„Wypłacono 900 tys. zł”. Do 9 sierpnia Rządowe Centrum Legislacyjne (RCL) i NASK mają przekazać PKW dokumenty mające ułatwić podjęcie decyzji w sprawie sprawozdania finansowego PiS. W przypadku RCL chodzi o zaangażowanie pracowników w kampanię wyborczą byłego szefa tej instytucji, zaś w przypadku NASK – o zlecane przez rząd raporty badające wizerunek PiS. Po tym jak w ubiegłym tygodniu nie podjęto decyzji w sprawie sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. i odroczono posiedzenie do 29 sierpnia, Państwowa Komisja Wyborcza zwróciła się o dokumenty do dwóch państwowych instytucji: Rządowego Centrum Legislacyjnego oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej. Nieprawidłowości, do których miało tam dochodzić, zostały opisane w piśmie KPRM do PKW z 26 lipca tego roku.W przypadku RCL chodzi o zatrudnienie sześciu osób, które miały nie świadczyć żadnej pracy, a jedynie prowadzić kampanię wyborczą do Sejmu ówczesnego szefa RCL Krzysztofa Szczuckiego. Jak poinformowała PAP prezes RCL Joanna Knapińska, poza jedną z nich wszystkie zostały zatrudnione w latach 2022-2023 r., a ich umowy o pracę zostały rozwiązane krótko po wyborach z 15 października.– Ocena, czy działania tych osób wpłynęły bezpośrednio na wynik wyborów, należy do kompetencji PKW, jednakże należy zauważyć, że ich działania ukierunkowane były na intensywną promocję osoby Krzysztofa Szczuckiego w okręgu wyborczym nr 5 zarówno przed, jak i w okresie kampanii wyborczej – podkreśliła Knapińska.„Wypłacono 900 tys. zł”Prezes RCL poinformowała PAP, że do PKW zostaną przekazane żądane informacje dotyczące stanowisk, zakresów czynności, wykonywanych prac na rzecz RCL w okresie kampanii wyborczej oraz uzyskanych wynagrodzeń osób zatrudnionych w RCL, o których mowa we wcześniejszej korespondencji. Szef rządu Donald Tusk mówił, że w ciągu kilku miesięcy sześciu osobom zatrudnionym w RCL wypłacono 900 tys. zł, a koszt gadżetów i eventów w okręgu Szczuckiego to jeszcze ok. 120 tys. zł.Zobacz także: Berek o PKW. „Czy wrócili z jakiejś długiej wyprawy na Marsa?”„Raporty miały trafiać do KPRM”Drugą instytucją, do której PKW zwróciła się o dodatkowe informacje, jest NASK. W tej sprawie chodzi o realizowane w latach 2022-2023 zadanie publiczne polegające na monitoringu treści dezinformujących i fake newsów dostępnych w mediach społecznościowych, finansowane z umowy dotacji celowej na ponad 18 mln zł. W piśmie, które KPRM przesłała do PKW, można przeczytać, że od 20 września 2023 r. do 15 października 2023 r. resort cyfryzacji zlecał NASK przygotowanie raportów na temat „wiarygodności Prawa i Sprawiedliwości” oraz monitoring mediów w tej kwestii. Zdaniem Kancelarii raporty „mogły służyć bieżącej działalności partii politycznej”, a zarazem były finansowane ze środków publicznych.Według informacji przekazanych w lutym tego roku przez „Gazetę Wyborczą” sieć NASK miała być w czasie kampanii przed wyborami parlamentarnymi 15 października 2023 r. zaangażowana w tworzenie szeregu raportów dotyczących postrzegania PiS przez Polaków i wiarygodności tej partii. Sporządzone przez NASK raporty miały trafiać do KPRM i ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego. Jak informował w tym tygodniu portal Business Insider, PKW zwróciła się do NASK z pytaniem o koszty stworzenia tych raportów, które mogły zostać wykorzystane do wsparcia kampanii wyborczej PiS.Pięć zawiadomień do prokuraturyTermin na przesłanie dokumentów przez RCL i NASK upływa 9 sierpnia. Przedstawiciele obu instytucji zadeklarowali w rozmowie z PAP, że go dotrzymają. – Na tym etapie czekamy na informacje, a potem przejdziemy do ich analizy – powiedział PAP rzecznik PKW Marcin Chmielnicki.W ostatnich tygodniach media informowały o przypadkach wykorzystywania przez PiS w kampanii pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, jednak z informacji PAP wynika, że PKW nie będzie brała pod uwagę tej kwestii, skupiając się na dokumentach z RCL i NASK oraz analizie zawiadomień NIK do prokuratury. O tym, że NIK przesłała do PKW „stosowne dokumenty” dotyczące kontroli z 2023 r. i kontroli budżetowej, szef Izby Marian Banaś poinformował w środę w Studiu PAP. Jak wskazał, po kontroli w resortach rodziny i spraw zagranicznych, RPO, IPN i ZUS Izba skierowała łącznie pięć zawiadomień do prokuratury, w tym zawiadomienie ws. podejrzenia niegospodarności w związku z promocją programu 800 plus.Zobacz także: PiS straci subwencję? Kiedy decyzja? Kalisz podał datę [WIDEO]PiS straci subwencję?Zgodnie z przepisami PKW może przyjąć sprawozdanie finansowe bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić. Kodeks wyborczy bezwzględnie nakazuje odrzucenie sprawozdania finansowego, jeśli środki pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów przekraczają 1 proc. wszystkich środków komitetu. Co ważne, kwestionowane finansowanie musi mieścić się w ramach kampanii wyborczej, a więc w przypadku sprawozdań dotyczących ubiegłorocznych wyborów badany jest tylko okres od 8 sierpnia do 13 października 2023 r.Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc. dotacji podmiotowej, którą partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami w parlamencie (tzw. zwrot za kampanię), oraz subwencji, którą partia otrzymuje z budżetu państwa na działalność statutową. Pomniejszenie – podobnie, jak w przypadku dotacji – nie może jednak przekraczać 75 proc. wysokości subwencji.Z informacji PAP uzyskanych w PKW wynika, że w dotychczasowych dyskusjach za odrzuceniem sprawozdania komitetu PiS opowiadało się pięciu członków PKW (wyznaczeni przez KO, Lewicę i Trzecią Drogę), zaś przeciw – czterech (sędziowie Sylwester Marciniak i Wojciech Sych oraz członkowie wskazani przez PiS).Zobacz także: Co jeśli PiS straci subwencję? Kaczyński odpowiada