Młody poeta nie dał się zepchnąć na tyły. Krzysztof Kamil Baczyński był autorem zaledwie pięciu tomików wierszy, a jednak uważa się go za najwybitniejszego poetę pokolenia Kolumbów. Zginął 80 lat temu na placu Teatralnym, czwartego dnia Powstania Warszawskiego, trafiony kulą w głowę. Jego rodzicami byli Stefania Zieleńczyk, nauczycielka, tłumaczka, autorka książek dla dzieci, i Stanisław Baczyński, literat, działacz niepodległościowy, członek Polskiej Organizacji Wojskowej, legionista, oficer wywiadu, zaangażowany w III powstanie śląskie. Ich pierwsze dziecko – córka Kamila – zmarła wkrótce po urodzeniu. Syn Krzysztof, który urodził się 22 stycznia 1921 roku, drugie imię dostał właśnie po siostrze. Chłopiec od początku był chorowity, miał słabe serce i cierpiał na astmę. Matka wychowywała go właściwie sama, bo Stanisław odszedł do innej kobiety. Do rodziny wrócił ciężko chory, tuż przed śmiercią w 1939 roku. Baczyński nie był prymusem, na jego szkolnych świadectwach królowały stopnie dostateczne, wyróżniał się tylko w rysunkach, zamierzał nawet wstąpić na Akademię Sztuk Pięknych. Lewicowe fascynacje Uczęszczał do gimnazjum i liceum im. Stefana Batorego w Warszawie, był w jednej klasie z późniejszymi żołnierzami Grup Szturmowych Szarych Szeregów: Tadeuszem Zawadzkim „Zośką”, Jankiem Bytnarem „Rudym”, Aleksym Dawidowskim „Alkiem”. Przez pewien czas należeli do 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej „Pomarańczarnia” działającej przy szkole. Baczyński jednak niedługo utrzymał się w tym środowisku, w liceum przeżywał fascynację ruchem socjalistycznym i wstąpił do Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej „Spartakus”, półlegalnej młodzieżówki PPS. Czytał Trockiego i pożyczał jego dzieła kolegom, chodził na wiece, pomagał strajkującym nauczycielom, dyskutował o marksizmie. Powstały w tamtym czasie wiersz „Wypadek przy pracy” został opublikowany w związanym ze Spartakusem piśmie „Strzały”. Na odwrocie maszynopisu matka Baczyńskiego zanotowała: „Pierwszy wiersz Krzycha - 1936 r. 15 lat”. Trzy lata później napisał poemat „Bunt (Ucieczka na Wezuwiusz)” o powstaniu Spartakusa. Po procesach moskiewskich członków Komunistycznej Partii Polski dopisał do tekstu: „Ten poemat nie ma być nigdy drukowany. Krzysztof Baczyński”. Fascynacja lewicowością u poety bardzo osłabła po ataku Związku Sowieckiego na Polskę we wrześniu 1939 r., a rozczarowanie przypieczętowały wieści o zbrodni katyńskiej, które dotarły do Polski w kwietniu 1943 roku.„Miał łatwość pisania wierszy” Podczas okupacji Baczyński pracował jako szklarz, malarz szyldów, węglarz, krótki czas uczęszczał do Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Malarskich im. Norwida, a od jesieni 1942 studiował polonistykę na tajnych kompletach Uniwersytetu Warszawskiego. Już latem 1940 r. w konspiracyjnym Wydawnictwie Sublokatorów Przyszłości ogłosił swój pierwszy tom poetycki – „Zamknięty echem”. Jesienią tegoż roku pojawił się kolejny tomik – „Dwie miłości”. Obydwie książeczki zawierały po siedem wierszy i zostały wydane w siedmiu egzemplarzach. Opublikowane dwa lata później „Wiersze wybrane” mieściły już 20 utworów i wyszły w stu egzemplarzach, podobnie jak ostatni tom wierszy Baczyńskiego – „Arkusz poetycki nr 1”, który ukazał się w 1944 roku. W środowisko literackie wprowadzał go Jerzy Andrzejewski, który poznał Baczyńskiego między innymi z Czesławem Miłoszem oraz Jarosławem Iwaszkiewiczem, u którego w posiadłości w Stawiskach Baczyński zaczął bywać. Jak wspominał później w swoich dziennikach Iwaszkiewicz: „Z początku nie bardzo go lubiłem, taki był szalenie pewny swoich wierszy. (…) Wiersze jego nie wszystkie lubię, ale zadziwia mnie łatwość, z jaką je pisze, i jakie mnóstwo! Może trochę za dużo”.Żydowskie korzenie Przez całe dekady lekceważono i pomijano milczeniem wątki żydowskie w życiu i twórczości Baczyńskiego, uznając je za mało istotne. A jednak wedle obowiązującego w Polsce od września 1939 roku prawa młody polski poeta był uznawany za Żyda, bo miał co najmniej dwoje żydowskich dziadków – rodziców matki, której gorliwy katolicyzm łączono niekiedy z faktem, że była neofitką. O pochodzeniu Stanisława Baczyńskiego niewiele wiadomo, zachowały się jednak informacje, że biegle posługiwał się jidysz i prawdopodobnie, pracując w wywiadzie, zmienił nazwisko. Kiedy tysiące warszawskich rodzin żydowskich wyprowadzało się do getta, Stefania i Krzysztof postanowili pozostać po aryjskiej stronie, nie założyli opasek z gwiazdą, nie ukrywali się. Tak samo postąpił brat Stefanii, filozof Adam Zieleńczyk, który jednak padł ofiarą donosu i 21 lipca 1943 r. został rozstrzelany przez gestapo razem z córkami, kuzynkami Krzysztofa. Dzień później Baczyński napisał słynny wiersz „Pokolenie” z frazą: „Nas nauczono. Nie ma miłości./ Jakże nam jeszcze uciekać w mrok/ przed żaglem nozdrzy węszących nas/ przed siecią wzdętą kijów i rąk”. Miłosz pisał o Baczyńskim w „Abecadle”: „Musiał być doskonale świadomy, że miejsce jego w getcie, co narzucało niemożliwy do rozwiązania problem solidarności. (…) Czuł, że jego lud, z którym łączy go nie tylko krew, ale historia kilku milleniów, to żydowski lud w getcie. Niektóre wiersze świadczą o tym wyraźnie, choć zważywszy jego egzystencjalne powikłania, ta poezja mogłaby ich odsłonić więcej. Ton romantyczny pokrywał smugi jaśniejszej samowiedzy, niby ciemny pokost”. W programie szkolnym polskich liceów wiele lat był wiersz Baczyńskiego zaczynający się od słów: „Byłeś jak wielkie, stare drzewo/ narodzie mój jak dąb zuchwały", a kończący się wezwaniem: „Ludu mój! do broni!”, który interpretowano jako wiersz o polskości. Światło na intencje poety może rzucić data napisania wiersza – kwiecień 1943 roku, miesiąc wybuchu powstania w warszawskim getcie.Chciał walczyć za Polskę Niedługo później, w lipcu 1943 roku, Baczyński wstąpił do AK. Należał do II plutonu „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu „Zośka” w stopniu starszego strzelca pod ps. Krzysztof Zieliński. Brał udział w akcji Tłuszcz-Urle, podczas której wykolejono pociąg niemiecki. Poeta nie był dobrym żołnierzem. Rozkazem dowódcy 2. kompanii batalionu „Zośka” pchor. Andrzeja Romockiego z 1 lipca 1944 r. Baczyński został zwolniony z pełnionych funkcji „z powodu małej przydatności w warunkach polowych” z jednoczesną prośbą o objęcie nieoficjalnego stanowiska szefa prasowego kompanii. Chodziło oczywiście o odsunięcie poety od walki. Baczyński jednak nie skapitulował – kilka dni później przeszedł do harcerskiego batalionu „Parasol” na stanowisko zastępcy dowódcy III plutonu 3. kompanii. Stanisław Pigoń, literaturoznawca, na wieść o tym, że Baczyński poszedł do Powstania Warszawskiego, miał powiedzieć: „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga brylantami”. Przyjaciele Baczyńskiego już po wojnie twierdzili, że przeczuwał on własną śmierć. W ostatnim wierszu, który powstał w lipcu 1944 r., pisał: „I wtedy budzą się płacząc,/ bo strzały pękają z daleka,/ bo śnili, że dziecko poczęli całe czerwone od krwi”. 1 sierpnia 1944 r. w okolicach placu Teatralnego Baczyński miał odebrać buty dla oddziału, tam zastał go wybuch Powstania. Został odcięty od miejsca, w którym zbierał się jego oddział. Dołączył więc do ochotników, którzy brali udział w ataku na pałac Blanka. 4 sierpnia, gdy pełnił wartę, został postrzelony w głowę. Poeta zmarł tego samego dnia. Spodziewająca się dziecka jego żona Basia, podobno nie wiedziała o śmierci męża. Zginęła 24 września na Starówce. Matka Krzysztofa nie uwierzyła w śmierć syna. Mówiła, że póki nie ma ciała, jest nadzieja, że żyje, może jest w niewoli. Dopiero w styczniu 1947 r. rozpoczęto ekshumacje w rejonie Ratusza. Zwłoki Baczyńskiego rozpoznano po złotym medaliku św. Krzysztofa z inicjałami KKB. 14 stycznia 1947 r. Krzysztofa pochowano na Wojskowych Powązkach w Warszawie.Limitowana edycja dzieł Baczyńskiego Z okazji 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego wydawnictwo Świat Książki we współpracy z Biblioteką Narodową przygotowało limitowane edycje tomików poetyckich Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Na tom „Wiersze wybrane” składają się liryczne pejzaże, subtelne erotyki pisane do żony Barbary oraz inne utwory, które ukazują bolesny obraz wojennych dni. Wydanie zawiera rękopisy i maszynopisy wzbogacone rzadko prezentowanymi ilustracjami wykonanymi przez samego poetę. Rękopisy te, zakupione od matki Barbary, Feliksy Drapczyńskiej, trafiły do Biblioteki Narodowej w 1963 roku. „W żalu najczystszym” to reprint oryginalnego, własnoręcznie wykonanego tomiku poezji, który Krzysztof Kamil Baczyński podarował swojej żonie w dniu ich ślubu, 3 czerwca 1942 roku. Jak informuje Biblioteka Narodowa, kunsztowne wykonanie przez Baczyńskiego tomiku nawiązuje do tradycji „pięknej książki”, ale także do średniowiecznego rękopisu z iluminacjami i zdobnymi inicjałami. Książka ukazała się w twardej oprawie i jak najwierniej oddaje ten wyjątkowy artefakt, który został wpisany na Polską Listę Krajową Programu UNESCO Pamięć Świata. „Każda strona jest starannie złożona i oprawiona, tak jak zrobił to Baczyński własnoręcznie ponad 80 lat temu” – informuje wydawnictwo. Podobnie rzecz się ma z kilkudziesięciostronicowym tomikiem zawierającym poemat „Serce jak obłok”. Był on podarunkiem dla Barbary na pierwszą rocznicę ślubu, powstał więc przed 3 czerwca 1943 roku. Poeta wykonał go własnoręcznie, kaligrafując tekst wielokolorowym, wręcz „szkolnym” pismem. Karty zostały udekorowane czterema akwarelami utrzymanymi w chłodnych, onirycznych barwach. Na okładce Baczyński namalował żaglowce, morskie głębiny, wulkaniczną wyspę oraz otoczony znakami Zodiaku monogram BB (Barbara Baczyńska).