„Zarządzanie sprzedażą to coś, czym zajmuję się od zawsze”. Były prezes firmy BERM Janusz Jabłoński zdecydował się przerwać milczenie i w rozmowie z dziennikarzem TVP opowiada o skali nadużyć w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jak jednak donoszą media, biznesmen sam ma wiele na sumieniu. Jabłoński w rozmowie z TVP oskarżył byłego wiceprezesa Orlenu Adama Buraka o żądanie wręczenia korzyści majątkowej. – Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie uważam, żebym kiedykolwiek złamał prawo. Jako prezes firmy realizowałem to, co było zlecone – podkreślał. Kim jest Janusz Jabłoński? Jabłoński to biznesmen. W czasie rządów Zjednoczonej Prawicy realizował dla rządu i spółek Skarbu Państwa zamówienia opiewające na dziesiątki milionów złotych. Na Facebooku obserwuje go 5,8 tys. osób. Sam przedstawia się jako pochodzący z Dąbrowy Górniczej twórca cyfrowy. „Świat AI to mój świat! Świat IT to mój świat! Świat Eventowe to mój świat” – pisze o sobie (pisownia oryginalna). Z kolei na Linkedinie Jabłońskiego czytamy: „zarządzanie sprzedażą to coś, czym zajmuję się od zawsze. Ekspert od AI, sztuczna inteligencja to coś, co mnie pasjonuje”. Z profilu biznesmena dowiadujemy się też, że pracuje w BERM od niemal 14 lat.Jabłoński posiada udziały lub zasiada w zarządach: w firmie MEET MINT, RAPIDARIUM (od 2019 roku jest prezesem zarządu) EVENT.AI (prezes zarządu od kwietnia 2024 roku) i Fundacji Instytut Sztucznej Inteligencji od 26 lipca 2024 roku. Wcześniej był dyrektorem sprzedaży w ComputerLandzie (2006-2007) i firmie Optimus (1999-2003). Jabłoński – według podawanych przez siebie informacji – studiował ekonomię na Uniwersytecie Opolskim (1995-1998) i informatykę na Politechnice Śląskiej (1994-1999). PiS grzmiał o wielkiej aferzeJak podaje portal OKO.press, Jabłoński poważne pieniądze zarobił w branży IT, a potem organizując konferencje i wydarzenia. Dziennikarze opisują go jako wysokiego, zawsze uśmiechniętego i sympatycznego. Mimo zarzutów związanych z infoaferą, łapówkarstwem i praniem brudnych pieniędzy świetnie współpracował z sektorem publicznym – niezależnie od tego, kto akurat sprawował władzę. W sprawie głośnej infoafery w 2011 roku Jabłoński miał wręczyć jej głównemu bohaterowi Andrzejowi M. łącznie ponad 1,1 mln zł łapówki (nie tylko w gotówce). Ówczesna opozycja (czyli m.in. Prawo i Sprawiedliwość) domagała się rozliczenia – jak wówczas mówiono – „jednej z największych afer korupcyjnych w Polsce po 1989 roku”. Później jednak sprawa przycichła, choć zarzuty na Jabłońskim ciążą do dziś – niektóre, rozpatrywane w pierwszej instancji, doczekały się apelacji i odwołań. Były szef BERM usłyszał zarzuty w czterech różnych sprawach. Biznesmen usłyszał też prawomocny wyrok za organizowanie zmowy przetargowej.Gdy do władzy doszedł PiS, Jabłoński wrócił do robienia interesów z państwowymi podmiotami. Tylko w latach 2016-2017 kierowana przez niego firma wygrywa sześć publicznych przetargów na niemal 20 mln złotych. Portal OKO.press pisze, że w latach 2018-2023 BERM zarobiła na zamówieniach publicznych co najmniej 40 mln złotych.ZOBACZ TAKŻE: „Tak działał układ zamknięty”. Kwiatkowski o rozdziale wpływów w Zjednoczonej Prawicy [WIDEO]