Poruszono m.in. temat listu Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry. Tematem programu był Fundusz Sprawiedliwości. Gośćmi byli Marcin Horała (Prawo i Sprawiedliwość), Grzegorz Osiecki (Polskie Radio), Dominika Długosz („Newsweek”), Bartłomiej Pejo (Konfederacja), Mariusz Witczak (Koalicja Obywatelska) i Dorota Olko (Lewica). Rozmowę prowadził red. Marek Czyż. – Jest to dość standardowa praktyka, że na czas kampanii wyborczej wszystkie inne aktywności są zawieszane. Jest rzeczą normalną, że posłowie z ryczałtu na prowadzenie biur poselskich wynajmują sale na spotkania ze swoimi wyborcami. I u nas przed wyborami zawsze jest taki list, żeby w trakcie kampanii tego nie robić, bo trudno jest odróżnić co jest tylko relacją ze sprawowania mandatu, a co jest już kampanią wyborczą – wyjaśniał postępowanie Kaczyńskiego poseł Horała – Tutaj jak rozumiem sytuacja jest dość analogiczna. To były różne działania, więc sygnał pana prezesa był taki, żeby na wszelki wypadek, jeśli to jest prawda, to w trakcie kampanii się od takich działań powstrzymać.Innego zdania byli jednak pozostali goście. Według Mariusza Witczaka z Koalicji Obywatelskiej „list Kaczyńskiego do Ziobry świadczy o tym, że w PiS była świadomość tego, co dzieje się w Funduszu Sprawiedliwości”. Z kolei Grzegorz Osiecki z Polskiego Radia stwierdził, że „ten list to z jednej strony intencje, które należy czytać wprost, jako ostrzeżenie dla Zbigniewa Ziobry. Z drugiej strony jest to powiedziane nie wprost: pohamujcie tę kampanię”.„Takie fundusze nie powinny istnieć”Bartłomiej Pejo z Konfederacji przyznał, że „takie fundusze, jak Fundusz Sprawiedliwości nie powinny istnieć”, stwierdził także, że „partie polityczne mają za dużo pieniędzy, aby promować swoje programy”. Natomiast poseł Marcin Witczak wprost nazwał całą sprawę „gigantyczną aferą”. – Fundusz Sprawiedliwości i wszystkie rzeczy, które go dotyczą, to jest gigantyczna afera. Jedna z większych w ostatnim trzydziestoleciu – skomentował – To nie jest tak, że w 2017 r. zmieniono ustawę i można teraz brać do woli z tego worka finansowego i robić z tymi pieniędzmi co się chce.„Zgryz” dla komisji wyborczejOsiecki zwracał także uwagę na to, jakie problemy będzie miała w tej sytuacji Państwowa Komisja Wyborcza.– Największy zgryz będzie miała z tym wszystkim Państwowa Komisja Wyborcza. Po pierwsze wynika to z kształtu prawa wyborczego, jakie mamy w Polsce dotyczącego finansowania kampanii wyborczych. Po drugie wynika to z jej kształtu instytucjonalnego– tłumaczył dziennikarz. – Państwowa Komisja Wyborcza nie ma sił, żeby to sprawdzać. Nie taka jest jej rola. Ona nie ma instrumentów, żeby na bieżąco kontrolować jakieś przekroczenia.