Relacja kierowcy autobusu. Ta dziewczyna powiedziała mi, że będąc już na drodze, starała się zatrzymywać samochody. Zrozpaczona, błagała o pomoc. Wszyscy ją omijali, ale nikt się nie zatrzymał. Powiedziała mi, że nawet przed jednym uklękła na jezdni – opowiada kierowca autobusu. To on pomógł dziewczynie, która pod Warszawą padła ofiarą gwałtu. Do zdarzenia doszło w nocy z 27 na 28 lipca pod Warszawą. Z zeznań młodej kobiety wynikało, że jednego z mężczyzn poznała w warszawskim klubie. Kiedy postanowiła wrócić do domu zaproponował jej odwiezienie. Nie pamięta, jak wychodziła. Kiedy ocknęła się w samochodzie było tam kilku mężczyzn. Udało jej się uciec. Roztrzęsioną kobietę około godziny 5 rano zauważył pod Jankami kierowca autobusu. Jego relację przytacza „Fakt”. „Minąłem już przystanek kiedy zobaczyłem biegnącą w moim kierunku po łące młodą kobietę” – opowiada kierowca linii 703. Wskazuje, że zastanowiło go to, bo „i pora była dość dziwna na bieganie, i miejsce, i padał deszcz. To nie był nikt taki, kto by po prostu wyszedł sobie rano pobiegać” – mówił. Mężczyzna pamięta, że „biegła co sił. Tak, jakby od tego czy zdąży, zależało jej życie”. Zatrzymał się. „Osłaniała się dłońmi, chowała twarz” Kierowca opisuje, że dziewczyna zachowywała się bardzo dziwnie. „Jakby była pod wpływem jakichś środków, trochę jak szalona. Co zwróciło moją uwagę: jak już wsiadła do autobusu, osłaniała się dłońmi, chowała twarz, jakby nie chciała, żeby ktoś zobaczył, że jest w środku” – mówi. Z wykrzykiwanych przez dziewczynę zdań wynikało, że jacyś mężczyźni ją porwali. „Ona płakała, starała się coś opowiadać. Próbując powiązać fakty, postanowiłem zadzwonić na centralę, by powiadomili służby. Tak zawsze jest szybciej” – wyjaśnia kierowca. Opowiada, że dziewczyna kucała przy drzwiach, w pobliżu kabiny. „Ewidentnie się bała. Rozglądała się cały czas. Pytała mnie, gdzie jest i cały czas mi dziękowała, cieszyła się, że żyje, że się zatrzymałem. Opowiedziała mi, że była w centrum Warszawy. Nie wiedziała, jak się tu znalazła. Mówiła, że kogoś uderzyła, że się wyrwała. To były takie strzępy informacji” – czytamy w „Fakcie”. Kierowca podkreślił jeszcze jeden aspekt tej sprawy. „Jedna rzecz nie daje mi spokoju i myślę, że warto o tym powiedzieć. Ta dziewczyna powiedziała mi, że będąc już na drodze, starała się zatrzymywać samochody. Zrozpaczona, błagała o pomoc. Wszyscy ja omijali, ale nikt się nie zatrzymał. Powiedziała mi, że nawet przed jednym uklękła na jezdni. Tłumaczyła sobie: albo mnie rozjedzie, albo uratuje. I to na nic. Zapytała mnie kilka razy: dlaczego nikt jej nie pomógł. I wiem, że może się wydawać, że to jest pijana osoba, że może nam coś zrobić. Tak. Ale jeśli nawet nie chcemy jej zabrać, zadzwońmy po pomoc, powiedzmy, co się dzieje” – podkreśla rozmówca „Faktu”. Czytaj także: Gwałt zbiorowy pod Warszawą. Zatrzymano sześciu obcokrajowcówPo tygodniu zatrzymano sześciu obywateli jednego z krajów latynoamerykańskich w wieku od 20 do 30 lat. Pięciu z nich usłyszało zarzuty dotyczące zgwałcenia wspólnego Sąd w Pruszkowie zdecydował o aresztowaniu ich na 3 miesiące. Jeden – kierowca – jest podejrzany o pomocnictwo.