. „Ponadto, ustawa wprost stwarza możliwość woluntarystycznego odwoływania kanclerza PAN przez ministra właściwego ds. nauki. Nadzór prezesa nad Akademią będzie mieć natomiast wymiar co najwyżej pozorowany, gdyż zaproponowano wyłączenie prezesa z procesu podejmowania decyzji majątkowych” – podkreślono.„Nie do końca wiadomo, co nadzoruje premier, a co minister”Ministerstwo nie zgadza się z tą opinią: „przeniesienie kompetencji nadzorczych z Prezesa Rady Ministrów na ministra ma rozwiązać problemy w zakresie sprawnego nadzorowania działalności PAN”. „Dziś nie do końca wiadomo, co nadzoruje premier, a co minister” – podkreślono, dodając, że w obecnym projekcie ustawy nie ma ani słowa o wyznaczaniu przez rząd czy ministerstwo kierunków badań PAN. Przymusowe przejście w stan spoczynku„Kolejną istotną zmianą jest obligatoryjne przyznanie członkom PAN, którzy ukończyli 75. rok życia, statusu członka-seniora, z czym wiąże się pozbawienie ich biernego prawa wyborczego, możliwości głosowania na Zgromadzeniu Ogólnym, na posiedzeniach Wydziałów, a nawet uczestnictwa w pracach komitetów naukowych i problemowych” – czytamy w oświadczeniu PAN.Przedstawiciele instytucji podkreślają: „jesteśmy zdania, że przejście w stan spoczynku powinno być prawem, a nie obowiązkiem, a osoby, które swoją aktywnością pokazują, że są w stanie działać, nie powinny być pozbawiane uprawnień tylko z racji metryki. Jednocześnie minister chce, aby seniorzy, już w stanie spoczynku, nadal podlegali obowiązkom sprawozdawczym, pod groźbą utraty członkostwa”.„Kuriozalne przepisy” PAN krytykuje także zmiany w składzie Zgromadzenia Ogólnego PAN. „Członkowie PAN staną się mniejszością w Zgromadzeniu Ogólnym Akademii. Co więcej, członków Akademii będą wybierać dyrektorzy Instytutów oraz członkowie Akademii Młodych Uczonych. W zakresie funkcjonowania korporacji proponuje się zatem kuriozalne przepisy umożliwiające wybór członków PAN przez osoby nieposiadające takiego statusu” – podkreślono. Dodano, że żadna inna akademia nauk na świecie nie stosuje podobnego rozwiązania. „Zaproponowane rozwiązania stwarzają nierównowagę wewnątrz-instytucjonalną na korzyść dyrektorów IPAN, która doprowadzi do zantagonizowania korporacji z instytutami” – czytamy.„Radykalny wzrost wpływu dyrektorów instytutów PAN na funkcjonowanie Akademii poprzez ich udział z głosem stanowiącym w Zgromadzeniu Ogólnym PAN i obsadzenie połowy składu Prezydium PAN, przy jednoczesnym zmarginalizowaniu wpływu korporacji na instytuty na poziomie wydziałów PAN przyniesie brzemienne skutki w postaci zaburzenia wzajemnej równowagi pomiędzy dwoma zasadniczymi członami Akademii” – zaznaczono.PAN krytykuje również zmiany w zakresie nadzoru nad instytutami, likwidację komitetów naukowych PAN i powołanie w ich miejsce różnych ciał. „Wprowadzana jest również nieuzasadniona ocena komitetów PAN” – podkreślono. Zwrócono uwagę na wymiar ekonomiczny reform.Jak wskazano, „z projektu ustawy przewidującego faktyczną likwidację Kancelarii wynikają poważne zagrożenia dla majątku PAN, niezbędnego do prowadzenia jej działalności”.Zdaniem PAN wskutek nowych regulacji „możliwe będzie przejmowanie przez rząd majątku PAN, co dla Akademii oznacza utratę istotnych zasobów, takich jak grunty czy nieruchomości (dochody pochodzące z najmu niektórych z nich wspierają działalność statutową Akademii i pozwalają bilansować budżet PAN w obliczu np. gwałtownych cen nośników energii)”.„Po drugie, utrzymano zapis o wyposażaniu majątkowym nowo powstałych instytutów przez Akademię. Ze względu na szczupłość majątku PAN, faktycznie uniemożliwi to powstawanie nowych jednostek naukowych. Po trzecie, przejęcie całości nadzoru finansowego nad PAN przez ministra właściwego ds. nauki oznacza między innymi to, że przyszłe podziały subwencji będą uzależnione od preferencji aktualnie rządzącej opcji politycznej” – czytamy.„Nadzór nad PAN sprawować ma nie Prezes Rady Ministrów, a minister ds. nauki, który chce samodzielnie odwoływać Kanclerza PAN, arbitralnie dzielić finansowanie instytutów, mieć własnych przedstawicieli w ich radach naukowych i ograniczyć kompetencje prezesa. To rozwiązania, które prostą drogą prowadzą do degradacji PAN wbrew wielokrotnym deklaracjom kierownictwa MNiSW, iż głównym celem projektu ustawy jest umocnienie pozycji Akademii”. Ministerstwo: „PAN będzie silniejsze, a nie słabsze w rozmowach z rządem”„PAN będzie silniejsze, a nie słabsze w rozmowach z rządem” – zapewnia resort nauki. Rresort nauki podkreśla, że „dotychczasowa struktura PAN prowadziła do wewnętrznych starć”. Resort nauki informuje, że według nowego projektu prezes Polskiej Akademii Nauk ma być wybierany przez Zgromadzenie Ogólne, składające się z naukowców całkowicie niezależnych od ministerstwa. „Bez zgody Prezesa PAN minister nie może powołać Kanclerza” – wskazano. Zapewniono również, że „nad pracą instytutów czuwać będą rady, w których minister będzie miał jednego reprezentanta” , co „umożliwi wgląd w kondycję ekonomiczną i politykę finansową instytutów”. „Taka osoba z ministerstwa będzie umiała powiedzieć, jaki jest potencjał jednostki, co można zmienić, co wymaga większego finansowania. To szansa na rozwój” – podkreśla MNiSW. MNiSW: W PAN istnieje konfliktZdaniem Ministerstwa „w PAN istnieje konflikt między Akademią i prezesem a częścią instytutów”. Jak wskazano, „w pełni objawił się on podczas podziału dodatkowych, historycznie największych środków, które ministerstwo przeznaczyło dla Akademii po latach niedofinansowania za rządów PiS”. Resort podkreśla, że prezes i część dyrektorów zaproponowali podział 180 milionów, który nie pokrywał potrzeb części instytutów. „Gdyby nie ministerstwo i jego ingerencja, część instytutów mogłaby nie mieć pieniędzy na wymagane prawem podwyżki wynagrodzeń” – czytamy. Ministerstwo twierdzi, że władze PAN oskarżały na mediacyjnych spotkaniach dyrektorów instytutów o prezentowanie fałszywych danych finansowych. „Ministerstwo, które nie pełni nadzoru nad PAN, nie mogło tego nawet sprawdzić” – zaznaczono. Próby dialoguZapytaliśmy również obie strony konfliktu czy podejmowały próby dialogu. PAN twierdzi, że jedyne rozmowy miały miejsce kilka miesięcy temu, długi przed publikacją projektu ustawy. Jak podkreślono, przedstawiciele PAN mogli zapoznać się z projektem dopiero, gdy pojawił się na stronach Rządowego Centrum Legislacji. „Chcielibyśmy, aby jasno wybrzmiało, iż na żadnym etapie nie uczestniczyliśmy w tworzeniu projektu ministerialnego. Projekt nie został nam przedstawiony do konsultacji – zarówno o jego założeniach, jak i o pojawieniu się gotowego tekstu projektu dowiedzieliśmy się dzięki naszemu monitoringowi mediów” – czytamy. PAN podkreśla, że „to niedopuszczalne praktyki, jawnie sprzeczne z oficjalnie deklarowaną przez MNiSW wolą dialogu i porozumienia”.„Wpisywanie się w model węgierski” przypisano także wiceministrowi Gduli. „Propozycje zmian zgłaszane przez naukowców były w Budapeszcie akceptowane wyłącznie w wymiarze deklaratywnym, faktycznie zaś zupełnie ignorowane. W Polsce sytuacja wygląda podobnie – ministerstwo przyjmuje postulaty z udawaną życzliwością, ale finalnie żadna z naszych uwag nie znalazła się w treści opublikowanego w lipcu projektu ustawy” – czytamy. PAN zarzuca również wprowadzanie opinii publicznej w błąd poprzez twierdzenie, że prezes PAN prof. Marek Konarzewski brał udział w pracach nad projektem. „W ślad za tą wypowiedzią wystosowane zostało oświadczenie, w którym prof. Konarzewski raz jeszcze podkreślił, że kierownictwo PAN nie uczestniczyło w pracach nad projektem ustawy i odcina się od zawartych w niej koncepcji. Na spotkaniach z kierownictwem MNiSW, do których w wywiadzie dla TOK FM nawiązał wiceminister Gdula, prof. Konarzewski wielokrotnie zgłaszał uwagi krytyczne do projektu nowelizacji” – podkreślono. Przedstawiciele PAN deklarują, że są zaskoczeni nie tylko samym projektem, który pojawił się nagle i który próbuje się wnieść pod obrady poprzedziwszy konsultacjami dziwnym trafem przypadającymi akurat w okresie wakacyjnym, ale również „niespodziewaną woltą w wykonaniu przedstawicieli kierownictwa Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego”. „Byli oni wielokrotnie zapraszani na różnego rodzaju spotkania organizowane przez Akademię, i z zaproszeń tych korzystali. Jednak wbrew kilkukrotnym deklaracjom, składanym m.in. na posiedzeniach Prezydium PAN, na sesji Zgromadzenia Ogólnego PAN, w rozmowach z przedstawicielami kierownictwa Akademii, w ogłoszonym projekcie nie znalazły się żadne rozwiązania postulowane przez środowisko Akademii, a wyrażone w stanowiskach Prezydium PAN i Zgromadzenia Ogólnego PAN” – czytamy. Przedstawiciele PAN twierdzą, że ich „projekt został zignorowany, uwagi do ministerialnego projektu także, nie znamy jego autorów, a rozmowy z kierownictwem PAN nie zostały podjęte mimo zaproszeń z naszej strony. Uzgodnienia z pierwszego etapu rozmów bezpośrednich w ogóle nie zostały wzięte pod uwagę, zaś wiceminister Gdula w mediach próbuje wykreować narrację o rzekomej współpracy nad projektem”.Ministerstwo: To niepoważneInnego zdania jest jednak resort nauki i szkolnictwa wyższego podtrzymując, że projekt był konsultowany z przedstawicielami PAN. – Spodziewaliśmy się ostrych dyskusji, ale te które Pan Redaktor przytacza są niepoważne. PAN ma być niezależna i nikt nie chce tego zmieniać. Nie znamy ostateczne kształtu projektu zmian. Do 15 września trwają konsultacje społeczne i każdy może zgłaszać swoje uwagi – podkreśla rzeczniczka prasowa ministerstwa Natalia Żyto. Czy jest szansa na porozumienie? „Wierzymy, że jednomyślny głos środowiska i wielu autorytetów naukowych, które już wypowiedziały się krytycznie na temat projektu ministerialnego, zostanie uszanowany” – odpowiadają przedstawiciele PAN pytani o to, co zrobią, jeśli ministerstwo nie weźmie pod uwagę ich postulatów. „Napięcie wokół tematu reformy ustawy o PAN i pomijanie w dyskusji wartościowego głosu doradczego środowiska naukowego powoduje jedynie niepotrzebne emocje. Wierzymy, że faktyczne rozmowy z nami zostaną jednak podjęte, że zostaniemy zaproszeni do realnej i konstruktywnej dyskusji. Jesteśmy otwarci na debatę, na przedstawienie wypracowanych przez środowisko naukowe rozwiązań i wspólne pochylenie się nad zaproponowanym przez nas projektem, jako punktem wyjścia do dalszych działań” – podkreślają. PAN zapewnia: „Pragniemy w dalszym ciągu prowadzić działalność naukową i godnie oraz odpowiedzialnie wypełniać istotne zadania powierzone Polskiej Akademii Nauk. Pochopne wprowadzanie nowej ustawy jest szkodliwe nie tylko dla samej Akademii i dla nauki w ogóle, ale też dla całego społeczeństwa. Dlatego konsekwentnie będziemy proponować zrównoważone i przemyślane rozwiązania, które pozwolą stworzyć akt prawny umożliwiający optymalne zagospodarowanie potencjału intelektualnego oraz innych zasobów Akademii”. Swoje argumenty ma też ministerstwo. Resort zapewnia bowiem, że projekt był szeroko konsultowany z wieloma interesariuszami zarówno z samej Akademii, jak i ekspertami spoza niej, w tym z obecnym Prezesem PAN (czemu PAN zaprzecza). Przedstawiciele ministerstwa zapewniają o swojej otwartości na konsultacje, podkreślając, że trwają one do 15 września i do tego terminu każdy może zgłosić swoje uwagi. „Jesteśmy otwarci i na zmiany, i na negocjacje, i na krytykę” – zapewniono. Jedno jest pewne, spór wokół Polskiej Akademii Nauk nie służy nikomu: ani nauce, ani naukowcom, ani politykom.