Rewanż za tydzień. Łatwo nie było, ale jednak się udało. Legia wygrała 2:0 z grającą przez ponad godzinę w dziesiątkę Dritą w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Zwycięstwo gospodarzom zapewniły celne strzały Blaża Kramera i Marca Guala. Wygrać i zapewnić sobie bezpieczną zaliczkę przed rewanżem w Kosowie – taki był cel Legii przed czwartkowym spotkaniem z Dritą. Kosowianie okazali się jednak wymagającym rywalem, a gospodarze przez długie minuty nie mogli poradzić sobie z ich defensywą. Spotkanie od początku toczyło się pod dyktando gospodarzy. Legionistom jednak jak po grudzie szło konstruowanie ataków. Wydawało się, że łatwiej będzie od 30. minuty. Wtedy za faul na Blażu Kramerze z boiska wyleciał Hasan Gomda. Ostatnia rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy Legia – DritaSłoweniec mógł szybko przekuć przewagę na prowadzenie. W 32. i 36. minucie strzały odbijał Faton Maloku. Niespodziewanie najgroźniejszą sytuację w pierwszych trzech kwadransach gry mieli goście. W 41. minucie po rzucie wolnym piłka spadła pod nogi Blerima Krasniqiego. Jego uderzenie w ostatniej chwili wyblokował Sergio Barcia. Po przerwie Legia grała z większa werwą. W 51. minucie Migouel Alfarela podał do Luqinhasa, Brazylijczyk strzelił, piłka minęła bezradnego bramkarza, ale sprzed bramki zdołał wybić ją Juan Mesa. Cel udało się osiągnąć w 56. minucie. Paweł Wszołek podał z prawej strony, najwyżej w polu karnym wyskoczył Kramer i dał Legii upragnione prowadzenie. Dla niego to już piąty gol w tym sezonie, a warto pamiętać, że jeszcze kilka tygodni Legia chciała się go pozbyć. Wydawało się, że gol Słoweńca sprawi, że worek z bramkami rozwiąże się na dobre. Tak się jednak nie stało. Legia nadal przeważała, ale nie przekładało się na konkrety w postaci strzałów na bramkę. Trochę więcej ożywienia wnieśli zmiennicy. W 81. minucie bardzo dobrą sytuację miał Tomas Pekhart, jednak fatalnie spudłował.Chwilę później koronkową akcję przeprowadzili inni rezerwowi – Ryota Morishita wyłożył piłkę Marcowi Gualowi i Hiszpan dał Legii drugiego gola.Legia poczuła krew. Znów przed szansą był Pekhart, jednak źle przyjął sobie piłkę. Czeski napastnik zdołał jednak odegrać do Bartosza Kapustki, ale jego strzał wylądował na poprzeczce. Podwyższyć wyniku już się nie udało. Legia za tydzień pojedzie do Kosowa z dwubramkową zaliczką.