„Otoczyli ją kordonem”. Przed krakowskim sądem okręgowym we wtorek ruszył proces dotyczący interwencji policji wobec pani Joanny po tym, jak w jednym z krakowskich szpitali zażyła tabletkę poronną. Kobieta domaga się 100 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszne w jej przekonaniu zatrzymanie. Chodzi o działanie policjantów wobec pani Joanny z Krakowa, która trafiła do jednego ze szpitali po telefonie lekarki o jej kryzysie psychicznym związanym z zażyciem tabletki poronnej. Zgodnie z relacją pacjentki, w szpitalu funkcjonariusze otoczyli ją kordonem, a policjantki weszły z nią do gabinetu ginekologicznego. Służby wyjaśniały, że głównym motywem ich działania było podejrzanie dokonania próby samobójczej. Według policji istniała też możliwość popełnienia przestępstwa udzielania pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła.Przed sądem okręgowym pani Joanna domaga się 100 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszne w jej ocenie zatrzymanie. Jej pełnomocniczka mec. Kamila Ferenc doprecyzowała, że chodzi o przeprowadzenie w szpitalu rewizji, zatrzymanie jej rzeczy osobistych i ograniczenie możliwości poruszania się, co uderzało w godność, intymność i poczucie bezpieczeństwa jej klientki. Film z przebiegu działań policjiNa wtorkowej rozprawie pełnomocnik komendanta miejskiej policji w Krakowie radca prawny Przemysław Jeziorek wnioskował o oddalenie tego wniosku, ponieważ – w jego ocenie – nie doszło do zatrzymania pani Joanny i brak jest podstaw, aby zasądzić odszkodowanie. Zaznaczył też, że „w wyniku przeprowadzonych przez Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie czynności wyjaśniających nie stwierdzono przekroczenia uprawnień tudzież nieprawidłowości czy działania niezgodnego z prawem”.Mec. Kamila Ferenc przekonywała, że nie potrzeba formalnego wniosku, żeby uznać, że do takiego zatrzymania doszło, a jej klientce ograniczono możliwość poruszania się.– Owszem, nie było postanowienia o zatrzymaniu pani Joanny – nikt jej nie skuł w kajdanki i nie przewiózł na komisariat – odniosła się do wniosku pełnomocnika policji po wyjściu z sali rozpraw adw. Kamila Ferenc. Podkreśliła jednocześnie, że wystarczyło jednak to, że „wokół pani Joanny stał kordon policji”, a funkcjonariusze cały czas jej towarzyszyli. – Wszystko, co się działo już w mieszkaniu pani Joanny, wskazywało, że policja jest tam zbędna – skomentowała adwokat. Jej zdaniem w tamtej sytuacji wystarczyłaby pomoc medyczna, ponieważ „nie było zagrożenia poważnego dla jej zdrowia i życia, a na pewno niezwiązanego z przerwaniem ciąży”, które – w relacji pani Joanny – dokonała dwa tygodnie wcześniej.Sąd odroczył do 1 października rozprawę ze względu na obszerną odpowiedź pełnomocnika policji. Ma wówczas zostać odtworzony film z przebiegu działań policji w szpitalu, planowane na wtedy jest także przesłuchanie pani Joanny.