Rozmowa z Matyldą Damięcką i Radkiem Łukasiewiczem o jesiennej trasie, nowej płycie i cancel culture. Radek to radykalny optymista, Matylda - uczy się od Radka cieszyć chwilą. Debiutanckim, chwytającym za serce albumem, narobili kilka miesięcy temu sporo szumu na rodzimej scenie muzycznej. Jeszcze rozmawiają z mediami, choć Łukasiewicz, tekściarz i kompozytor, wieszczy rychły koniec wywiadów: Muszę w końcu usiąść i zacząć komponować - przyznaje w rozmowie z portalem TVP INFO, planując już drugi album duetu. Ale jeszcze nie opadły emocje po pierwszym! Zespół rusza w trasę, przed nimi dwa duże koncerty specjalne ze znanymi gośćmi. Co różni, a co łączy Damięcką i Łukasiewicza? Czy sesja w studiu nagraniowym, może być terapeutyczna? I kogo drażni tęczowa Matka Boska. O tym przeczytacie poniżej. *** Mateusz Baran: Wzruszający album „Matka” okazał się wielkim sukcesem artystycznym. Niebawem ruszacie w trasę, ogłosiliście koncerty ze specjalnymi gośćmi w Krakowie i katowickim Spodku. Skąd ten Spodek? Szybko, jak na pierwszą płytę! Matylda Damięcka: Przez lata robiłam oprawy wizualne do koncertów, tak zwany precedens do CV. Robisz fajne rzeczy, może i za to chrupek dla psa nie kupisz, ale za to staniesz na głowie, żeby to było jak najlepsze. I czasem to się zwraca. Zaproszono mnie do przygotowania koncertu z okazji konferencji klimatycznej PRECOP 29 w Katowicach. A skoro już nasz zespół działa, a my nie chcemy się zatrzymać z Radkiem, to robimy ten koncert wspólnie. Radek jest odpowiedzialny za muzykę, ja za część wizualną i merytoryczną. Powoli klecę scenografię, produkcja już ruszyła, więc tak naprawdę mamy teraz trzy miesiące i odliczamy do 2 października w Katowicach, żeby porozmawiać muzycznie w Spodku o istotnych rzeczach.Radek Łukasiewicz: Do koncertu zaprosiliśmy Marysię Peszek, Krzyśka Zalewskiego, Natalię Przybysz, Króla i Justynę Święs. Wykonamy materiał z płyty „Matka”, częściowo utwory zaproszonych artystów, ale nie zabraknie niespodzianek. Będzie co najmniej jeden utwór, który może być bardzo zaskakujący dla wszystkich, ale na razie więcej zdradzić nie mogę.Mateusz Baran: Może choćby mała podpowiedź, trop? Radek Łukasiewicz: No dobrze. To będzie bardzo stary utwór i z zupełnie innych rejonów muzycznych, niż te, w których się poruszamy. Nie będzie to disco polo! Mówiąc „stary” mam na myśli 300 lat. Mateusz Baran: Jaki był klucz doboru zaproszonych gości? Matylda Damięcka: Jesteśmy już z Radkiem razem na scenie muzycznej 10 lat. Chcemy pracować z artystami, z którymi mamy jakiś wspólny mianownik, jesteśmy ich ciekawi zarówno scenicznie, jak i muzycznie. A poza tym, wszyscy się lubimy. Fajnie, że znaleźli czas i chcą się zaangażować w coś ważnego. Mateusz Baran: Ważne rzeczy dzieją się też w komentarzach w social mediach pod waszymi piosenkami. Czytacie czasem, co ludzie o Was piszą? Matylda Damięcka: Radek tak, ja nie. Radek Łukaszewicz: Ja mam po prostu ustawione powiadomienia, więc je widzę. Ale głównie czyta nasz menadżer. Mateusz Baran: Jeden z komentarzy brzmi: „napisaliście piosenkę dokładnie o mnie, śpiewacie dokładnie to, co czuję”. To chyba spełnienie marzeń song-writera? Radek Łukasiewicz: Wiadomo, że zaspokajamy na scenie nasze ego. Staram się dopieszczać piosenki, na ile tylko mogę. Współpraca z Matyldą też mi na to pozwala, bo jest świetną, charyzmatyczną wokalistką.Natomiast jeżeli ten wysłany komunikat trafia właśnie w taki sposób do człowieka, to dla mnie jest to sygnał, że zadziałało, że ten wysłany komunikat przyniósł efekt właściwy. Dla mnie to sens tej pracy, większy niż sprzedaż, niż jakiekolwiek wyniki finansowe. To jest dla mnie największy powód do dumy.Mateusz Baran: A co Ty czujesz Matylda? Napisać piosenkę to jedno, ale wypełnić ją swoją wrażliwością, swoją energią, przekazać tę treść, to już jest zupełnie inna sprawa. Matylda Damięcka: Byłam wychowana w poczuciu, że zawsze jest coś, co można poprawić, zrobić lepiej. Radek bardzo mi pomaga iść w interpretacji we właściwym kierunku. Ale wychodzę z założenia, że jeżeli ufam swojej intuicji, jeżeli robię tak, żebym poczuła to gdzieś w środku, to jest duże prawdopodobieństwo, że ktoś też to poczuje. To jest jak właśnie z tym tekstem, z którym ktoś się może utożsamiać. Ja jestem tego tekstu dopełnieniem. Ale to się tyczy nie tylko tekstu czy muzyki, ale każdej dziedziny sztuki. Tak jest też z grafikami, które robię.Radek Łukasiewicz: Matylda, ty nie dopełniasz tekstu, ty sprawiasz, że on jest lepszy! Ludzie nie przywiązują do tego, moim zdaniem, aż takiej wagi. A Ty robisz coś, co jakby wykracza poza takie tradycyjne rozumienie interpretacji, takie oldschoolowe jej postrzeganie. Interpretacja się kojarzy trochę z piosenką aktorską, z takim przeżywaniem, a Matylda ma w sobie charyzmę, która uwiarygadnia rzeczy. Matylda na scenie to nie jest postać.Jeżeli napisałem tekst i Matylda go śpiewa, to on jest pisany dla Matyldy. I tylko dla niej. Tylko w takiej chemii może ten tekst zadziałać. Jej interpretacje robią na mnie wielkie wrażenie. Mateusz Baran: Ciekawe, że właśnie wspomniałeś piosenkę aktorską. Matylda występowała przecież na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Zaprosili Was już na przyszłoroczną edycję? Matylda Damięcka: Jeszcze nie. Radek Łukasiewicz: Może sami powinniśmy się zgłosić? Trzeba sobie pomóc, jeżeli nam zależy. Nie można oczekiwać od świata, że zrobi za nas robotę.Mateusz Baran: Wysyłamy zatem apel: Damięcka i Łukasiewicz na PPA! Matylda, a co według Ciebie jest do poprawienia? Nad czym pracujesz? Matylda Damięcka: Do poprawienia zawsze jest coś. Ale też nie można dać się zwariować. Po 50 koncertach okazało się, że z tymi piosenkami jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Pomyśleliśmy, że chętnie weszlibyśmy do studia i nagrali je jeszcze raz. I jeszcze raz! I kolejny. I tak częściowo zrobiliśmy. Radek jest perfekcjonistą, ja jestem perfekcjonistą, ale tym oto sposobem moglibyśmy wydać płytę za 5 lat. Albo nigdy. Na szczęście sukcesywnie pracujemy nad każdym aspektem naszej produkcji i nad komunikacją. Wczoraj zamiast rozmawiać o koncercie w Spodku, zrobiliśmy sobie terapię w studio. Radek Łukasiewicz: W sumie nie pomyślałem o tym, że to była terapia, ale teraz jak o tym mówisz, to chyba masz rację. Matylda Damięcka: No człowieku, no tak! Good for us! Mateusz Baran: Poznaliście się w Klubie komediowym. Matylda Damięcka: Tam pracowaliśmy nad pierwszym utworem. Usiedliśmy sobie w garderobie i Radek sobie zagrał na akustyku, ja sobie zaśpiewałam. Myślę, że te podwaliny tam już się pojawiły i dużo się tam wydarzyło, jeżeli chodzi o komunikację pozawerbalną, pracę intuicyjną, szybko się skalibrowaliśmy ze sobą. Może dlatego ze sobą pracujemy? Jestem wdzięczna Kosmosowi, że dał nam taką szansę. Mateusz Baran: Co dajecie sobie nawzajem? Nie tylko jako artyści, ale również jako ludzie? Radek Łukasiewicz: Generalnie funkcjonujemy na dwóch różnych biegunach, ale jakby połowa rzeczy u nas jest taka sama, a druga - kompletnie inna.Takie jest moje wrażenie. A może chcemy zauważać tylko te podobieństwa i pracować nad różnicami? Jest dużo rzeczy, o których w ogóle nie musimy debatować, bo są dla nas oczywiste. Nad innymi wprost przeciwnie. Mateusz Baran: To nad czym debatujecie? Radek Łukasiewicz: Głównie nad planem dnia! Ja wstaję rano, a Matylda jest raczej dostępna od dwunastej. Matylda Damięcka: Bo mam konkretne sprawy! Wstaję 5.15, idę z psami, do dwunastej rysuję. Radek Łukasiewicz: Ja nie mam problemu z kontaktem z ludźmi na ogół. I z naszego duetu, to ja jestem tą połową, która się częściej kontaktuje ze światem. Również w naszym imieniu. Często jest tak, że jak ktoś chce coś z Matyldą załatwić, dzwoni do mnie. Więc bardzo się pięknie dopełniamy. Matylda Damięcka: Ja nie muszę za Radka gadać ze światem, a Radek musi. Nie wiem, czy to jest fair. Ale może jest.Radek Łukasiewicz: Ty coś tam innego zrobisz w tym czasie. Matylda Damięcka: No właśnie. A ja zrobię nam rolkę z koncertu. Mateusz Baran: A czego się uczycie od siebie nawzajem, kiedy już nie debatujecie? Matylda Damięcka: Od Radka uczę się radości z wykonywania tego, co wykonuję. Jest mi super na niego patrzeć, jak on się spełnia. Więc ja mogę trochę go papugować. Bo ja mam problem, żeby odnajdywać przyjemność w tym, co robię.Radek Łukasiewicz: Wiesz jak się nazywa ostatnia płyta Duy Lipy? Matylda Damięcka: Nie. Radek Łukasiewicz: „Radical Optimism” Matylda Damięcka: Wspaniałe! Mateusz Baran: Jej koncert na Open’erze też był świetny. Muszę przyznać, że ten materiał dużo lepiej brzmi na żywo, niż na płycie. Stałem się chyba fanem Duy Lipy. Matylda Damięcka: Ekstra! Ale jako określenie to jest świetne, to jest właśnie to! Dwa skrajne słowa, które budują nową jakość! I skrajnie brzmią. Zresztą, grupy radykalnych fundamentalistów to jest w ogóle moje graficzne wannabe. Mateusz Baran: Skoro już o radykalizmie mowa. Czy istnieją tematy, których nigdy nie poruszylibyście w piosence czy na scenie? Radek Łukasiewicz: Tekstowo chętnie podejmę różne challenge’e, a Matylda w ogóle się nie boi różnych tematów. Sama mi je zresztą podsyła. Ja chyba bym nie chciał przekraczać sytuacji, w których kogoś się po prostu obraża. Nie chcę z nikogo szydzić. Wolę chyba wspierać pewne postawy albo z nimi empatyzować, zwracać uwagę na problemy. Matylda Damięcka: Tylko tu są niestety różne definicje tej szydery. To jest też problem dystansu do siebie samego. Ale zgadzam się, że obraza nie może być częścią efektu. To nie może być matematycznie obliczone. Dla niektórych tęczowa Matka Boska może być obrazą. Dla mnie jest obrazem i symbolem macierzyństwa. Ale znalazłam ludzi, którzy śmiertelnie się po prostu na mnie obrazili, mimo że praca była na Jasnej Górze, wisiała na wystawie.W życiu bym jednak z premedytacją nie użyła tego mechanizmu, w którym chcę kogoś obrazić, bo chcę wywołać w nim jakąś emocję. A to, że mają ludzie różne kryteria i różne granice tego, co można, a czego nie można w sztuce, nad tym już nie zapanuje.Mateusz Baran: I dotykamy tematu cancel culture. Jaki jest Wasz stosunek do tego zjawiska? Radek Łukasiewicz: To jest kwestia czasu moim zdaniem. My, jako pokolenie millenialsów, jesteśmy w superpozycji, bo jesteśmy po środku. Możemy patrzeć z dystansu na pokolenia przed i za nami. Wydaje mi się, że młodsze pokolenie jeszcze nie złapało tego dystansu. Na szczęście, możemy sobie pozwolić jeszcze na poczucie humoru w związku z pewnymi tematami. Matylda Damięcka: Radku, myślisz, że nas scancelują? Radek Łukasiewicz: Za nim cancelowanie zaczęło być modne, to ja już wcześniej, w liceum zastanawiałem się nad tymi tematami. Matylda Damięcka: Spotkałam się z bardzo dużym ostracyzmem za niektóre swoje prace, że oto miałem czelność dotknąć niektórych świętości. Dostałam i z lewa, i z prawa, co mnie bawi. Bardzo jesteśmy różni, ale też bardzo wszyscy podobni do siebie. Więc to prawo czy lewo, wszystko zależy od punktu siedzenia. Mateusz Baran: To jest rzeczywiście temat rzeka. Ale może właśnie te tematy pojawią się na Waszej drugiej płycie? Podobno już nad nią pracujecie. Matylda Damięcka: Płyta będzie się nazwać „Love Down”. Mamy już dwa utwory, ale dajcie nam zrobić ten Spodek i koncert w Krakowie, wszystko po kolei, żeby było pięknie zrobione i nie chcemy niczego po prostu przeoczyć! Radek Łukasiewicz: To jest znak czasów. Rozmawiamy z Tobą o naszej pierwszej płycie, o naszym spotkaniu, a już musimy myśleć o następnej. Tę drugą płytę musimy dosłownie włożyć sobie w kalendarz! Nasz duet to nie jest projekt, to jest zespół i już nie ma odwrotu. Ale żeby uspokoić wszystkich! Od wydania płyty „Matka” zagraliśmy jeden duży koncert na Open’erze. Przed nami kolejne, jesienna trasa, koncerty z gośćmi w Tauron Arenie w Krakowie i w Spodku. Więc będzie się dużo na pewno działo. Ale my naprawdę już rozmawiamy już o drugiej płycie? Marzę o momencie, kiedy będę mógł sobie zasiąść i pisać, i komponować, tylko cały czas musimy gadać z ludźmi. Za chwilkę kończymy z Tobą, zaraz jest kolejny wywiad, potem spotykamy się w naszej sali prób, gdzie mamy dwie duże rozmowy, więc po prostu cały czas musimy gadać. I nie ma kiedy pisać i komponować. Mateusz Baran: Prawidła show-biznesu. Radek Łukasiewicz: Ja w pewnym momencie postawię taką granicę, powiem koniec biznesu, teraz tylko sztuka, ale jeszcze muszę parę tygodni wytrzymać.ROZMAWIAŁ: MATEUSZ BARAN