Podlasie to Polska w pigułce. To nie tylko strefa buforowa, disco polo, śmieszny akcent i „duch puszczy”. Burzliwa historia, wynikająca z przygranicznego charakteru Podlasia i wyzwania przed którymi ten region zawsze będzie stawać, paradoksalnie złożyły się na jego bogactwo. Tu kumulują się kuchnie, obrzędy, języki, religie, kultury i krajobrazy, przeszłość i teraźniejszość. Powiedzieć o Białymstoku, stolicy Podlasia, tylko tyle, że to doskonała baza wypadowa do zwiedzania okolic to zdecydowanie za mało. To tutaj urodził się Ludwik Zamenhof i stworzył międzynarodowy język – esperanto. Tu stoi Pałac Branickich z barokowym ogrodem, znany jako Wersal Północy. Ścisłe centrum tworzy Rynek Kościuszki z cerkwią prawosławną, ratuszem i katedrą katolicką, oraz ulica Lipowa, którą wieńczy perła modernizmu europejskiego, Kościół św. Rocha. Zaledwie 10 minut spacerem od śródmieścia znajduje się rezerwat przyrody – Las Zwierzyniecki.Szlaki turystyczne prowadzą przez Białystok żydowski, przemysłowy, wielokulturowy czy drewniany, warto zwrócić też uwagę na szlak białostockich murali. Street art ma się tu dobrze – właśnie tutaj powstała znana na świecie „Dziewczynka z konewką”. Jest też szlak WidziMisie – oko puszczone do tych, którzy powielają stereotyp o niedźwiedziach spacerujących ulicami Podlasia. To wszystko jednak można znaleźć w pierwszym lepszym przewodniku. To, czego w przewodnikach nie znajdziecie, to ludzie– Jacy ludzie tu mieszkają? Muszę ci się do czegoś przyznać. Ostatnio rzadko bywam poza Podlasiem. Ostatnich pięć lat praktycznie stąd nie wyjeżdżałem. Nie mam więc porównania. Ale ci, co przyjeżdżają mówią, że takich otwartych ludzi jak u nas to trudno już znaleźć – mówi Wojciech Koronkiewicz, dziennikarz i autor książek „Z Matką Boską na rowerze” i „Podlasie zdrowo zakręcone”. – Domy tu czasem nie pozamykane. Jak ktoś przyjedzie, najpierw pytamy, czy nakarmić. Czy nie głodny? Są gospodarstwa agroturystyczne, które gotują wspólnie z gośćmi. Po grzyby chodzą do lasu, żeby zupę zrobić. Pokazują miejsca grzybowe. I słyszałem, że ludzie tam wracają po wielokroć, jak do Ani w Siedlisku u Gąski. Ani tam lasu, ani rzeki nie ma, a atmosfera taka, że nic, tylko siedzieć i gadać. W kuchni, oczywiście. Świetni ludzie tu mieszkają. Naprawdę. Choć i ci, którzy tu przyjeżdżają, też „niczegowaci”.– Im jestem starsza, tym bardziej mi smakuje ten region, jego urok, jego moc – mówi dziennikarka i blogerka Magdalena Gołaszewska, która w ramach projektu Zasilani odwiedza z kamerą najpiękniejsze zakątki Podlasia. Według niej Podlasie jest miejscem spotkań, z których najcenniejszymi są te z tutejszymi ludźmi. – Przyjeżdżasz tu i jesteś ich gościem. Nie jesteś ich klientem, nie dają ci żadnej usługi. Dają ci siebie. Swój czas, swoje serce, ciekawość i to, co mają w lodówce – mówi. Pytana o trzy słowa, które najtrafniej opiszą Podlasie, odpowiada – Ludzie, natura i spokój.Natura to twój prawdziwy dom– To, co jest tu wyjątkowe, to wyraźnie rozgraniczone pory roku – opowiada Gołaszewska. – Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste w innych częściach Polski. Nieprawda też, że jest tu nudno i płasko. W suwalskiem znajdziesz niewysokie góry, w stosunkowo niewielkiej odległości masz jeziora, torfowiska, nieregulowane rzeki – wylicza. – I mnóstwo, mnóstwo zieleni.Rozsiane po całym województwie podlaskie parki narodowe zajmują łącznie ponad 900 km kwadratowych. Obszary chronione obejmują pierwotną puszczę, rozległe lasy, doliny rzek, bagna, ostoje dzikich zwierząt. Przez Białowieski Park Narodowy z niekwestionowanym królem puszczy – żubrem, Biebrzański Park Narodowy z niespieszną, nieujarzmioną rzeką Biebrzą, „polską Amazonię” czyli Narwiański Park Narodowy i krainę polodowcowych jezior – Wigierski Park Narodowy, prowadzą niezliczone szlaki, do pokonania konno, rowerem, pieszo, kajakiem, pychówką albo koleją. – Kiedyś wybrałam się nad Narew – opowiada Marta, nasza redakcyjna koleżanka. – Przyjechałam na weekend z Warszawy, chciałam pogapić się „na zielone”. Wysiadłam z PKS-u i poszłam przed siebie. Jeden zakręt, drugi, piaszczysta droga, skraj lasu, zakola rzeki. Oczywiście, że się zgubiłam. Oczywiście, że trafiłam w sam środek burzy. Przemoknięta od stóp do głów dotarłam jakoś do „cywilizacji” – domek, przy domku ławeczka, na ławeczce starsi państwo. Nie zrozumiałam ani słowa z tego, co do mnie mówili, ale dostałam ręcznik, żeby się wytrzeć i reklamówkę pełną ogórków gruntowych. Wsadzili mnie do powrotnego autobusu. Do dziś nie wiem, gdzie byłam, ale Podlasie już zawsze będzie mi się kojarzyło z ogórkami jedzonymi razem z piaskiem w rozklekotanym autokarze donikąd.Kraina Otwartych Okiennic Być może Marta trafiła właśnie tutaj – na południe od Białegostoku leży miejsce niezwykłe, gdzie można poczuć się jak w bajce. Kraina Otwartych Okiennic to trzy wsie – Trześcianka, Soce i Puchły. Cechuje ją wyjątkowa drewniana architektura, kolorowe cerkwie, niezwykłe snycerskie zdobienia i – jak nazwa wskazuje – zawsze otwarte, barwne okiennice. Niespotykane w innych rejonach Polski zdobienia wywodzą się z rosyjskiej tradycji ludowej. Krainę Otwartych Okiennic zamieszkuje głównie ludność prawosławna białoruskiego pochodzenia, która nadal pamięta o swoim dziedzictwie, widocznym nie tylko w zabudowie, ale też obrzędowości czy gwarze. Po prostu, czyli po naszemu – Ostatnio miałem przygodę – opowiada Wojtek Koronkiewicz. – Na jarmarku staroci kupiłem tumbkę. Sprzedawca nawet tanio oddał, chyba nie za bardzo wiedział, co sprzedał. Wracam zadowolony do auta i nagle słyszę: „O! Jaka śliczna tumbka!”. Co takiego kupił? Nie chciał powiedzieć. Starsi mieszkańcy tych terenów mówią między sobą gwarą określaną jako „po swojemu”, „po prostu” lub „po naszemu”. To bardzo szczególny język, miękki i śpiewny, pełen „dla” i „weź”, zbitek słownych i nieoczywistych akcentów. Forma grzecznościowa jest tu konstruowana bez użycia słów pan/pani i nikt się o to nie obraża. Co więcej, w podlaskiej formie grzecznościowej nie rozróżnia się trybów rozkazującego i oznajmującego. Jeden jest równy drugiemu. Bez urazy. Rozdziawa, barachło, chaziaj i myszygeneGwara podlaska wyraźnie spokrewniona jest z północnokresowym dialektem wileńskim, choć w mowie mieszkańców Podlasia uwidaczniają się różne wpływy, między innymi rosyjskie, białoruskie, litewskie, ukraińskie, niemieckie i żydów aszkenazyjskich, posługujących się językiem jidysz. Nic dziwnego, w końcu Podlasie od zawsze było czymś w rodzaju kulturowego i religijnego pogranicza.Według Magdy Gołaszewskiej tę wielokulturowość można tu wyczuć na każdym kroku. – W obrębie jednego województwa odwiedzisz synagogę, katolicki klasztor, meczet i cerkiew, spróbujesz każdej kuchni i spotkasz ludzi różnych kultur, różnych wyznań. I zdążysz to zrobić w jeden weekend. Ogrom świata, ogrom historii – mówi.Wielokulturowe TOP 5 Pokamedulski Klasztor nad Wigrami to symbol Suwalszczyzny i Wigierskiego Parku Narodowego. Spacerując wąskimi uliczkami między budynkami kompleksu klasztornego, poczujesz się jak w wehikule czasu. Tutaj możesz zasłuchać się w opowieściach o dawnym życiu Kamedułów nad Wigrami, podziwiać widoki z wieży zegarowej, skosztować tradycyjnych lokalnych potraw w refektarzu, zejść do krypt, w których spoczywają szczątki zakonników i odwiedzić apartamenty papieskie, w których przebywał Jan Paweł II.Kruszyniany i Bohoniki to dwie wsie, w których od pokoleń żyje społeczność polskich Tatarów. Drewniany meczet w Kruszynianach to miejsce, gdzie warto zacząć wędrówkę po regionie, w którym obok siebie od wieków mieszkają katolicy, prawosławni i muzułmanie. W pobliżu, w Tatarskiej Jurcie, poznasz egzotyczne smaki tradycyjnych tatarskich potraw.Supraśl skupia w sobie to, co w Podlaskiem najlepsze. Kameralne miasteczko otoczone jest majestatyczną Puszczą Knyszyńską. Dzięki unikatowemu mikroklimatowi ma status uzdrowiska. Natura współistnieje tu z historyczną architekturą, wielokulturową tradycją – i współczesnością. Znajdziesz tu monumentalny Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy i Muzeum Ikon, gdzie obejrzysz unikatowe dzieła sztuki sakralnej prawosławia. Tykocin o jedno z najbardziej malowniczych małych miasteczek z wielką historią w tle. Na liście tykocińskich doświadczeń są: niespieszny spacer brukowanymi ulicami, które zachowały układ tradycyjnego miasteczka żydowskiego, odwiedziny Wielkiej Synagogi – drugiej co do wielkości w Polsce – i barokowego kościoła Świętej Trójcy. Skosztuj specjałów tradycyjnej kuchni żydowskiej – jak cymes, kugel, kreplech – w Restauracji Tejsza nieopodal synagogi. Tu toczyła się akcja cyklu filmowego „U Pana Boga za piecem”. Jeśli zachwycił Cię Kazimierz nad Wisłą – zakochasz się w Tykocinie nad Narwią.Święta Góra Grabarka to serce polskiego prawosławia i jedno z miejsc, do którego od stuleci wędrują pielgrzymi. Gdy przed kilkoma wiekami na pobliskich terenach szalała epidemia cholery, na wzgórzu schronienia szukało tysiące osób, modląc się i pijąc wodę z pobliskiego źródełka. W podzięce za ochronę, wybudowano w tym miejscu kapliczkę. Dziś na Grabarce znajduje się prawosławny żeński klasztor, a wierni wciąż czerpią wodę ze świętego źródełka.Erem i pomidory– Wiedziałem, że nie będzie łatwo. No cóż, chciałem być gwiazdą, to teraz mam – mówi Wojtek Koronkiewicz, pytany o trzy nieoczywiste miejsca do zobaczenia na Podlasiu. – Trzy? Dla tych, którzy szukają religijnych uniesień Pustelnia Ojca Roberta w Poletyłach. Choć i tę prawosławną pustelnię w Ordynkach odwiedzić warto. Ale Ojca Gabriela w Ordynkach już nie ma. Natomiast Ojciec Robert w Poletyłach wciąż gości przyjmuje. Można zostać na mszy. Pięknej, niesamowitej. Lub też poprosić o samotny domek w lesie. Erem, gdzie w samotności dni kilka zastanowić się nad sobą można. To raz. Dwa – Król Pomidorów, rzecz jasna! Gospodarstwo Gradoczno nad Narwią. 32 gatunki pomidorów, w tym takie dawno zapomniane. Przyjechali niedawno znajomi aż z Wielkopolski, aby Króla w jego dworze odwiedzić – opowiada.– Sadzonek cały bagażnik wywieźli. W każdą środę Król sprzedaje swoje pomidory na bazarze w Hajnówce. Polecam spróbować. Wziąć po kilka sztuk każdego rodzaju. Uczta! I trzy – restauracja Duchowe Łąki w Supraślu. Magiczne miejsce. Supraśl jest mekką smakoszy, a i tak wszyscy biegną do Duchowych Łąk. Talerze pełne kwiatów. Czujesz się jak zając. Piękne! – kończy Wojtek, ale tylko pozornie, bo i tak nie może przestać wymieniać. I on, i Magda wspominają o pierogach pani Teresy z przyczepy campingowej nad Wigrami, o karczmie pod Sokołem w, a jakże, Sokółce, sękaczu i o lodach w Starej Szkole.Nic dziwnego, podlaskie smakuje różnorodnością. To właśnie tutaj, od setek lat kuchnie kilku narodowości przenikają się i wzajemnie na siebie wpływają, tworząc jedyną w swoim rodzaju mozaikę smaków, zapachów i doznań. Kulinarne must haveOdwiedzając Suwalszczyznę, spróbuj kartaczy. Na Litwie nazywane cepelinami, przypominają podłużne, nieco ciemniejsze pyzy z mięsem. Specjałem białoruskich gospodyń od wieków była natomiast babka ziemniaczana. Ta idealnie przyrządzona ma chrupiącą skórkę i delikatne, aksamitne wnętrze. „Siostrą” babki jest kiszka ziemniaczana. Farsz przygotowywany jest z tych samych składników, jednak wypełnia się nim oczyszczone wieprzowe jelita.W okolicach Drohiczyna (i niemal tylko tam!) odkryjesz natomiast, jak smakują zaguby – tradycyjny, nadbużański wypiek, w którym ciasto pierogowe wypełnia się farszem z surowych ziemniaków.W Regionie Puszczy Białowieskiej zjesz hałuszki. To proste kluski ziemniaczane, pieczone lub smażone w głębokim oleju i podawane w formie wytrawnej – z mięsem albo na słodko – ze śmietaną. Na wschodnich krańcach województwa, tuż przy granicy polsko-białoruskiej królują potrawy tatarskie. Odwiedzając Kruszyniany lub Bohoniki, spróbuj specjałów tamtejszej kuchni – pierekaczewnik, manty czy czebureki to tylko niektóre z aromatycznych, sycących potraw.Udając się na zachód, w okolice Tykocina masz szansę na spróbowanie kuchni żydowskiej. Tutaj przekonasz się, jak smakuje prawdziwy czulent, cymes albo pascha.Regionalną kuchnię trudno wyobrazić sobie również bez sielawy i siei występujących jedynie w głębokich, dobrze natlenionych wodach. W Suwałkach skosztujesz ryb wędzonych metodą tradycyjną, w której jako przyprawa używana jest jedynie sól.Tu znajdziesz też wizytówkę regionu, ser koryciński. Może być delikatny albo kwaskowaty, naturalny albo z dodatkiem ziół i przypraw, ale zawsze –lekko wilgotny i elastyczny. Swój charakterystyczny, owalny kształt z karbowaną powierzchnią zawdzięcza cedzakom, z których odsącza się serową masę. (Nie)łatwa miłość– Moja miłość po podlaskiego dojrzewała powoli – mówi Magda Gołaszewska. – W młodości to miejsce na ziemi wydawało mi się dość trudne, jakoś zwyczajne, nieco staroświeckie. Jak cierpki owoc. Po latach jego smak się zmienił, być może mój gust również. Dziś podlaskie jest znajome i bliskie. Jedyne takie, gdzie czas płynie wolniej, ludzie są prawdziwi a natura zachwyca. Łatwo je kochać. A i ono każdego dnia rozumie mnie lepiej – opowiada.„Mieszkam w najlepszym miejscu na ziemi”, mówił wielki fotograf Wiktor Wołkow. Nieważne, czy malujesz, piszesz, blogujesz czy prowadzisz popularne konto na Instagramie. Podlaska natura inspiruje twórców, dając przestrzeń dla wyobraźni. Jeśli często patrzysz w gwiazdy, chcesz odetchnąć, jesteś wędrowcem uważnym i wytrwałym – Podlasie odpłaci ci się czymś nieuchwytnym.Zabierzesz ze sobą spokój.– W czym tu się można zakochać? W ciszy – mówi Wojtek Koronkiewicz. – Albo się to miejsce pokocha, albo się nim szybko znudzi. Ja pokochałem.