A na początku było tak pięknie... Pięknie się zaczęło, ale potem było tylko gorzej. Jagiellonia prowadziła z Ajaksem 1:0 w meczu IV rundy eliminacji Ligi Europy, później jednak strzelali już tylko Holendrzy, którzy cztery razy pakowali piłkę do siatki Sławomira Abramowicza. Wizyta Ajaksu Amsterdam w Białymstoku była prawdziwym świętem, bo jeszcze nigdy tak utytułowana drużyna nie zawitała do stolicy Podlasia. Wejściówki na mecz rozeszły się w mgnieniu oka, a chętnych do zobaczenia mistrzów Polski w akcji było kilka razy więcej niż dostępnych biletów. Spotkanie rozpoczęło się w wymarzony sposób dla Jagi. W 5. minucie po rzucie rożnym strzał Mikiego Villara zdołał odbić bramkarz, ale przy dobitce głową Adriana Diegueza był już bezradny. Radość z prowadzenia nie trwała długo. Drzemkę zaliczyła defensywa gospodarzy, Steven Berghuis prostopadle podał do Chuba Akpoma, a napastnik holenderskiej drużyny mocnym strzałem doprowadził do remisu. Eliminacje Ligi Europy: Jagiellonia – Ajax 1:4Ajax zaczął dominować, a swoją przewagę udokumentował w 27. minucie. Po dośrodkowaniu z prawie strony najmniejszych problemów z trafieniem do siatki nie miał Mika Godts.Po zmianie stron nadal Holendrzy dyktowali warunki gry i niemiłosiernie punktowali wszystkie niedokładności gospodarzy. W 61. minucie po stracie przed polem karnym strzelał Kenneth Taylor. Abramowicz wprawdzie obronił, ale przy dobitce Akpoma nie miał już najmniejszych szans. Anglik skompletował hat-tricka siedem minut później, zamieniając na gola rzut karny. W 77. minucie goście mieli jeszcze jedną jedenastkę. Tym razem Abramowicz wyczul intencję Godtsa i odbił piłkę. W doliczonym czasie gry Jaga mogła jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki. Aurelien Pululu minął trzech rywali dograł do Darko Czurlinowa. Ten przełożył rywala w polu karnym i uderzył mocno na dalszy słupek, ale minimalnie chybił.