Ceny za metr kwadratowy 30 lat temu oddziałują na wyobraźnię. Ceny mieszkań sprzed 10, 20 lub 30 lat wyglądają interesująco. Tysiąc złotych za metr kwadratowy brzmi jak ponury żart, a jednak takie były wtedy koszty. Gdy uwzględnimy jednak, ile się wtedy zarabiało, sytuacja nie wygląda już tak wesoło. W archiwalnych, branżowych czasopismach można znaleźć ciekawe ogłoszenia sprzedaży mieszkań i domów. Przykładem jest Krakowski Rynek Nieruchomości z 1994 r. (numer 4). Znajdziemy w nim ofertę sprzedaży nowych mieszkań z Krakowa (ul. Raciborskiego) za 8,5 mln zł w przeliczeniu na 1 mkw. Taka cena niewiele nam jednak mówi bez odniesienia do poziomu ówczesnych wynagrodzeń. Podobna sytuacja dotyczy nawet nieco późniejszych stawek cenowych. Dlatego portal RynekPierwotny.pl porównał ceny mieszkań sprzed 10, 20 oraz 30 lat z ówczesnym poziomem płac. Analiza uwzględnia również oprocentowanie i raty kredytów mieszkaniowych. Lata 90. - ile kosztowały mieszkania? Jeżeli chodzi o polski rynek mieszkaniowy z lat 90., a zwłaszcza ich pierwszą połowę, to informacje na temat ówczesnych cen lokali są dość skąpe. Dane z archiwum Gazety Wyborczej mówią, że w połowie 1996 roku typowy zakres cen używanych mieszkań był następujący: – Bytom - 200 - 400 zł/mkw.– Kalisz - 750 - 890 zł/mkw.– Kraków - 864 - 1800 zł/mkw.– Lublin - 1200 - 1400 zł/mkw.– Łódź - 102 - 792 zł/mkw.– Poznań - 1000 - 2100 zł/mkw.– Toruń - 780 - 1100 zł/mkw.– Warszawa - 1400 - 3200 zł/mkw.– Zielona Góra - 700 - 900 zł/mkw. Warto porównać te stawki z poziomem wynagrodzeń. Według Rocznika Statystycznego GUS, w 1996 r. przeciętna miesięczna płaca z całej gospodarki wynosiła 874,30 zł brutto/710,46 zł netto. Natomiast odnoszenie się do sytuacji dotyczącej oprocentowania kredytów mieszkaniowych nie ma większego sensu, bo w połowie lat 90. polski rynek „hipotek” dopiero raczkował, a roczna liczba umów była niewielka. CZYTAJ TAKŻE: Mniejszy popyt na mieszkania, większe zainteresowanie domamiDekada później Analizując sytuację sprzed 10 oraz 20 lat, mamy już do dyspozycji więcej danych, które pozwalają między innymi obliczyć nowy metraż możliwy do zakupu za przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw. Taka średnia powierzchnia wynosiła:– II kw. 2004 r. - 0,83 mkw. – II kw. 2014 r. - 0,69 mkw.– II kw. 2024 r. - 0,63 mkw. Powyższe wyniki stanowią średnią z sześciu największych miast (Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Poznań i Gdańsk). Generalny wniosek jest taki, że w połowie 2014 r. relacja cen nowych mieszkań i płac nie była dużo lepsza niż obecnie. Natomiast sytuacja z II kw. 2004 r. wyróżnia się na plus. CZYTAJ TAKŻE: Program rządu PiS nie wypalił. Oto gdzie tkwi problemWysokie oprocentowanie bolesne nie tylko obecnie W każdym z trzech analizowanych okresów, przeciętne oprocentowanie nowych kredytów mieszkaniowych nie było niskie. Warto zatem sprawdzić, jak wyglądała relacja pierwszej (równej) raty kredytu w PLN na nowe mieszkanie 50 mkw. do przeciętnego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw (przy wkładzie własnym wynoszącym 10 proc. i okresie spłaty 25 lat). W przypadku sześciu największych miast taki uśredniony stosunek raty do wynagrodzenia wynosił: – II kw. 2004 r. - 41 proc.,– II kw. 2014 r. - 39 proc., – II kw. 2024 r. - 55 proc., Tym razem wynik z II kw. 2014 r. prezentuje się dużo lepiej niż poprzednio, co jest efektem ówczesnego oprocentowania kredytów - mniejszego niż obecnie i 20 lat temu. Warto odnotować, że II kw. 2024 r. cechował się wyższym średnim oprocentowaniem nowych kredytów mieszkaniowych niż II kw. 2014 r. oraz II kw. 2004 r. Ceny i bezrobocie Porównując obecną dostępność mieszkań do tej sprzed 10, 20, a nawet 30 lat warto brać pod uwagę nie tylko powyższe informacje. Pewne znaczenie ma również wysokość bezrobocia. W tym kontekście obecna sytuacja prezentuje się zdecydowanie najlepiej. Przypomnijmy, że w 2004 r. stopa bezrobocia rejestrowanego z sześciu największych miast wynosiła od 6,2 proc. (Warszawa) do 18,4 proc. (Łódź). Analogiczne wyniki dla 2014 r. to 3,1 proc. (Poznań) - 10,7 proc. (Łódź). Z kolei w 2023 r. stopa bezrobocia rejestrowanego z największych miast wahała się od 1,0 proc. (Poznań) do 4,4 proc. (Łódź).