„Warto kierować się rozwagą”. – Próba przejechania autem przez rozlewisko po nawalnym deszczu może spowodować, że użytkownik auta będzie musiał sam ponieść koszty naprawy samochodu, nawet jeśli ma autocasco – powiedziała PAP Agnieszka Durska z Polskiej Izby Ubezpieczeń. Dodała, że lepiej zostawić zalane auto w wodzie, niż je uruchamiać. Jak dodała ekspertka, warto nie tylko ubezpieczać samochód, ale też kierować się rozwagą. – Kiedy sytuacja nas zaskoczy i na przykład utkniemy w korku pod wiaduktem, gdzie zbiera się woda, nie próbujmy za wszelką cenę przejechać przez rozlewisko. Obserwujmy, czy auta jadące przed nami mogą przejechać, czy nie wytwarzają fali, które grożą zalaniem pracującego silnika i zassaniem wody przez kolektor dolotowy. Może to doprowadzić do poważnej awarii, której usunięcie będzie kosztowne – zaznaczyła Durska. Jak podkreśliła, w przypadku zalania samochodu po nawalnym deszczu nie należy próbować samodzielnie uruchomić auta. – W skrajnych przypadkach braku rozwagi ze strony ubezpieczonego ubezpieczyciel może odmówić pokrycia szkód. Przed zawarciem umowy z zakładem warto zapoznać się z ogólnymi warunkami umowy, by później nie być zaskoczonym sytuacją – podkreśliła. Jej zdaniem, jeśli woda jest na tyle głęboka, że istnieje ryzyko zalania silnika, najrozsądniej jest się zatrzymać i wyłączyć motor. Lepiej też zostawić auto w wodzie, niż ryzykować, że przejeżdżając przez rozlewisko, zalejemy silnik. Jak powiedziała ekspertka, może się bowiem okazać, że trzeba będzie naprawić samochód na własny koszt, nawet jeśli się ma polisę autocasco. „Polisa pokryje koszty” W jej ocenie należy skorzystać z profesjonalnej pomocy. – Laweta pomoże wyciągnąć nasz samochód bez ryzyka powiększenia zniszczeń. Po każdym zalaniu auto powinno trafić do serwisu – wskazała. Wyjaśniła, że odholowanie pojazdu do warsztatu zostanie pokryte z polisy assistance. – Jeśli mamy polisę autocasco, pokryje ona koszty oceny uszkodzeń i naprawy pojazdu – dodała.Zobacz także: Miesiąc ulewnych deszczy. Liczba ofiar przekroczyła sto