Trwa analiza próbek. Do skażenia Czarnej doszło w poniedziałek podczas ulewnych deszczów. Zawalił się przepust, którym odprowadzana jest woda opadowa. Na miejsce awarii przybyły służby ratownictwa chemicznego i strażacy. Zabezpieczono przepust, ale wymaga on odbudowy.– Te służby były też odpowiedzialne za pobranie próbek z rzeki Czarnej, by stwierdzić, jakie substancje przedostały się do wody. Wstępne wyniki wskazują, że zanieczyszczenie może mieć związek z odpadami na terenie Łukasiewicza 11 – mówi Małgorzata Izdebska, sekretarz gminy Wołomin.Na tym terenie znajduje się wykryte w ubiegłym roku nielegalne składowisko odpadów niebezpiecznych. To jedno z pięciu największych tego typu obiektów w Polsce, na którym może być nawet 20 tysięcy ton niebezpiecznych odpadów. W ponad dwóch tysiącach beczek i pojemnikach zwanych mauserami są chemikalia szkodliwe. Potwierdziły to badania przeprowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.Zanieczyszczenie rzeki. Właściciel terenu odpiera zarzutyWłaściciele terenu przy ulicy Łukasiewicza 11 odpierają zarzuty, że to właśnie wyciek tych odpadów zanieczyścił rzekę Czarną. – Zabezpieczamy teren, mamy pracownika, który kontroluje odpady, żeby nie było wycieku. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska przyjeżdża i kontroluje, nie ma mowy żeby był wyciek do kanalizacji – zapewnia Kacper Kietliński, współwłaściciel terenu przy ulicy Łukasiewicza 11.Teren przy rzece Czarnej jest obecnie stale monitorowany przez służby. Badania próbek pobranych z rzeki Czarnej potrwają jeszcze dwa tygodnie. Dopiero dokładne analizy wody pozwolą stwierdzić co spowodowało zatrucie środowiska. – Mamy zapewnienie, że w tej chwili nie ma zagrożenia dla środowiska, życia i zdrowia ludzi, jest bezpiecznie – twierdzi Izdebska.TVP3 Warszawa zwraca uwagę, że wciąż nierozwiązany zostaje problem utylizacji dużych ilości niebezpiecznych odpadów. Koszt to ponad 200 milionów złotych. Takich pieniędzy Wołomin nie ma. Obowiązek likwidacji składowiska spadł na samorząd województwa. Marszałek zwrócił się o pomoc do Ministerstw Klimatu i Środowiska, ale sprawa wciąż pozostaje nierozwiązana.