„Kibice nas niosą”. W finale igrzysk olimpijskich w Paryżu polscy siatkarze zmierzą się z dobrze znanymi im Francuzami. Ich sobotni rywale, złoci medaliści z Tokio, będą mieli jedną wyraźną przewagę – publiczność. – Kibice nas niosą – przyznał francuski atakujący Jean Patry. Igrzyska olimpijskie w Paryżu zachwycają nie tylko pod względem pięknych aren sportowych, zlokalizowanych często przy ikonicznych francuskich zabytkach, ale także pod względem kibiców, którzy licznie te obiekty wypełniają. Wszyscy reprezentanci kraju-gospodarza zgodnie podkreślają, że znacząco im to pomaga.Nie inaczej jest w przypadku francuskich siatkarzy, których fani ogłuszającym dopingiem doprowadzili do wielkiego finału. To ich „siódmy zawodnik” na boisku, bez którego być może nie udałoby im się odwrócić losów ćwierćfinału z Niemcami. Przegrywali już 0:2, a ostatecznie wygrali 3:2.Finał igrzysk olimpijskich Paryż 2024: Mecz Francja – Polska– Dla nas to dodatkowa siła. Często mówimy o tym od 2019 roku i półfinału mistrzostw Europy w Arenie Bercy. Wtedy nas to trochę stłamsiło, ale tutaj powiedzieliśmy sobie, że musimy grać z publicznością, zagrzewać ich do dopingu, bo gdy gramy przed takimi kibicami i przy takiej atmosferze, to trzeba z tego korzystać – przyznał przyjmujący Earvin N'Gapeth.– Kibice są wspaniali od pierwszego meczu. Popycha nas to do jeszcze lepszej gry. Wspierają nas nawet, kiedy radzimy sobie gorzej. Pomagają nam wrócić do naszej siatkówki. Wspaniale jest rywalizować w igrzyskach olimpijskich tutaj – zauważył przyjmujący Projektu Warszawa Kevin Tillie.Patry w rozmowie z PAP przed igrzyskami olimpijskimi przyznał, że francuska ekipa jest jedną z tych, której gra opiera się na pozytywnej energii. Widać, że w Paryskiej Arenie Południowej podopieczni trenera Andrei Gianiego czerpią siłę właśnie od kibiców.– Granie u siebie z tą publiką nie nakłada na nas presji. Kibice nas niosą. Nie myślimy o tym, co zrobiliśmy w Tokio, ale o tym, co możemy zrobić tutaj. Staramy się czerpać jak największą przyjemność z gry – zaznaczył atakujący.Francuzi walczą u siebie o to, by zostać trzecim zespołem w historii, który zostanie mistrzem olimpijskim dwa razy z rzędu. Wcześniej dokonały tego tylko reprezentacje ZSRR i Stanów Zjednoczonych. Trójkolorowi trzy lata temu dość nieoczekiwanie triumfowali w Tokio, po drodze pokonując w ćwierćfinale… Polaków.W sobotę mecz Francja – Polska– To szaleństwo. Marzymy o tym, obrona tytułu u siebie byłaby czymś niesamowitym i teraz mamy szansę tego dokonać – podkreślił N'Gapeth.Inne podejście ma jednak drugi z francuskich przyjmujących Trevor Clevenot, który jeszcze przed olimpijskim turniejem w rozmowie z PAP nie widział swojego zespołu w roli faworyta, mimo że to on triumfował trzy lata temu w Tokio. Taką narrację kontynuował w Paryżu po wygranym z Włochami półfinale 3:0.– Nie bronimy tytułu olimpijskiego, po prostu walczymy o medal – zauważył Clevenot.Biało-Czerwoni to dla francuskiego zespołu znakomicie znani rywale. Nie tylko dlatego, że często spotykają się w najważniejszych meczach turniejów międzynarodowych, jak w Tokio czy w tym roku w Łodzi, gdzie w półfinale Ligi Narodów wygrali Francuzi. Wielu z reprezentantów Trójkolorowych rywalizowało lub aktualnie rywalizuje w polskiej ekstraklasie. Należy do nich m.in. Tillie, który od dwóch lat gra w Warszawie, a wcześniej bronił także barw Zaksy Kędzierzyn-Koźle.Tille: Kluczem przyjęcie i zagrywka– Znamy ich dobrze, a oni dobrze znają nas. To naprawdę fizyczna drużyna. Przygotujemy się najlepiej jak możemy i będziemy gotowi na wielką bitwę. Kluczem będzie zagrywka i przyjęcie – ocenił Tillie.– Jest kilka elementów, w których możemy zagrać trochę lepiej. W finale zmierzymy się z drużyną, która jest niesamowicie silna i wywrze na nas ogromną presję – stwierdził Clevenot, były zawodnik Jastrzębskiego Węgla i Aluronu CMC Warty Zawiercie.O tym, jak mocni są polscy zawodnicy i polska liga, ostatnio miał okazję przekonać się Patry, który miniony sezon klubowy spędził w Jastrzębskim Węglu. Zwrócił uwagę na historię ostatnich starć z Biało-Czerwonymi, podkreślając przy tym ponownie siłę, jaką stanowią kibice jego kadry.– Polska to wielki naród siatkarski, czeka nas wielki mecz, tak jak było w ćwierćfinale w Tokio. W Lidze Narodów też mieliśmy zacięte spotkanie na ich terenie. Wrócili z daleka, uniknęli porażki w półfinale. Będziemy walczyć, ale my mamy przewagę – kibiców, którzy nam pomagają, szczególnie w trudnych momentach, kiedy jesteśmy bardziej nerwowi – zaznaczył Patry.