Po tragedii w Southport. Dziennikarze BBC przeanalizowali kilkaset kont w mediach społecznościowych, które w ostatnim tygodniu nawoływały do udziału w antyimigranckich zamieszkach w Wielkiej Brytanii. Przekonują, że internetowi influencerzy mieli kluczową rolę w nagłaśnianiu niepokojów, które wybuchły po morderstwie w Southport. Ponad sto osób aresztowano 3 sierpnia w czasie antyimigranckich zamieszek w Wielkiej Brytanii. Do niepokojów doszło w Liverpoolu, Bristolu, Nottingham, Leeds, Blackpool, Hull, Stoke-on-Trent, Manchesterze i Belfaście. W niedzielę w Rotherham w północnej Anglii uczestnicy jednej z demonstracji wdarli się do hotelu, w którym zakwaterowano imigrantów. Próbowali go podpalić. Premier Keir Starmer zapewnił w niedzielę po południu, że uczestnicy zamieszek „zmierzą się z pełną mocą prawa”. „Gwarantuję, że będziecie żałować, że wzięliście udział w tym zamieszaniu, czy to bezpośrednio, czy też za pośrednictwem internetu. Nie ma żadnego uzasadnienia dla podejmowania takich działań. Ludzie w tym kraju mają prawo do bezpieczeństwa, a mimo to byliśmy świadkami ataków na meczety i społeczności muzułmańskie” – mówił szef brytyjskiego rządu. Podkreślił, że wydarzenia, które mają miejsce, nie są protestami, lecz przemocą, a na to nie ma przyzwolenia. Czytaj więcej: Ekstremiści szaleją w Anglii. Zamieszki po masakrze w SouthportOrganizatorami i uczestnikami demonstracji są przede wszystkim zwolennicy skrajnej prawicy i przeciwnicy imigracji. Powodem zamieszek stały się plotki o pochodzeniu 17-letniego sprawcy masakry dzieci w Southport. Do tragedii doszło 29 lipca - zginęły trzy dziewczynki uczestniczące w kursie tańca i jogi dla dzieci. Kilkoro dzieci zostało rannych. Fałszywe informacje głosiły, że sprawcą jest islamski imigrant. Sędzia Andrew Menary, aby ostudzić nastroje, zdecydował się na ujawnienie personaliów zabójcy. Okazał się nim urodzony w Cardiff syn imigrantów z Rwandy Axel Rudakubana.Ale informacja ta nie uspokoiła emocji podsycanych przez nacjonalistów i internetowych siewców dezinformacji. Influencerzy na pierwszym planie Zespół BBC Verify przeanalizował setki postów zamieszczonych w mediach społecznościowych, by opisać sposoby działania kont zachęcających do protestów i uczestniczenia w nich. Policja hrabstwa Merseyside wskazała na organizację English Defence League (EDL) jako kluczową w organizacji protestów. Ale BBC zwraca uwagę, że organizacja ta praktycznie przestała istnieć odkąd jej założyciel Stephen Yaxley-Lennon (posługuje się pseudonimem Tommy Robinson) skupił się na promowaniu swojego przesłania za pośrednictwem mediów społecznościowych. Stephen Yaxley-Lennon relacjonuje zamieszki w mediach społecznościowych (X.com) Zamieszki przyciągnęły nie tylko zwolenników skrajnej prawicy, ale i osoby zaniepokojone wzrostem przestępczości czy wprowadzone w błąd przez dezinformację, że atak był powiązany z nielegalną imigracją.Dziennikarze zwracają uwagę na powiązanego z Yaxley-Lennonem internautę, który publikuje na X pod pseudonimem „Lord Simon”. Był jednym z pierwszych, którzy publicznie wzywali do ogólnokrajowych protestów. Jego konto promowało fałszywe twierdzenia, że domniemany napastnik z Southport był azylantem, który niedawno przybył do Wielkiej Brytanii łodzią. Jego wideo obejrzano ponad milion razy.„Musimy wyjść na ulice. Musimy wpłynąć na ludzi w całym kraju” – nawoływał internauta (cytat za BBC Verify).Ekspert: „Istnieje wiele osób angażujących się w aktywność online, ale nie ma żadnej struktury”Dziennikarze twierdzą, że nie da się jednoznacznie wskazać, kto zainicjował protesty. Ale można zauważyć pewien schemat: wielu influencerów rozpowszechniało fałszywe informacje na temat tożsamości napastnika. Właśnie oni zachęcali ludzi do pojawiania się na protestach. I wcale nie byli to lokalni aktywiści. Sytuację postanowili wykorzystać nacjonaliści z całego kraju. “Wygląda na to, że skrajnie prawicowi aktywiści spoza Merseyside dostrzegli w tragedii w Southport szansę na nagłośnienie własnych przesłań na głównych platformach społecznościowych” - ocenia BBC Verify. Dziennikarze zauważają, że przekazy skupiały się na sprzeciwie wobec imigracji, niechęci do muzułmanów. To wszystko okraszano przekazami nawiązującymi do teorii spiskowych, według których „elity” w jakiś sposób ukrywają prawdę – w tym fakt wykorzystywania brytyjskich dzieci. BBC zwraca uwagę na grupę poświęconą Southport, którą założono na Telegramie zaledwie sześć godzin po ataku. Na tej platformie powielano fałszywe informacje o tożsamości napastnika. Rozpowszechniano również plakaty wzywające do udziału w proteście organizowanym 30 lipca na St Luke's Street w Southport, gdzie znajduje się lokalny meczet. Kopie tych postów szybko pojawiły się na X, Facebooku, czy TikToku o wiele bardziej popularnych platformach wśród brytyjskich użytkowników. „Bez twarzy, bez sprawy, chroń swoją tożsamość” – głosił jeden z plakatów. Inny plakat wzywał do „masowych deportacji”. Co charakterystyczne, w czasie brytyjskich protestów nie było jednego ośrodka, czy siły napędowej. „To odzwierciedla naturę współczesnej skrajnej prawicy. Istnieje wiele osób angażujących się w aktywność online, ale nie ma żadnej struktury członkowskiej ani odznaki – nie ma nawet sformalizowanych liderów, ale są kierowani przez wpływowych ludzi mediów społecznościowych. To bardziej przypomina ławicę ryb niż tradycyjną organizację” - komentuje dla BBC Joe Mulhall, z organizacji Hope Not Hate. Dezinformacja nagłaśniana również przez polskie konta Polscy internauci również rozpowszechniali nienawistne i antyimigranckie przekazy, które w ostatnich dniach nagłaśniano na angielskojęzycznych kontach. Użytkownicy platformy X podawali dalej m.in. posty konta RadioGenoa. W październiku 2023 roku obszerną analizę tego kanału opublikował włoski serwis fact-checkingowy Facta. Dziennikarze podejrzewają, że konto może być częścią międzynarodowej sieci propagandowej o profilu antyzachodnim, ksenofobicznym i prorosyjskim. “Wielka Brytania. Grupy uzbrojonych muzułmanów polują na rdzennych Brytyjczyków. W telewizorze tego nie zobaczysz” - czytamy w opublikowanym 4 sierpnia poście na profilu “The Wojciech Cejrowski dla zuchwałych”. To komentarz do informacji z profilu RadioGenoa. Na zdjęciu widać zakrwawionego mężczyznę, któremu pomagają policjanci i podpis: “Muzułmańscy imigranci dźgają brytyjskich patriotów w Stoke. Według doniesień mają też siekiery i młotki”. Internauta: „Grupy uzbrojonych muzułmanów polują na rdzennych Brytyjczyków” (X.com)Jednak zgodnie z opublikowanym 3 sierpnia stanowiskiem policji hrabstwa Staffordshire, informacje te są fałszywe. "Policji nie zgłoszono żadnych pchnięć nożem, pomimo filmów podsycających spekulacje w mediach społecznościowych” - czytamy w oświadczeniu. Policja potwierdza, że dwóch mężczyzn zostało rannych po uderzeniu rzuconym tępym przedmiotem. “Uważa się, że ich obrażenia nie są poważne i obaj zostali przewiezieni do szpitala na leczenie” - zaznaczono. Konto RadioGenoa aktywnie nagłaśniało informacje o zamieszkach. Jeden z postów można wprost odczytać jako nawoływanie do przemocy. "Musimy pozbyć się szumowin z Europy” - ogłosili administratorzy konta 3 sierpnia. Ale przekazy profilu były tylko częścią antyimigranckiej kampanii w mediach społecznościowych. Wzbudzające emocje przekazy nagłaśniały również inne popularne konta prowadzone w języku polskim.