Można zyskać, ale też wkopać się w problemy. Coraz więcej Polaków zmienia dostawcę energii. Ile można na tym zaoszczędzić? I na co zwracać uwagę w umowie, by zamiast oszczędności nie wpakować się w koszty i związać ręce nową umową. Jak podaje Urząd Regulacji Energetyki, Polacy chętniej korzystają z możliwości zmiany dostawcy energii. Według wyliczeń urzędu w pierwszym półroczu 2024 r. zrobiło to prawie 15 tys. gospodarstw domowych. Najwięcej w pierwszym kwartale.Zmiana sprzedawcy energiiJeśli zaś chodzi o odbiorców z grup taryfowych A, B, C, czyli największych odbiorców, jak kopalnie, dużych firm oraz MŚP i gospodarstw rolnych, tu również widać ożywienie i na zmianę zdecydowało się ok. 13 tys. podmiotów.Jak przypomina URE, zmiana możliwości dostawcy to prawo konsumenta i zdrowy czynnik konkurencyjny dla rynku sprzedaży energii. Pamiętać jednak należy, że okazja to miecz obosieczny i na rynku pojawiają się nieuczciwi gracze, dlatego każdą umowę należy dokładnie przeczytać.Bon energetyczny 2024 – od kiedy, ile można dostać? Sprawdź, jak złożyć wniosek O tym, na co zwracać uwagę opowiadał na antenie TVP Info ekspert rynku energetycznego Wojciech Jakóbik z BiznesAlert.Zmiana dostawcy prądu – na co uważać w umowie?– Podstawową wartością, na jaką należy zwrócić uwagę, jest cena za kilowatogodzinę. Może się różnić w zależności od oferty – mówił Jakóbik. Przestrzegał, że jak przy każdej takiej umowie, w przypadku jej pochopnego podpisania i chęci odstąpienia, trzeba liczyć się z ewentualną karą umowną, dlatego warunki i okres jej wypowiedzenia powinny być kolejnym punktem do sprawdzenia. – Warto spojrzeć też na to, jaki to okres płatności, jak są naliczane, ile wynosi opłata handlowa, która mogła zostać podniesiona i stanowić ukryty koszt – dodał.Zwrócił uwagę, żeby po zapoznaniu się z poszczególnymi aspektami oferty spojrzeć na nią jako całość, bo to, że sprzedawca A ma nieco niższą cenę energii za kilowatogodzinę, niż sprzedawca B, jeszcze o niczym nie świadczy. – Być może oferuje dodatkowe usługi, jak pomoc elektryka. Trzeba patrzeć na to całościowo – mówił Jakóbik. Albo w drugą stronę – umowa z niższą nominalnie ceną za kilowatogodzinę ma sztywne, nieatrakcyjne warunki.Pomocne przy wyborze – jego zdaniem – są porównywarki cenowe. Jeśli chcemy zaoszczędzić na prądzie, warunek jest jeden – musimy być aktywni, do biernych uczestników rynku nic samo nie przychodzi.– Możemy, w zależności od lokalizacji, zaoszczędzić rocznie nawet do kilkuset złotych. To jak zafundowanie sobie samemu bonu energetycznego – stwierdził.Atrakcyjną opcją są taryfy dynamiczne, jednak ekspert zastrzegł, że nie nadają się dla wszystkich. Skorzystać z nich mogą przede wszystkim gospodarstwa domowe, które poniosły koszty na przydomową produkcję prądu i mogą przełączać się z jednego źródła energii na inne. – Jak nazwa wskazuje, taryfy te są dynamiczne, zmieniają się co kilkanaście minut w zależności od sytuacji na rynku. To dobre rozwiązanie dla tych, którzy mogą regulować własne zużycie i reagować na bieżąco na sytuację rynkową – mówił ekspert. Wyraził przekonanie, że rozwój fotowoltaiki w Polsce będzie postępował, czyniąc tym samym dynamiczne taryfy wartymi rozważenie dla coraz większej liczby obywateli.