Wyzyskiwała ludzi, którzy uciekli przed rosyjskim okupantem. Mieszkanka obwodu charkowskiego w Ukrainie werbowała do pracy w swoim gospodarstwie przesiedleńców wojennych, oferując im pracę oraz wikt. Na miejscu okazywało się, że ludzie pracują w niewolniczych warunkach na granicy głodu. Funkcjonariusze Narodowej Policji Ukrainy (NPU) odkryli, że jedna z mieszkanek obwodu charkowskiego wyzyskuje wojennych przesiedleńców. Kobieta wyszukiwała ofiar na dworcach kolejowych i autobusowych. „Obiecywała ujednolicone godziny pracy, dobry zarobek, godne warunki życia i trzy posiłki dziennie. (…) Rekruci, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów z powodu agresji militarnej Rosji i nie mieli środków do życia, bez trudu zgodzili się na propozycję kobiety” – czytamy w komunikacie NPU. Na miejscu okazywało się, że przesiedleńcy muszą mieszkać w koszmarnych warunkach, a pracują tylko za wyżywienie, które było na granicy głodu. Ludzie żyli w budynkach gospodarczych, śpiąc na starych przegniłych siennikach, nie mając dostępu do normalnych toalet oraz łazienek. Podczas policyjnej akcji, natrafiono na troje ofiar niewolniczej pracy: 50-letnią kobietę oraz mężczyzn w wieku 59. i 56. lat. Śledczy nie mają wątpliwości, że ofiar było znacznie więcej. Zatrzymanej kobiecie grozi do dwunastu lat więzienia z konfiskatą mienia włącznie.