Zaprasza Dorota Wysocka-Schnepf. To właśnie oni odkryli jedną z najbardziej bulwersujących afer ostatnich lat. Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli pokazali, do jak wielkich nadużyć dochodziło w Funduszu Sprawiedliwości. Czy odpowiedzialni za ten proceder poniosą konsekwencję? Czy Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało zwrócić wielomilionową subwencję? Zobacz „Niebezpieczne związki”. Gościem Doroty Wysockiej-Schnepf był poseł Suwerennej Polski Michał Wójcik. Polityk stanowczo protestował przed sformułowaniem, że w ministerstwie sprawiedliwości, a konkretniej w Funduszu Sprawiedliwości, działała zorganizowana grupa przestępcza.Śledczy chcą pozbawienia immunitetu i aresztu dla posła Suwerennej Polski Marcina Romanowskiego. W środę komisja regulaminowa Sejmu wyraziła na to zgodę. – Brałem udział w posiedzeniu, ale nie widziałem strachu w oczach posła Romanowskiego; wręcz przeciwnie – wystraszeni byli prokuratorzy. Boją się pokazać swoją twarz, dlatego protestowali, gdy jeden z posłów robił im zdjęcia, bo wiedzą, że nie mają żadnych dowodów na to, że w Funduszu Sprawiedliwości doszło do nieprawidłowości – mówił poseł Suwerennej Polski. Wójcik śmiechem zareagował na przywołane słowa prokuratora, że Romanowski ukradł ponad 112 milionów złotych. – Kwestia dotyczy tego, czy na podstawie przepisów polskiego prawa można przekazywać środki w określony sposób. Wszyscy doskonale wiedzą, że nie chodzi tu o żadną kradzież. Romanowski nic nikomu nie ukradł, bo pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości poszły m.in. na straże pożarne czy szpitale – mówił Wójcik.Do dyskusji dołączył wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. – To jest argumentacja, którą słyszymy od dawna. Nie można tak podchodzić do publicznych pieniędzy, bo każda złotówka musi być wydana zgodnie z prawem. Nawet przeznaczenie części środków na wspomniane szpitale czy straże pożarne, nie usprawiedliwia ogromu nieprawidłowości, do których dochodziło w Funduszu Sprawiedliwości – mówił