„To dla nas bardzo symboliczne”. Ludmiła Kozłowska, prezeska Fundacji Otwarty Dialog, która sześć lat temu została wydalona z Polski, może już swobodnie wjeżdżać do naszego kraju. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdziła, że nie ma informacji wskazujących na to, że jej pobyt na terenie Polski stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. – To dla nas bardzo symboliczne: pokazuje, że pewna swoich racji i zdeterminowana jednostka może wygrać nawet z całą machiną państwa – mówi portalowi tvp.info Bartosz Kramek, mąż działaczki. Ludmiła Kozłowska to ukraińska działaczka na rzecz praw człowieka, uczestniczka Pomarańczowej Rewolucji w Ukrainie, która w 2009 roku założyła Fundację Otwarty Dialog, zajmującą się obroną praw człowieka, demokracji i rządów prawa w krajach byłego Związku Sowieckiego. W sierpniu 2018 roku Kozłowska została wydalona z Polski i Unii Europejskiej przez władze PiS, które stwierdziły, że jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa. Podstawą do jej wydalenia była tajna opinia szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak ustalił Onet, opinia ABW zawierała ogólnikowe doniesienia z internetu i raport parlamentu Mołdawii. Mąż Kozłowskiej, Bartosz Kramek, stwierdził, że wydalenie jego żony to odwet za jego działalność publiczną. Kozłowska: Trzeba odtajnić akta– Cieszy mnie zmiana stanowiska ABW, która w swej lakoniczności jest bardzo wymowna. Jednocześnie uważam za konieczne odtajnienie moich akt, które posłużyły wyrzuceniu mnie z Polski i wieloletniej nagonce na nas. Jestem przekonana, że opinia z 2018 roku, której nadano klauzulę tajności ze względu na interes państwa, służyła tak naprawdę ochronie partii ówcześnie rządzącej przed publiczną kompromitacją. Była bardzo wygodną zasłoną, za którą można było schować polityczne zamówienie na zniszczenie niewygodnych aktywistów oraz usłużność i niekompetencję służb specjalnych – powiedziała portalowi tvp.info Kozłowska. – Chciałabym, by to, co mnie spotkało, nigdy więcej się nie powtórzyło, a cel ten może przybliżyć pełna transparentność w mojej sprawie – począwszy od tego kto i jak podejmował w niej decyzje, po fabrykowane przeciwko mnie „dowody” – dodała działaczka. Kramek o zarzutachKramek podkreśla, że „dzięki wyrokom sądów i pracy dziennikarskiej wiemy już, że zarzuty były oparte między innymi. na fałszywych i zmanipulowanych źródłach informacji z innych krajów, mających problemy z demokracją”. – Odtajnienie pozwoli zilustrować te nadużycia i pociągnąć do odpowiedzialności osoby zaangażowane w polityczne prześladowania – z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem na czele. W tym kontekście bardzo ważne są zmiany w prokuraturze, w której tzw. królowie życia, czyli beneficjenci czasów Ziobry, często nadal zajmują eksponowane stanowiska. W dalszym ciągu prowadzone są także śledztwa o politycznym charakterze z czasów PiS. Dlatego skierowaliśmy do prokuratora krajowego wniosek o udzielenie informacji publicznej o statusie audytu tych postępowań. Adam Bodnar ich przegląd i weryfikację zapowiedział na początku roku – dodał Kramek.