Władze zamykają kolejne lokale. Kandydat wenezuelskiej opozycji w wyborach prezydenckich Edmundo Gonzalez Urrutia, który objeżdża kraj, prowadząc kampanię wyborczą, powiedział dziennikarzom, że zmuszony jest podróżować z własnym prowiantem, aby zapobiec represjom, jakim dyktatura Nicolasa Maduro poddaje restauracje, w których zatrzymuje się na obiad, i sklepy, w których robi zakupy. Rząd niezwłocznie zamyka restauracje i sklepy w ramach „walki z wrogami narodu”. – Ostatnio zamknął restaurację „La Pollera” w miejscowości Taguanes w wenezuelskim stanie Anzoategui za to, że bardzo uprzejmie mnie obsłużyli, gdy zatrzymałem się tam na obiad wraz z moją rodziną – powiedział dziennikarzom opozycyjny kandydat na prezydenta Edmundo Gonzalez Urrutia. Od tego momentu – od ubiegłej niedzieli – 74-letni polityk podróżuje w ramach swej kampanii wyborczej z lodówką turystyczną. „Nie pojmuję, jak władze, jak rząd prezydenta Nicolasa Maduro mogą represjonować personel restauracji za obsłużenie kogoś, kto ma poglądy odmienne od rządzących. To wszystko świadczy o braku szacunku dla Wenezuelczyków ze strony władzy” – napisał Gonzalez, umieszczając na swym koncie internetowym zdjęcie drzwi restauracji z wywieszonym na nich komunikacie o decyzji władz w sprawie zamknięcia lokalu. Kara za obsłużenie opozycjonistów Z dnia na dzień wydłuża się lista wenezuelskich restauracji, hoteli i pensjonatów ukaranych zamknięciem i zakazem dalszej działalności na podstawie decyzji Urzędu Podatkowego. To kara za obsłużenie działaczy opozycyjnych, wśród nich Marii Coriny Machado, zwyciężczyni wstępnego referendum prezydenckiego zorganizowanego przez opozycję, którą rząd Nicolasa Maduro pozbawił po tym sukcesie prawa do startu w wyborach i do sprawowania urzędów publicznych.