Podejrzana usłyszała zarzuty. Częstochowscy policjanci zatrzymali kobietę, która pomagała ukrywać się Jackowi Jaworkowi. Podejrzana usłyszała zarzuty. – W dniu wczorajszym przeprowadzono przeszukania w miejscach, gdzie jak wytypowano, mógł przebywać Jacek Jaworek w okresie bezpośrednio przed swoją śmiercią – poinformował w rozmowie z tvp.info prok. Piotr Wróblewski z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. W trakcie jednego z tych przeszukań ujawniono ślady, przedmioty wskazujące na jego pobyt w tym miejscu – dodał.Zatrzymano 74-letnią właścicielkę posesji spokrewnioną z Jackiem Jaworkiem.– Kobieta została doprowadzona do Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, gdzie prokurator ogłosił jej zarzut popełnienia przestępstwa, polegającego na utrudnianiu postepowania karnego przeciwko Jackowi Jaworkowi, polegajacego na udzielaniu mu pomocy w ukrywaniu się przed organami ścigania – powiedział prok. Wróblewski.Potrójny zabójca popełnił samobójstwoJacek Jaworek w lipcu 2021 roku zabił swojego brata, bratową oraz ich syna. Mężczyzna, prawdopodobnie po kłótni o dom, zastrzelił całą trójkę. Z życiem uszedł jedynie drugi z synów małżeństwa, który schował się przed oprawcą w szafie. Przez kolejne trzy lata Jaworek był nieuchwytny dla organów ścigania.Informacja o znalezieniu ciała Jacka Jaworka pojawiły się w mediach w piątek 19 lipca. Badania DNA potwierdziły, że zwłoki z raną postrzałową głowy należą do poszukiwanego od blisko trzech lat mężczyzny. Według wstępnych ustaleń śledczych najprawdopodobniej popełnił on samobójstwo.Gdzie ukrywał się przez trzy lata?W ubiegłym tygodniu przeprowadzone zostały czynności na miejscu, gdzie doszło do tragedii. Śledczy przeszukali pojazdy oraz dom. Prace miały mieć związek z odrębnym dochodzeniem, mowa o poplecznictwie i udzieleniu pomocy Jackowi Jaworkowi, który ukrywał się przez trzy lata. Pojazdy i pomieszczenia, które zostały przeszukane, należały do rodziny, znajomych i innych osób zamieszkujących Borowce. – Przestępstwo takie (poplecznictwo i pomoc w ukrywaniu się – red.) jest zagrożone karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat – podkreślił w rozmowie z gazetą „Fakt” prokurator Tomasz Ozimek.