Ekspert o sytuacji w Wielkiej Brytanii. Antyimigranckie demonstracje, zamieszki o cechach pogromów i samosądów będą się powtarzać w Wielkiej Brytanii do czasu kompleksowej reformy gospodarczej kraju i podniesienia standardów życia szerokich kręgów społeczeństwa – powiedział w rozmowie z PAP politolog i ekspert ds. skrajnej prawicy dr Aaron Winter. Według Wintera wielu badaczy i akademików ostrzegało, że mamy do czynienia ze swego rodzaju długoterminowym włączaniem skrajnej prawicy do głównego nurtu polityki. Z tego względu wybuch ostatnich zamieszek był do przewidzenia.– Często opierało się na fałszywym założeniu, jakoby skrajna prawica reprezentowała uzasadnione obawy, robiąc to w może skrajny sposób, ale podzielany przez tzw. milczącą większość. To drugie pojęcie można porównać z narodem, większością lub białą klasą robotniczą. Argumentowaliśmy, na przykład w mojej pracy z Aurelienem Mondonem, że legitymizuje to skrajną prawicę, upowszechniając postawę polityczną, którą można streścić w słowach: „jeśli nie zareagujemy zaostrzonymi kontrolami granic i retoryką anty-muzułmańską, to stracimy głosy na rzecz skrajnej prawicy albo dojdzie do zamieszek”. Jednocześnie żadna z tych obaw nigdy nie była uzasadniona – podkreślił.Kto zyskuje na wzroście notowań skrajnej prawicy?Ekspert twierdzi, że tego rodzaju proces był też na rękę rządzącym przez ponad dekadę torysom.– Takie postawienie sprawy pozwala też wykorzystać elementy skrajne jako swego rodzaju kozła ofiarnego. Z jednej strony można zmobilizować wyborców przeciwko skrajnej prawicy, ukazując ją jako ekstremistów, a z drugiej – podebrać jej elektorat poprzez powtarzanie tych samych postulatów w bardziej przystępny, mniej ekstremistyczny sposób. Za takim działaniem idą konkretne rozwiązania polityczne – podkreślił.Jego zdaniem taka strategia prowadzi jednak w długiej perspektywie do normalizacji skrajnej prawicy jako takiej, dzięki temu może ona poważnie zaistnieć w polityce.– Od wybuchu tzw. afery pedofilskiej w 2018 r. byliśmy świadkami ciągłych prób skrajnej prawicy, by politycznie wykorzystać tragiczne wydarzenia. Powtarzały się wezwania do samosądów i zamieszek. To, co widzimy teraz, oportunistyczne wykorzystanie morderstw w Southport, widzieliśmy już wcześniej. Na początku 2023 r. w Knowsley odbyły się również protesty przed hotelem dla osób ubiegających się o azyl, które także opierały się na plotkach i rasizmie. Doprowadziło to do brutalnego ataku na hotel i jego mieszkańców – podkreślił ekspert.Jednak – według niego – nawet wtedy media nie zajęły się sprawą w sposób odpowiedzialny. Eksploatowały temat i legitymizowały działania skrajnej prawicy.– Następnie, pod koniec 2023 r., byliśmy świadkami, jak skrajna prawica próbowała przejąć Dzień Rozejmu, aby zmobilizować swoich zwolenników przeciwko Narodowemu Marszowi dla Palestyny. Co więcej, zachęcała do tego Suella Braverman, ministra spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii, jedna z najbardziej znanych polityczek rządzącej wówczas Partii Konserwatywnej. W ten sposób nawet ministrowie rządu służyli legitymizacji działań radykałów – dodał.Zobacz też: Alarm w Wielkiej Brytanii. W sieci krąży lista celów związanych z imigrantamiTeraz mamy nową sytuację: Partia Konserwatywna sama się unicestwiła, ustępując miejsca nie tylko Partii Pracy, ale także ośmielonej skrajnej prawicy w postaci Farage'a i jego zwolenników.– Wszystko to stworzyło kontekst, w którym się znajdujemy, co pozwala Nigelowi Farage'owi twierdzić, że Reform UK jest prawowitą opozycją, czyli głosem protestujących i zmarginalizowanych wyborców. Jednocześnie powtarza on stary manewr torysów, dystansując się od protestów – stwierdził.Według profesora, obecne stanowisko Farage'a jest następujące: „Potępiamy przemoc na ulicach, ale jestem waszą najlepszą nadzieją, że ich – skrajnie prawicowe – idee będą reprezentowane bez uciekania się do niej (przemocy)”. W tym samym czasie Torysi i Partia Pracy odwołują się do uzasadnionych obaw prawicowego elektoratu lub nazywają to, co się dzieje, czystą przemocą, pomijając prawdziwe źródło tych problemów społecznych – powiedział Winter.„Kraju nie osłabia migracja tylko skrajna prawica”Jego zdaniem głównym źródłem obaw społecznych w Wielkiej Brytanii nie jest migracja, która stanowi jedynie zasłonę dymną i odwraca uwagę od rzeczywistych trudności.– Obecna mobilizacja skrajnej prawicy jeszcze bardziej dzieli społeczeństwo, które od kilku lat żyje w coraz gorszych warunkach ekonomicznych i społecznych. Jeśli powiesz jednej grupie ludzi: „to jest twój kraj, a oni go okradają”, możesz odwrócić uwagę klasy robotniczej i kontynuować proces osłabiania państwa. Nawet jeśli po drodze przyczynisz się do czegoś tak katastrofalnego, jak Brexit, który był wydarzeniem jednoznacznie złym dla gospodarki i społeczeństwa jako całości – stwierdził wykładowca.W jego przekonaniu anty-imigranckie demonstracje, zamieszki o cechach pogromów i samosądów będą się powtarzać w Wielkiej Brytanii do czasu kompleksowej reformy gospodarczej kraju i poważnych działań antyrasistowskich. Tylko poprzez podniesienie standardów życia szerokich kręgów społeczeństwa – obecnie borykających się z trwającym od dekady spadkiem płac realnych, gigantycznym wzrostem ubóstwa wśród dzieci i skutkami bardzo wysokiej wcześniej inflacji – można przywrócić jedność społeczną.Aaron Winter uważa jednak, że do takich reform nie dojdzie za rządów Keira Starmera i Partii Pracy pod jego przywództwem.Dr Aaron Winter jest wykładowcą socjologii na Uniwersytecie Lancaster. Jego badania koncentrują się na skrajnej prawicy, badając jej związek z polityką głównego nurtu. Jest współautorem, wraz z Aurelienem Mondonem, książki „Reakcyjna demokracja: jak rasizm i skrajna prawica weszły do mainstreamu”.Zobacz także: Sześciu na jednego. Polak odparł atak napastników, chcieli ukraść mu rower [WIDEO]