Znienawidzone żniwa. – Gdy byłem dzieckiem, to marzyłem o tym, by wakacje wreszcie się skończyły – mówi Zygmunt, 36-letni manager z Katowic. Koleżanki z miasta wyjeżdżały na obozy, kolonie czy urlop z rodzicami a ona musiała — jak dosadnie określiła rozmówczyni Onet.pl — zap******** w polu. Dla wielu Polaków urodzonych w latach 60., 70., 80., a nawet 90., okres letni był związany z ciężką pracą w polu. Takie wspomnienia są częścią doświadczeń wielu dorosłych Polaków, których dzieciństwo i młodość były związane z życiem na wsi i rolnictwem. Zygmunt, 36-letni manager z Katowic wspomina: „Gdy byłem dzieckiem, to marzyłem o tym, by wakacje wreszcie się skończyły”. Pierwszy urlop w życiu miał dopiero w wieku 27 lat. Przez całe lato pracował z rodzicami w polu, odpoczywając jedynie podczas deszczowych dni. Monika, 40-letnia bankierka z Krakowa, opowiada o swoim dzieciństwie w małej wiosce pod Limanową. Jej rodzice prowadzili gospodarstwo rolne, a ona spędzała lato pomagając w pracy. — Pamiętam taką sytuację. To było może w trzeciej klasie liceum. 1 września przyszłam na rozpoczęcie roku, a koleżanki otoczyły mnie i z zachwytem komentowały, że jestem przepięknie opalona na heban. Zazdrościły. Pytały: gdzie złapałam taki kolor. Powiedziałem, że na wakacjach w Grecji. Prawda była jednak zupełnie inna — opowiada w rozmowie z Onet.pl Monika. Pozytywne aspekty ciężkiej pracy Jednak wakacyjna praca miała również swoje pozytywne aspekty. Dla wielu osób, takich jak 30-letni Karol, praca w polu była motywacją do nauki i dalszego rozwoju. – Rodzice chcieli mnie zmotywować, żebym się uczył, to wtedy coś osiągnę i nie będę musiał jako dorosły pracować na roli. Tak tego nienawidziłem, że chyba realnie mnie to zmotywowało – mówi Karol. Czytaj także: Oto najpopularniejsze kierunki wakacyjne w tym roku Onet sprawdził, czy dziś wakacyjna codzienność dzieci na wsi wygląda podobnie. Okazuje się, że odpowiedź nie jest jednoznaczna.