Na konferencji pojawili się m.in. Putin i Xi Jinping. Polska zaczęła graniczyć z członkiem Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzoW) dzięki przystąpieniu do niej Białorusi – powiedział w rozmowie z PAP dr hab. Michał Lubina, politolog z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, regionalny charakter organizacji rozmywa się. W czwartek zakończył się dwudniowy szczyt SzOW w stolicy Kazachstanu, Astanie. – SzoW jest narzędziem globalnych ambicji Pekinu i Moskwy. Szczyt w Astanie pokazuje wzmocnienie tego chińsko-rosyjskiego bloku, który przestaje być dla nas egzotyką, bo właśnie zaczynamy z nim graniczyć – stwierdził ekspert.Białoruś w SzOWW opinii Lubiny przyłączenie Białorusi do SzOW pokazuje między innymi ewolucję, jaka zaszła od organizacji regionalnej skupionej na Azji Środkowej do stworzenia alternatywnej chińsko-rosyjskiej wizji świata, która ma wyraźny wydźwięk antyzachodni.– Przyjęcie Białorusi oznacza, że regionalny charakter organizacji rozmywa się. Teraz zaczyna być to kolos, ważna organizacja, na której szczyt przyjeżdża szef ONZ. Postulaty są bardzo polityczne i strategiczne. Ale im bardziej ambitna jest agenda, tym mniej widać tu konkretów – stwierdził politolog. Dodał, że „przyjęcie Białorusi to także ukłon Chin w stronę Rosji”.– Agendą SzOW jest teraz wizja Eurazji bez Zachodu. Świadczyć o tym może także uczestnictwo w szczycie państw mających status partnerów dialogu, czyli między innymi Turcji – zaznaczył.Zdaniem Lubiny szczyt w Astanie to sukces Rosji. – Oto 40 proc. ludności świata, bo tyle mają państwa SzOW, ma pośrednio popierać rosyjską wizję świata, nie chcąc hegemonii Zachodu. Więc jak można mówić o izolacji Rosji na świecie, jeśli z Putinem spotkali się prezydenci Chin i Turcji? Ten szczyt to ważny element legitymizacyjny dla Rosji – powiedział rozmówca PAP.„Jedność pod chińskim przywództwem”– Jeśli prezydent Xi Jinping podczas szczytu mówi o tym, jak ważne jest silne skonsolidowanie jedności krajów SzOW, może to oznaczać, że tej jedności nie ma. Świadczy o tym znacząca nieobecność premiera Indii Narendry Modiego na szczycie – zauważył politolog. – Indie chciałyby być obrotowym państwem, czyli dobrze żyć i z Rosją, i znośnie z Chinami, ale jednocześnie nie chcą być tak bardzo antyzachodnie. Widzą, że SzOW zmierza ku alternatywnej rosyjsko-chińskiej wizji świata, a za bliskie przytulanie się do tego bloku może ograniczyć pole manewru Indii na świecie. Stąd zdystansowanie się – wyjaśnił.– Słowo jedność to ostatnie słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy obserwuję SzoW, w tym relacje kirgisko-tadżyckie, tadżycko-uzbeckie, kirgisko-kazachskie. Państwa te nieustająco są ze sobą w różnych sporach i nie są w stanie porozumieć. Jeśli Xi mówi, że należy dążyć do jedności, to oczywiście pod przywództwem Pekinu, wtedy z punktu widzenia Chin nastąpi harmonia – dodał Lubina.Pytany o zapowiedź przystąpienia Kazachstanu do BRICS, ekspert stwierdził, że jest to zaskakująca informacja. – Kazachstan gra podobnie jak Indie, choć nie jest to tak poważny gracz na globalnej szachownicy. Stara się on nie antagonizować Zachodu. Taka deklaracja jest pewnym zbliżeniem do bloku rosyjsko-chińskiego. Zobaczymy, czy za tym pójdą działania, bo mówić można wszystko – stwierdził.Jego zdaniem BRICS oraz SzOW to dwa filary alternatywnej chińskiej globalizacji. – Widzę tu niewidzialną rękę Pekinu, który chce stworzyć układ sił bez Zachodu, równych sobie państw, gdzie Chiny są „najrówniejsze” – dodał.