Emocjonujące widowisko. Zagłębie w meczu z Lechem musiało radzić sobie bez Damiana Dąbrowskiego i Tomasza Pieńki, za których trener Waldemar Fornalik posłał do boju wkraczających dopiero do ekstraklasy Patryka Kusztala i Adama Radwańskiego. Z drugiej strony do gry wrócił Mikael Ishak a na ławce rezerwowych zasiadł pozyskany ze Spezii Calcio kilka dni temu Filip Jagiełło, który przygodę z piłką nożną zaczynał w Zagłębiu. Od pierwszych minut optyczną przewagę posiadali goście, ale sprowadzała się ona jedynie do dłuższego utrzymywania przy piłce, bo sytuacji bramkowych z tego nie było żadnych. Gospodarze skupieni byli na dostępie do swojej bramki i wyprowadzali kontrataki. Po jednej z takich szybkich akcji w dobrej sytuacji znalazł się Mateusz Wdowiak, ale oddał fatalny strzał.Lech wychodzi na prowadzenieLech był przy piłce, ale grał wolno i całe tempo spotkania było wakacyjne. Przyjezdni cierpliwie rozgrywali piłkę i w końcu chyba uśpili rywali, bo wystarczyła jedna chwila przyspieszenia, kilka szybszych podań i Afonso Sousa znalazł się zupełnie sam w polu karnym. Portugalczyk huknął bez przyjmowania i było 1:0.Gol nie zmienił wiele obrazu gry. Zagłębie starało się atakować teraz większą liczbą piłkarzy, ale poza strzałami z dystansu nie zagrozili bramce strzeżonej przez Bartosza Mrozka. Z drugiej strony Lech nie forsował tempa i nadal cierpliwie szukał swojej kolejnej szansy na gola. Okazję na trafienie do siatki miał tuż przed przerwą Mikael Ishak, ale nie trafił w piłkę.Druga połowa powinna zacząć się od gola dla Lecha. Po świetnej akcji Radosław Murawski przytomnie zagrał do niepilnowanego Ishaka, który uderzył bez przyjmowania, ale Dominik Hładun popisał się świetnym refleksem i nadal było tylko 1:0 dla gości.Mecz po przerwie wyraźnie się ożywił i piłkarze biegali znacznie żwawiej. Swoją szansę mieli goście, ale mieli i gospodarze. W jednej akcji Mrozka sprawdzili Wdowiak, Radwański oraz Luis Mata i za każdym razem bramkarz Lecha odbijał piłkę.Najlepszą okazję do doprowadzenia do remisu gospodarze mieli kilka minut później. Po rzucie rożnym dla Lecha Bartłomiej Kłudka tak wybijał piłkę z własnego pola karnego, że wyszło mu idealne zagranie do Wdowiaka, który biegł sam na bramkarza gości. Skrzydłowy Zagłębia pogubił się jednak przy prowadzeniu piłki, dał się dogonić jednemu z rywali i na koniec posłał piłkę w trybuny.Lech też szukał gola, ale takich okazji nie miał. Aktywny był Ishak, który raz został zablokowany w polu karnym, raz ładnie uderzył z dystansu i to było na tyle.Zagłębie do ostatnich sekund walczyło o wyrównującego gola, przy jednym z ostatnich stałych fragmentów gry w pole karne gości powędrował nawet Hładun, ale wynik nie uległ już zmianie.Zobacz też: Mbappe strzelił na PGE Narodowym. Real z Superpucharem EuropyLubinianie przegrali pierwszy mecz w tym sezonie na własnym stadionie, a Lech pierwszy raz wygrał na wyjeździe. Trzy zdobyte punkty pozwoliły ekipie z Wielkopolski awansować na pierwsze miejsce w tabeli.Pomeczowe wypowiedziNiels Frederiksen trener Lecha Poznań stwierdził, że „jest szczęśliwy z powodu zwycięstwa”.– Po meczu dowiedziałem się, że po raz ostatni wygraliśmy tutaj trzy lata temu, co pokazuje, jak Lechowi ciężko się tu gra. Lubin to ciężki teren dla naszej drużyny, a więc tym milej jest wygrać. To był dla nas bardzo wymagający mecz, bo graliśmy przeciwko dobrej drużynie. Zagłębie dobrze funkcjonowało w fazach przejściowych i było dobrze zorganizowane. Jestem zadowolony z trzech punktów, ale przede wszystkim z tego, jak zespół pokazał się pod względem mentalnym, jak walczył na boisku. To zawsze miłe dla trenera, że nawet kiedy gra nie jest perfekcyjna, a tak pewnie dziś było, zwłaszcza w ostatnim kwadransie, to drużyna do końca walczy o każdą piłkę. Tak dzisiaj było i jestem z tego bardzo zadowolony – mówił szkoleniowiecZ kolei, Waldemar Fornalik trener KGHM Zagłębia Lubin) zaznaczył, że „mieli w tygodniu poprzedzającym mecz swoje problemy”.– Kilku zawodników dopadły infekcje, doszły urazy, które nie do końca są wyleczone. To nam skomplikowało przygotowania do meczu, bo czasami trenowaliśmy tylko w piętnastu lub szesnastu. Jeśli natomiast chodzi o samo spotkanie, to nie było ono w naszym wykonaniu najgorsze. Straciliśmy gola w pierwszej połowie, ale później doprowadziliśmy do kilku sytuacji, z których padają bramki. Na końcu wygrała jakość Lecha. Może było nas dzisiaj stać tylko na tyle? Musimy przełknąć porażkę, ale taka jest piłka. Teraz trzeba liczyć na to, że ci piłkarze, którzy mieli różnego rodzaju problemy, powrócą a my będziemy w kolejnym meczu silniejsi kadrowo – zapewnił trener.W ostatnim sobotnim meczu, zakończonym późnym wieczorem, Pogoń Szczecin pokonała u siebie Widzew Łódź 2:0.Zobacz także: Cud na Wiśle stał się faktem. Piękny wieczór w Krakowie