„Gdy odejdę, zamieszkam z wami na wsi”. Cztery lata temu Białorusini stali przed szansą na wielką zmianę. Wybory prezydenckie jednak sfałszowano, bo Alaksandr Łukaszenka nie chciał oddać władzy. Dziś białoruski dyktator wmawia rodakom, by... przyzwyczajali się do tego, że rządził wiecznie nie będzie. W piątek minęły 4 lata od sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi. W sierpniu 2020 roku – w proteście przeciw fałszerstwom – na pokojowe demonstracje wyszło co najmniej kilkaset tysięcy Białorusinów. Tysiące z nich trafiło do więzień. Na Litwę wyjechała między innymi rywalka Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich Swiatłana Cichanouska. „Baćka” nie odpuści, ale daje złudzenia Białorusinom W przyszłym roku Alaksandr Łukaszenka zamierza po raz kolejny „wygrać wybory”, co stanowi wyzwanie także dla opozycji na emigracji – ocenia niezależny białoruski analityk Alaksandr Kłaskouski. W sobotę „Baćka” (Łukaszenka sam lubił tak o sobie mówić – po białorusku oznacza to „ojca” lub „założyciela” – red.) odwiedził mieszkańców obwodu szkłowskiego na wschodzie Białorusi. Wzywał ich, by pogodzili się z myślą, że kraj może mieć innego prezydenta. Łukaszenka: Gdy odejdę, zamieszkam na wsi obok was „Już zaczynam publicznie wam wszystkim mówić: musicie się przyzwyczaić do tego, że będzie inny prezydent” – cytuje jego wypowiedź związana z reżimem gazeta „SB-Belarus Segodnya”. Nie stanie się to jednak – zaznaczał dyktator – „ani jutro, ani pojutrze, (...) ale musicie się przyzwyczaić, że nie jestem wieczny, jak wy wszyscy”. Oznajmił także, że po odejściu z urzędu „zamieszka obok, gdzieś na wsi”. „A wy będziecie pamiętać i dziękować, że nic się nie pogorszyło” – dodał. W 2025 roku wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się po raz siódmy. Łukaszenka wygrał wszystkie poprzednie. Zobacz także: Białoruś to ich rodzinny biznes. Tak wzbogacili się „Baćka” i jego klan